• s2, two •

MUSIMY JUŻ WSTAWAĆ – powiedziała cicho Amber, odsuwając się od chłopaka.

– Tak ci się tylko wydaje – odpowiedział JJ i ponownie ją pocałował.

– Jak Kie wejdzie do pokoju... – zaczęła mówić, ale blondyn znowu jej przerwał. – I zobaczy co robimy to chyba zejdzie na zawał.

Maybank się poddał i opadł plecami na łóżko z grymasem niezadowolenia. Nie chciał przerywał tej chwili tylko po to, żeby pójść do szkoły. Podparł głowę na łokciu i z uśmiechem obserwował swoją...przyjaciółkę.

Dziewczyna przebrała się szybko w czarną obcisłą bluzkę bez rękawów i zielone krótkie spodenki. Parę razy przeczesała włosy, a potem obróciła się w stronę swojego...Sama nie wiedziała kogo, czy byli już dla siebie tylko przyjaciółmi? Kolejną noc spędzili razem, ale od "pierwszego" ich pocałunku jeszcze nie poruszyli tego tematu. Miała wrażenie, że oboje cieszą się z wolności i tego, że nie muszą decydować na jakim etapie już są.

– Amber! – krzyknęła brunetka i parę razy uderzyła pięściami o zamknięte drzwi. – Wychodź już z tego pokoju!

Blondynka uśmiechnęła się pod nosem, po czym ostatni raz nachyliła się nad chłopakiem i go pocałowała.

– Schowaj się gdzieś i przyjdź za dziesięć minut – poprosiła go szeptem, gdy się już odsunęła.

Ostatni raz poprawiła włosy i wyszła z pokoju, niemal od razu zamykając za sobą drzwi.

– Ile można na ciebie czekać? – spytała zdenerwowana Kiara, dlatego Amber objęła ją ramieniem.

– Spokojnie, zdążymy.

Odciągnęła jej uwagę i poprowadziła ją do samochodu, stojącego przed domem tak, aby Maybank mógł swobodnie wyjść.

Dwadzieścia minut później każdy z przyjaciół wysiadał z auta. Kie lekko zirytowana trzasnęła drzwiami i przeniosła spojrzenie na swojego przyjaciela.

– Hej, wyluzuj – upomniała go, widząc jak bierze łyka alkoholu z piersiówki.

– Jak urwie mi się film to mi nie przypominaj – poprosił jedynie i odszedł dalej bez słowa.

Amber dołączyła do nich z Pope'm i rozejrzała się wokoło. Nie pamiętała o tym kiedy ostatni raz poszła do szkoły albo otworzyła jakikolwiek podręcznik. Nie mogła, jednak ukrywać, że nie tęskniła.

Ruszyła za swoimi przyjaciółmi i ponownie musiała zmierzyć się z krzywymi spojrzeniami innych.

– Myślałam, że ich aresztowali.

– Co oni tu robią?

– Ta siostra mordercy powinna dostać jakieś prace społeczne.

Słyszała wiele słów z każdej strony, ale je ignorowała. Szła wyprostowana, ściskając w dłoni pasek od bawełnianej torebki. Nie mogła pokazać w jakikolwiek sposób, że ją to krzywdzi.

Była tak zamyślona, że niemal uderzyła głową w plecy JJ'a, który nagle przystanął. Wyminęła go i znieruchomiała.

Na dużym kamieniu oparta była żółta deska z napisem ,,John Booker Routledge". Poniżej przyklejone zostały jego zdjęcia.

Amber zagryzła mocno wargę i utkwiła wzrok w jednej z fotografii swojego brata. Uśmiechał się do aparatu, trzymając w ręku deskę do surfingu.

– Czuję jak ludzie się na nas patrzą – powiedziała Kie i rozejrzała się w różne strony.

Wiele osób wpatrywało się w grupkę przyjaciół, licząc na wyjaśnienia lub kontrowersyjną reakcje. Chcieli mieć o czym rozmawiać. Czekali tylko na to, aby zaatakować.

– Ja też – przyznał JJ, zaciskając zęby.

– Spóźnię się – mruknął pod nosem Pope i szybko odszedł w stronę wejścia do szkoły.

– Ej, czekaj – poprosiła go Kiara, wyciągając w jego stronę dłoń. – Trzymajmy się razem.

Chłopak westchnął, ale złapał ją za rękę.

Blondynka przystała na ten pomysł i również złapała swoją przyjaciółkę za rękę, posyłając jej delikatny uśmiech.

Gdy zobaczyła jak Maybank sam zmierza do środka ze spuszczoną głową, w ostatniej chwili złapała go za ramię i przyciągnęła go do siebie.

Wiedziała, że dla niego również sytuacja była trudna, dlatego starała się go wspierać jak najbardziej mogła. Gdy byli tylko w cztery oczy zapominali o wszystkim i cieszyli się chwilą, ale w dzień musieli wrócić do przykrej rzeczywistości.

Pierwszą lekcją była historia, więc kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca nauczyciel zaczął mówić.

Amber nie mogła się skupić, więc rysowała w zeszycie kwiaty albo ze znudzeniem wpatrywała się w widok za oknem.

Dwadzieścia minut po rozpoczęciu lekcji jej uwagę przykuł telefon, który się podświetlił. Na szczęście pamiętała o tym, aby go wyciszyć w porównaniu do Pope'a.

Dziewczyna szybko odpaliła zdjęcie, które dostała od nieznanego numeru i niemal wypuściła smartfona z rąk, gdy je zobaczyła.

Obróciła się w stronę Kie, która za nią siedziała i pokazała jej fotografię. Pope, JJ i brunetka również ją dostali.

Blondynka zebrała wszystkie swoje rzeczy i wybiegła z sali, a to samo zrobili jej przyjaciele.

Po drodze Maybank przez przypadek włożył nogę do wiadra z wodą i się wywrócił. Na szczęście szybko wstał, więc wszyscy mogli razem uciec przed nauczycielem, który ich wołał.

– Jak to jest w ogóle możliwe? – spytała, rozemocjonowana Kie, gdy byli już na dziedzińcu. – Shoupe powiedział, że nie przeżyli.

– Myślę, że przesadzamy – odezwał się Pope, przywołując rozsądek. – Nie możemy wykluczyć możliwości, że jest to jakiś absurdalny żart.

Amber wsłuchiwała się uważnie w słowa przyjaciół, ale jednocześnie miała wrażenie jakby słyszała ich zza ściany. Zrobiło jej się duszno, więc szybko napiła się wody z butelki i usiadła na murku na przeciwko Kiary.

Znowu obudziła się w niej nadzieja. Cichy głosik, który mówił jej, że jest to możliwe. Była szansa, że John B żyje. Z drugiej strony wydawało jej się to tak niedorzeczne, że miała ochotę zaśmiać się z własnej naiwności.

Brunetka usiadła na stole i wyjęła swój telefon. Odpaliła grupę, którą utworzył nieznany numer i chwilę wpatrywała się w zdjęcie.

– Po prostu się go zapytam – powiedziała.

– A jeśli to on? – spytał JJ, nerwowo poprawiając swoją czapkę z daszkiem.

– Nie wiemy.

– I co? Odpowiedział? – zapytał Pope po kilku sekundach.

– Pisze – oznajmiła Kiara, patrząc się kolejno na każdego z przyjaciół.

Amber chciała wiedzieć jak najszybciej czy to wszystko okaże się prawdą, dlatego włączyła komórkę gdy usłyszała nową wiadomość.

Nieznany:
Jest tam JJ?

Spojrzała się na blondyna, który z lekkim uśmiechem na ustach wystukiwał wiadomość.

J:
Jestem, stary.

Nieznany:
Odpicowałeś mojego short boarda?

Dziewczyna wytrzeszczyła oczy kiedy zobaczyła wiadomość. Musiała kilka razy ją przeczytać, żeby upewnić się w tym, że sobie tego nie wymyśliła.

Podniosła wzrok i napotkała szeroki uśmiech JJ'a, który się zaśmiał. Blondynka również to zrobiła mimo, że czuła na policzkach łzy.

– To na pewno on – stwierdził Pope, unosząc kąciki ust.

– Tak, na pewno – zgodziła się z nim Kie i pociągnęła nosem.

Blondynka przytuliła się do swojej przyjaciółki i cicho się zaśmiała.

– Boże, to naprawdę on – wydukała przez łzy, odsuwając się.

– Ukrywamy się w Nassau – czarnoskóry przeczytał kolejną wiadomość.

– Jak oni dotarli na Bahamy?

– Nie da się zabić Płotki – stwierdził JJ z uśmiechem.

– Tym bardziej Johna B.

– Oczyścicie moje imię? Chcę wrócić do domu – przeczytała Kiara na co jej przyjaciółka pokiwała głową. – Będziemy w kontakcie, P4L.

– P4L, skarbie! – krzyknął Maybank, wymachując rękoma.

・✧・✧・✧・✧・✧・

Po skończonych lekcjach, przyjaciele udali się do przystani obok znanej im restauracji.

Blondynka usiadła na starej drewnianej ławce, obok swojej przyjaciółki i z westchnieniem odłożyła torbę na bok. Zrozumiała, że, jednak lepszym wyborem byłoby wybranie plecaka, bo czuła jak jej prawe ramię odpada.

– To jedziemy na Bahamy? – spytał JJ, siadając po drugiej stronie.

– Stary, nie ma opcji, że tam dotrzemy – odpowiedział Pope.

– Johna B i tak kiedyś złapią – stwierdziła Kie przez co żołądek jej przyjaciółki nieprzyjemnie się ścisnął. – Dlatego trzeba jak najszybciej oczyścić jego imię.

– Powiem wam jak to zrobić – oznajmił Maybank i wstał.

– Masz jakiś plan? – zapytał Pope, unosząc brwi.

– Oczywiście – ucieszył się, po czym dodał stanowczym tonem. – Porwiemy Rafe'a.

– Przepraszam, co? – jego przyjaciel prychnął pod nosem.

– Porwiemy go, zwiążemy, wsadzimy mu pistolet do ust i sam się przyzna – wyjaśnił blondyn z uśmiechem.

– Tortury to zbrodnia – przypomniała Kiara.

– Nie wiem jak ty to sobie wyobrażasz – dodała Amber, kręcąc głową.

– Ale to jest dobry pomysł – przekonywał ich chłopak.

– No dobra, ale jak chcesz ochronić Johna B przed więzieniem? – spytał Pope. – Bo to jest przestępstwo.

– To niby jaki ty masz pomysł? – JJ zrezygnowany usiadł z powrotem na ławce. – Chciałem to tylko uprościć. Jedna akcja i wszystko gotowe.

– Potrzebujemy świadka – postanowił chłopak na co siostra Johna B przystała. – Widzieliśmy samolot Warda, leciał wypełniony złotem. Najważniejsze jest to, że nie leciał nim Ward tylko ktoś inny. Ktoś kto widział morderstwo, więc dowiedzmy się kim była ta osoba. Potem zmusimy go do złożenia zeznań.

– Jak to zrobimy? – spytała Kie, marszcząc brwi.

– Zabawimy się w szpiegów – odpowiedział Pope, a Amber wymieniła zadowolone spojrzenie z JJ'em.

– Zrobimy mały rekonesans – ucieszył się blondyn, po czym zbił piątke ze swoją przyjaciółką.

Pół godziny później grupka przyjaciół siedziała już w samochodzie i jechała na drugą stronę wyspy. JJ i Amber siedzili jak zazwyczaj na tylnych siedzeniach i rozmawiali o najgłupszych rzeczach, które przyszły im do głowy. Pope i Kie za to się do siebie nie odzywali.

– Gość, który pracował dla Warda pewnie siedzi teraz cicho – stwierdził czarnoskóry, przerywając rozmowy.

– Proponuje metodą bezpośrednią – powiedział JJ, ładując broń.

– Nie! – krzyknął Pope, starając mu się wyrwać pistolet.

– Czy ty miałeś to w szkole? – zapytała z niedowierzaniem Amber.

– Odłóż to!

– Inaczej nigdy nie obronimy Johna B – kłócił się.

– Lepiej wsadźmy kij w mrowisko – oznajmił Pope, wkładając do uszu Air Podsy.

– Co? – spytała Kiara ze zdezorientowaniem.

– Wsadzimy kij w mrowisko. Podrzucę mój telefon do jego auta i będziemy go podsłuchiwać – wytłumaczył, po czym wystawił w stronę swojej przyjaciółki komórkę. – Powiedz coś.

– Coś.

– Dobra, mamy dźwięk – ucieszył się chłopak, po czym rozejrzał się wokoło. – To chyba jego dom.

Po lewej stronie stał średniej wielkości dom rodzinny. Samochód pracownika stał przed budynkiem, więc zadanie zostało ułatwione.

– Zatrąb albo krzyknij jak zobaczysz coś dziwnego.

– Nie rób nic ryzykownego – poprosiła Kie.

– Nie jestem JJ'em – stwierdził czarnoskóry i wysiadł z auta.

– Jak tam sprawy z nim? – spytała niemal od razu Amber i wychyliła głowę, ponieważ siedziała z tyłu, a chciała widzieć swoją przyjaciółkę.

– Właśnie podziel się – dodał Maybank i się zaśmiał przez co dostał łokciem w żebro od blondynki.

– Dobrze – odpowiedziała dziewczyna, obserwując to co się dzieje na zewnątrz.

– Powiedz coś więcej – poprosiła Amber..

– W łóżku jest dziwny? – spytał ich przyjaciel. – Jak to Pope?

– JJ – upomniała go siostra Johna B, a później z powrotem przeniosła wzrok na Kiarę. – Ale rozmawialiście o związku?

– Nie – dziewczyna się skrzywiła. – Nie rozmawiajmy o tym przy JJ'u.

– Czemu mnie wykluczasz? – spytał obrażonym tonem.

– Dobra, w takim razie może porozmawiajmy o was – postanowiła lekko zirytowana i obróciła się w ich stronę. – Rozmawialiście już o związku?

Amber wymieniła napięte spojrzenie z blondynem i odchrząknęła.

– Możemy posiedzieć w ciszy – stwierdziła i utkwiła wzrok w szybie.

Kie sama się zdziwiła, ponieważ zazwyczaj oboje odpowiadali z ironią na takie pytania, a teraz uciszyli temat. Samo to wydało jej się podejrzane, ale zdecydowała, że poruszy tą kwestię kiedy indziej.

– Faza pierwsza zakończona – Pope wszedł do samochodu z uśmiechem, ale wyczuł niezręczną atmosferę, więc zmarszczył brwi. – Wszystko okej?

– Głodna jestem – Amber zmieniła temat i odpaliła telefon. – Możemy jechać coś zjeść?

– Nie, bo w każdej chwili on może wsiąść do auta i gdzieś odjechać – odpowiedział czarnoskóry na co jego przyjaciółka się skrzywiła.

Zamiast poruszyć kolejną rozmowę odpaliła Subway Surfer na telefonie z nadzieją, że noc zapadnie szybko.

・✧・✧・✧・✧・✧・

– Mam mówić tak? – spytała się Kiara z angielskim akcentem.

– Nie, trochę niższym głosem – odpowiedziała Amber.

– Tak jak Batman – dodał JJ.

– Tak jak teraz? – zapytała, obniżając głos.

– Jest super – zgodził się Pope, więc dziewczyna wybrała numer, biorąc głęboki wdech.

– Halo? – odezwał się głos po drugiej stronie.

– Cześć – odpowiedziała brunetka, lecz potem pokręciła głową, dodając szeptem. – Nie mogę.

– Po prostu mów.

– Zastałam Gavina? – spytała Kiara, mówiąc już normalnie.

– Tak, słucham?

– Wiem co się stało na lotnisku – oznajmiła pewnym głosem.

– Kto mówi? – mężczyzna nerwowo się zaśmiał.

– To był Rafe Cameron – kontynuowała. – Ale ty to wiedziałeś i skłamałeś.

– Z kim rozmawiam?

– Udowodnimy to – przerwała mu Kie.

– Po prostu mi powiedz jak się nazywasz – Gavin był coraz bardziej zdenerwowany.

– Mogłeś ją uratować, ale nie zrobiłeś tego i nie ujdzie ci to na sucho.

– Posłuchaj mnie! Kto mówi?! – zapytał, ale brunetka szybko się rozłączyła z grymasem na twarzy.

– Jak było?

– Sama się wystraszyłam – przyznała Amber.

– Kij wsadzony, faza druga skończona – zarządził Pope. – Teraz musimy słuchać.

– On wyjeżdża – powiedziała Kiara i niemal od razu odchyliła się na fotelu.

– Schowajcie się.

– Kurwa.

Każdy z nich schylił się jak najbardziej mógł i przeczekał moment aż mężczyzna ich wyminie.

– Nie widział nas.

– Jedź!

Brunetka odpaliła samochód, ale gdy zobaczyła co robi jej przyjaciel miała ochotę się zaśmiać.

– Mój pas – załamany chłopak ciągnął za pas bezpieczeństwa, który się zablokował.

– Musisz go zapinać? – spytał JJ na co Amber się zaśmiała.

– Żebyś wiedział – odpowiedział zdenerwowany Pope i w końcu mu się udało.

Dopiero wtedy Kiara zawróciła, starając się dogonić auto Gavina.

Blondynka z powrotem wychyliła głowę tak, żeby widzieć swojego przyjaciela, który siedział z przodu i miał słuchawki w uszach. Obok niej znalazł się JJ, który z równie skupioną miną nasłuchiwał co mówił Pope.

– Rozmawia z Wardem – oznajmił.

– Serio? – spytała lekko przerażona brunetka.

– Musisz podjechać bliżej, bo znowu nic nie słyszę – poprosił chłopak na co Kie przyspieszyła.

Zbliżali się do samochodu mężczyzny, a Amber z każdą sekundą czuła jak jej tętno wzrasta. Stresowała się, że Gavin zorientuje się, że od dłuższego czasu za nim jadą.

– Chce coś renegocjować – odezwał się Pope. – Gavin ma broń, z której Rafe zabił szeryf.

Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i wymieniła spojrzenie z JJ'em, który otworzył usta ze zdziwienia.

– O kurka – burknął pod nosem.

– Próbuje wymusić od Warda więcej pieniędzy – kontynuował czarnoskóry.

– Zatrzymuje się – oznajmiła Kiara i lekko spanikowanym głosem zapytała. – Co mam robić? Stanąć za nim?

– Zrób kółko! – odpowiedział szybko Pope.

– Po prostu jedź.

– Zgubimy go – stwierdziła brunetka, gdy wymknęli auto mężczyzny.

– Jedź! – poganiał ją JJ.

– No jadę! – dziewczyna przechyliła kierownicę w lewą stronę.

– Nic nie słyszę, sygnał się urywa – powiedział zdenerwowany chłopak.

Wjechali w kolejną ulicę, przez którą wyjątkowo nie dało się przejechać. Zostały rozłożone ostrzegawcze barierki, które wskazywały na to, że droga została zamknięta.

– A co to jest, do kurwy? – zapytał Maybank.

– Zatrzymaj się i zawróć! – zarządził Pope.

Kiara wcisnęła hamulec i już miała wycofywać, ale w lusterku ujrzała koparkę, która całkowicie zablokowała im przejazd.

– Co oni robią? – spytała zdenerwowana Amber i wysiadła z samochodu.

– Chcielibyśmy stąd wyjechać! – krzyknął JJ, wychylając głowę na zewnątrz.

– Możecie się przesunąć!? – zapytała blondynka z wyczekiwaniem, patrząc na pracowników, którzy udawali, że jej nie słyszą.

– Pope, czekaj! – krzyknęła Kiara, gdy zobaczyła jak jej przyjaciel wysiada z auta i biegnie w nieznaną jej stronę.

– Musimy znać miejsce spotkania! – oznajmił głośno.

– Biegnimy z nim, no nie? – spytał Maybank, otwierając drzwi swojej przyjaciółce.

– Tak – Kie przytaknęła i zaczęła doganiać Pope'a razem z Amber i JJ'em.

Skakali przez płoty i przebiegali przez ogrody innych ludzi. Zatrzymali się dopiero w chwili kiedy ujrzeli swojego przyjaciela.

Na przeciwko wielkiej willi znajdował się średniej wielkości basen, w której kąpała się dwójka dziewczyn i chłopaków, przyciągając uwagę JJ'a.

– Sean! – zawołał Maybank, patrząc na chłopaka, na którego twarzy wymalowało się zdezorientowanie. – Czyli to tutaj mieszkasz, Snobie!

– Co słyszałeś? – spytała Amber, podbiegając do swojego przyjaciela, który utkwił w niej zszokowane spojrzenie.

– O co chodzi? – zapytała Kiara, marszcząc brwi.

– Zaraz spotyka się z Wardem, musimy iść – odpowiedział na jednym wdechu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top