・nine・

PRZYJACIELE PŁYNĘLI właśnie, żeby znaleźć Royal Merchanta. Zatrzymali się w miejscu, które było zaznaczone na mapie. John B włożył do wody drona, Kie liczyła jak głęboko on jest, Pope i John B patrzyli na kamerę. Za to JJ i Amber bawili się świetnie, kierując łodzią i przedrzeźniając Johna B.

– Dobra JJ, jesteśmy nad nim, 10 sekund na północny zachód! - rozkazał John B.

– Łapie. Dziesięć na północny zachód – powtórzył JJ następnie nakierował łódź.

– Wyobraź sobie co by było gdyby Kiara i John B byli razem i co by było gdyby zerwali – mówiła w tym samym czasie Amber. – Ciekawe czy nasza paczka by się rozpadła.

– Trzydzieści metrów! – oznajmiła Kie.

Łódź zaczęła się mocno kołysać, a chmury na niebie stawały się coraz ciemniejsze. Strach Amber trochę urósł, ponieważ nie chciała się znaleźć na łodzi podczas sztormu.

– Sto dwadzieścia metrów! – krzyknęła po godzinie Kiara. – Pływ się zmienia.

– JJ?

– Tak?

– Dziesięć sekund, południowy wschód.

– Rozumiem – blondyn posłał Amber zmartwione spojrzenie, więc ona zagryzła dolną wargę i przeniosła wzrok na wzburzoną wodę.

– JJ, dwadzieścia sekund, średnia prędkość, południe! – rozkazał John B.

– Trzymaj kabel z dala od śruby! – krzyknął do Kie, chłopak.

– Próbuje! Dobra, dwieście trzynaście metrów!

– Zmywajmy się lepiej – powiedziała Amber gdy wyszła i stanęła obok swojego brata.

Każdy z nich słysząc dziewczynę spojrzał się w ciemne chmury. Fale głośno uderzały o burty łodzi przez co krople wody spadały na twarz przyjaciół.

– JJ, trzymaj równo!

– Dwieście siedemdziesiąt cztery metry!

– JJ, sztorm nas przewróci! – powiedział Pope.

Amber w jednej chwili poczuła jak żołądek podchodzi jej do gardła. Zrobiło jej się nie dobrze, kręciło się jej w głowie i nie potrafiła powiedzieć dokładnie, co jej przyjaciele krzyczeli.

– Znaleźliśmy go! Słyszysz Amber! – usłyszała JJ'a, który uśmiechał się od ucha do ucha.

– Nie ma go tam – zaprzeczył Pope.

– Cholera.

– Możemy zejść drugi raz, naładować baterię. Możemy tam wrócić – powiedział czarnoskóry.

John B z niezadowoloną miną złapał się za głowę i zaczął chodzić po statku, starając się opanować swoje myśli.

– Robiliśmy to trzy razy. Nic tam nie ma – wtrącił się JJ.

– Złoto może być zakopane nie wiemy tego! – krzyknęła Kie.

– Wtedy znalazłby je wykrywacz metalu, prawda? Ktoś nas wyprzedził.

– Albo nigdy go tam nie było – powiedział do siebie JJ.

Amber ze zmieszaną miną patrzyła się w oczy swojemu bratu. Od tamtej chwili wiedziała, że John B zrobi wszystko, żeby znaleźć złoto i dokończyć wszystko co zostawił ich ojciec na świecie.

・✧・✧・✧・✧・✧・

Amber siedziała na pomoście i czuła jak słońce grzeje jej ciało. Patrzyła się przed siebie i myślała co będzie robić w przyszłości, kim będzie. Zastanawiała się czy będzie mieć męża lub dzieci. Wątpiła w to, że gdzieś tam czeka na nią chłopak, który będzie jej bratnią duszą. Dziewczyna nie wierzyła w przeznaczenie i tego typu sprawy mimo, że przeczytała mnóstwo książek, które głównie się na tym opierały. Nie potrafiła w to uwierzyć, bo nie znała przykładu takiej pary, jej mama zniknęła jak miała trzy lata i nigdy tak naprawdę nie widziała prawdziwej i szczerej miłości. Nie była do końca pewna czy będzie jej dane doświadczyć tak mocnego zakochania i kochania drugiej osoby.

– Bu – szepnął JJ, łapiąc ją od tyłu za ramiona, przez co podskoczyła.

– Kurwa, JJ! – krzyknęła, łapiąc się za serce.

Blondynowi uśmiech zszedł z twarzy, bo przekleństwo w ustach Amber było naprawdę rzadkością.

– Przepraszam – powiedział, siadając obok niej.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech z powrotem przenosząc wzrok na widok przed nią.

– O czym myślisz? – spytał JJ, więc ona na niego zerknęła.

Ta chwila wystarczyła, żeby blondyn poczuł jak jego żołądek robi fikołka. Chłopak tym razem ujrzał w oczach dziewczyny spokój. Nie było w nich już tyle bólu co parę nocy wcześniej.

– O tym czy istnieje coś takiego jak przeznaczenie – odpowiedziała blondynka, patrząc w niebo. – Wierzysz w to?

– Nie wiem – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Jeżeli naprawdę coś takiego istnieje to jest to bardzo silne. Osoby, które są sobie przeznaczone spotkają się prędzej czy później i to jest w tym najbardziej magiczne. A ty w to wierzysz?

– Raczej nie – blondynka na niego zerknęła. – Nie sądzę, że gdzieś tam jest chłopak, który będzie moim przeznaczeniem i bratnią duszą.

– Jeżeli uwierzysz to może kiedyś poznasz takiego, który będzie dla ciebie tym ,,wszystkim" – powiedział JJ, chociaż było to dla niego trudne.

Nie mógł sobie wyobrazić, że Amber w przyszłości będzie mieć męża i to nie będzie on. To było dla niego dziwne uczucie, którego nie doznał nigdy wcześniej. Wiedział, jednak, że jego przyjaciółka zasługuje na kogoś takiego, dlatego będzie się cieszyć jej szczęściem.

– Idziemy popływać? Zrobiło się jakoś za poważnie – zapytała dziewczyna, a JJ pokiwał głową.

Amber głośno się zaśmiała co sprawiło, że i jej przyjacielowi poprawił się humor.

– Co było w tym śmiesznego?

– Nic, po prostu się cieszę.

・✧・✧・✧・✧・✧・

Amber szła koło Kie niosąc dwa koce i butelkę jej ulubionego soku. Kino plenerowe odbywało się co wakacje. Zgadywała, że ojciec przychodził tutaj z nią i Johnem B na obejrzenie jakiegoś filmu, bo odkąd pamiętała przychodziła tu co roku. Zdarzało się, że bywała tutaj z jakimiś chłopakami, którzy robili sobie niepotrzebną nadzieję na coś wielkiego.

Dzisiaj kiedy słońce już zachodziło, razem z trójką swoich przyjaciół wyszła obejrzeć film. Dzięki temu mogła trochę oderwać się od rzeczywistości i poczuć się jak za starych czasów kiedy jeszcze wszystko było w porządku.

– Cieszę się, że ciągle to robią – powiedziała uśmiechając się szeroko Kie. – Czas się uspokoić, wyluzować. Wracamy do życia w Outer Banks, prawda? Cieszycie się, że was wyciągnęłam?

– Ogromnie – odpowiedział Pope z niezadowoloną miną. 

– Łóżko Amber naprawdę jest wygodne – dodał ironicznie JJ, poprawiając swoją czapkę.

– Nie marudźcie tak, cieszmy się z wakacji – przerwała im Amber po czym zaproponowała – Może pójdę po jakieś picie dla was?

Kie pokiwała głową, więc spojrzała się na chłopaków. JJ przecierał sobie oczy i wyglądał jakby dopiero wstał, a Pope pisał coś na kartce.

Blondynka westchnęła i podeszła do budki w której sprzedawali przekąski.

– Hej, poproszę dwie puszki Pepsi. 

– Cześć, Amber – przywitał się z nią chłopak, a ona obróciła się do niego, nie wierząc, że to Rafe. – Co tam?

Wywróciła oczami i podziękowała chłopakowi, który podał jej picie. Gdy zapłaciła obróciła się w stronę Rafe'a i zaszczyciła go spojrzeniem.

– Nie licz na nic, Rafe – powiedziała, mierząc go lodowatym wzrokiem.

– Sorry za to ostatnio, nie chciałem, żeby tak wyszło – blondyn podrapał się po karku po czym znowu zapytał. – To jak się masz?

– Wszystko w porządku, Rafe. Nie chce mi się rozmawiać z takim dupkiem jak ty, więc że... – dziewczyna obróciła się na pięcie i już szła w stronę jej przyjaciół, ale chłopak złapał ją za nadgarstek. 

– Puść mnie – syknęła, próbując się wyrwać.

– Zaraz, spokojnie tylko... – skrócił dystans między nimi i spojrzał jej w oczy. Spoważniał i nie miał na twarzy tego swojego ,,uśmieszku", więc Amber trochę się przestraszyła. – Powiedz swojemu koledze, że wiemy co zrobił.

Ze zmieszaną miną od niego odeszła, a słysząc jego głośne ,,pa" pokazała mu środkowy palec, nie oglądając się za siebie.

– Widziałam Rafe'a i powiedział, cytuję: ,,Powiedz swojemu koledze, że wiemy co zrobił". O co chodzi koledzy? – zapytała, podając chłopakom puszki z Pepsi.

– Gdzie on jest? – zapytał JJ, rozglądając się.

– Tam – pokazała Amber palcem. – No proszę, nawet Topper się zjawił jak miło.

– Cały szwardon śmierci – odparł przerażony Pope, patrząc się na Rafe'a, Toppera i Kielce'a, którzy pili swoje napoje również patrząc się na nich.

– Nie gap się – JJ obrócił jego głowę. – Mówię ci jeżeli ci coś zrobią skopie im tyłki, okej? Jeśli to nie zadziała mamy przecież...

Uniósł swój plecak i poklepał jego przód, a Amber i Kie złapały kontakt wzrokowy i od razu wiedziały co jest w plecaku.

– Tak, tak. Musimy tylko trzymać się razem.

– Wybacz, JJ, ale proszę powiedz, że nie masz ze sobą broni. Tu są dzieci, JJ! – przerwała mu Kiara, robiąc oburzoną minę.

– Nie! Kie, nie mam broni, wszystko gra.

– O tak to było przekonujące, dzięki JJ. Podstawowa zasada: żadnych tajemnic między Płotkami. O czym mówił Rafe?

– Wieczorem może zrobić się gorąco – odpowiedział Pope, drapiąc się po głowie.

– Co to znaczy? – zapytała. – ,,Może zrobić się gorąco". Co zrobiliście?!

– Hej! Dobra może porozmawiajmy o czymś innym! – przerwała im Amber, nie chciała słuchać kłótni swoich przyjaciół i tak była wyprowadzona z równowagi, bo przez cały dzień nie widziała swojego brata. – Widzieliście dziś Johna B?


Nastał wieczór, a przyjaciele w spokoju oglądali film. Seans tak zainteresował obie dziewczyny, że nie zorientowały się one, że JJ i Pope odeszli i przez dłuższy czas nie wracali. Amber, chcąc wziąć picie od JJ'a obróciła głowę i dopiero wtedy zorientowała się, że nie ma obu przyjaciół. Zmarszczyła brwi  po czym trąciła łokciem Kiarę zwracając na siebie jej uwagę.

– Gdzie Pope i JJ? – zapytała brunetka, rozglądając się.

– Nie wiem, nie słyszałam kiedy odchodzili – odpowiedziała siostra Johna B. Dziewczyna spojrzała w miejsce gdzie Rafe siedział ze swoimi przyjaciółmi i widząc, że ich również nie ma uśmiech zszedł z jej twarzy, a serce zaczęło bić szybciej. – Kurwa.

Blondynka szybko zerwała się z krzesła, a niewiele myśląc Kiara zrobiła to samo i pobiegła za przyjaciółką.

Obie dziewczyny pobiegły za "ekran" filmu, serce Amber zabiło jeszcze szybciej gdy zobaczyła, że JJ i Pope biją się z Topperem, Rafe'm i Kielcem.

– Zostaw go Topper! Faszystowskie dupki! – krzyknęła Kie, waląc blondyna plecakiem.

– Rafe! Przestań! – siostra Johna B złapała chłopaka za ramiona i starała się go odciągnąć od swojego przyjaciela i powstrzymać chociaż na chwilę uderzenia. Zapomniała jaki Rafe potrafi być agresywny, bo w głowie myślała tylko o tym, aby uratować JJ'a, który był ledwo przytomny.

– Amber odejdź – powiedział JJ, patrząc na nią z przymkniętymi oczami.

Dziewczyna, widząc zakrwawioną twarz swojego przyjaciela wkurzyła się jeszcze bardziej i wskoczyła na Rafe'a i obwinęła swoje ręce wokół jego szyi. Blondyn był w takiej furii, że nie poznał kim jest dziewczyna, ale słysząc słowa JJ'a zorientował się, że jest to siostra Johna B. 

– Nie sądziłem, że jeszcze się dzisiaj zobaczymy – szepnął do niej po czym zrzucił ją ze swoich pleców. 

Blondynka po raz kolejny uderzyła z hukiem w ziemię, obraz się przed nią rozmazał i znowu słyszała znajomy pisk w uszach.

– Amber! – brunetka klęknęła nad przyjaciółką i ze zmartwioną miną zaczęła się przyglądać jej twarzy.

– Zrób coś, proszę.

Kiara pokiwała głową i szybko podeszła do plecaka JJ'a, szukając jakiegoś ratunku. Chwyciła broń, ale chwilę później znalazła zapalniczkę, która była bezpieczniejszym wyjściem.

W tym czasie Topper dusił Pope'a, a Rafe'a nie przestawał bić JJ'a. Amber ledwo widząc na oczy i nie czując się za dobrze powoli wstała po czym podeszła do wysokiego blondyna złapała go za ramię starając się go odciągnąć od JJ'a.

– Zostaw go Topper – powiedziała cicho, nie orientując się, że pomyliła imiona chłopaków. – Proszę.

Kilka sekund później każdy z nich zobaczył jasne światło - ogień. Kiara podpaliła materiał na, którym był wyświetlany film. Chłopacy puścili JJ'a i Pope'a, więc Amber podeszła bliżej blondyna z lekkim uśmiechem na ustach, bo nagle zapomniała o całym bólu. 

– Kelce! Musimy iść! – Rafe i Topper szybko odbiegli z miejsca zdarzenia, a za nim pobiegł wspomniany chłopak.

Kie podeszła do Pope'a, więc siostra Johna B mogła się skupić wyłącznie na swoim blondwłosym przyjacielu.

– J? Żyjesz? – zapytała się dziewczyna, łapiąc go za rękę. – Pokaż się.

Objęła dłońmi jego twarz i obejrzała ze skupieniem każdy centymetr jego twarzy. Jedynie z wargi sączyła się krew, więc Amber poczuła wielką ulgę. 

– Mam nadzieję, że nie będzie żadnych wewnętrznych uszkodzeń – odparła, przygryzając swoją wargę na co JJ dotknął jej dłoni.

– Wszystko okej słońce. Ważniejsze jest czy tobie się nic nie stało?

– Pewnie będę miała siniaka – dziewczyna uśmiechnęła się, zdejmując dłonie z twarzy blondyna.

Amber wróciła do domu, w którym przywitała ją przygnębiająca cisza - nikogo nie było. Tym razem blondynka się przeraziła, że nie ma jej bliźniaka. Nic jej nie powiedział. Miała wrażenie, że nigdy tak długo nie widziała Johna B, a bardzo potrzebowała go w swoim życiu. Z każdym dniem zdawało jej się, że w takim sam sposób potrzebuje JJ'a.

Siedziała przez całą noc na rozłożonej kanapie, obgryzając paznokcie i czekając na Johna B. Kiedy zobaczyła, że robi się jasno zrozumiała, że musi iść spać. Inaczej nie będzie miała siły krzyczeć na swojego brata kiedy wróci.

・✧・✧・✧・✧・✧・

– Nie myśl o tym, nas jest dwóch a ich trzech. To typowa akcja ze Snobami.

– Tak – zgodziła się Kiara.

– Czemu walnąłeś go z bani? – zapytał JJ.

– Nie wiem stary, działałem instynktownie, jak osaczone zwierzę – odpowiedział Pope, gestykulując.

– Pope, ktoś do ciebie – powiedział ojciec chłopaka, wchodząc do sklepu. Miał zmartwienie wypisane na twarzy i po chwili przyjaciele zrozumieli dlaczego.

– Mam nakaz aresztowania za zniszczenie mienia – oznajmił policjant, zbliżając się do chłopaka. Pope spojrzał na JJ'a, a ten na Amber. – Trzymaj ręce nad głową.

– Nie, nie, chwila co zrobił, Shoupe? – zapytał ojciec, patrząc się na swojego syna.

– Przeczytaj nakaz Heyward – odpowiedział mężczyzna, biorąc ręce Pope'a do tyłu.

– Aresztujesz mi syna?

– Na jakiej podstawie?

– Wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie – Shoupe założył kajdanki na ręce Pope'a i wyprowadził go ze sklepu mimo sprzeciwień i krzyków jego przyjaciół.

Wyszli na dwór, a przed sklepem stał policyjny radiowóz. Mężczyzna trzymając Pope zmierzał w stronę samochodu, a JJ patrzył się z lekkim przerażeniem na to wszystko. Wiedział, że to była jego wina i jego pomysł, a jego przyjaciel miał za dużo do stracenia, więc stwierdził, że postąpi jak najlepiej.

– To nie był on! – krzyknął nagle. – To byłem ja! Chciał mi to wybić z głowy, ale byłem wściekły kiedy go pobili. Miałem już dość dupków z Figure Eight i mnie poniosło. Nie weźmiesz na siebie mojej winy, masz za dużo do stracenia.

Blondyn podszedł do Pope'a i Shoup'a i spojrzał na nich z rezygnacją.

– JJ co robisz? – zapytał Pope patrząc na niego zdezorientowanym wzrokiem.

– Mówię prawdę. Pierwszy raz w moim cholernym życiu powiem prawdę. Wziąłem łódź też jego ojca...

– JJ...

– Zamknij się Pope! Po prostu się zamknij! – wykrzyknął JJ prawie zrzucając sobie czapkę z głowy.

– To dobry dzieciak – teraz zwrócił się do Shoupe'a. – Zna mnie pan.

– Tak.

– To moja wina.

– Tak było? – zapytał policjant Pope'a.

– Jak mówiłem to moja wina – odpowiedział JJ.

– Znam twoją wersje, pytam Pope'a.

JJ i Pope złapali kontakt wzrokowy i chwilę toczyli bitwę na spojrzenia. Wygrał JJ, który miał zaszklone oczy przez to, że wiedział co go czeka. Pope spuścił wzrok mówiąc: 

– Tak, w sumie to tak.

Amber się czuła jakby wszystko się działo w zwolnionym tempie. Złapała kontakt wzrokowy z JJ'em przez co i jej zaszkliły się oczy. Blondyn nie mogąc dalej patrzeć na załamaną dziewczynę przeniósł spojrzenie na Pope'a, który czuł ogromne poczucie winy przez to, że wysłał właśnie swojego przyjaciela do aresztu. Shoupe zdjął kajdanki Pope'owi i założył je JJ'owi. Reszta przyjaciół patrzyła się z bólem na tą scenę co nie pomagało chłopakowi. Mężczyzna odjechał z JJ'em w policyjnym aucie, zostawiając trójkę załamanych przyjaciół.

・✧・✧・✧・✧・✧・

Blondynka z załamaną miną usiadła na werandzie w swoim domu i ukryła twarz w dłoniach. Powoli miała wrażenie, że to co się ostatnio dzieje ją trochę przerasta. Złoto, bójka z Rafe'm i Topperem, brak jej brata, JJ w areszcie - to wszystko ją męczyło. Na dodatek dochodziła sprawa z jej ojcem, co chwila dostawała zmienne informacje - raz była szansa, że żyje, a raz nie. Brak jej brata powodował, że czuła się zagubiona i samotna. Oboje byli do siebie bardzo przywiązani, więc nikt by się nie zdziwił kiedy by usłyszał, że Amber poszła szukać swojego bliźniaka. 

Po dłuższym czasie usłyszała trzaśnięcie drzwiami, wstała z kanapy i weszła do domu. Jej brat stał w błękitnym garniturze na który na pewno ich nie było wstać. Brunet śpiewał coś pod nosem i najwyraźniej był bardzo zadowolony co niesamowicie zirytowało Amber. 

– Cześć siostrzyczko, co tam? – zapytał wyjmując sobie coś do jedzenia z lodówki.

Amber prychnęła pod nosem, zakładając ręce na piersi.

– Fajny garnitur – powiedziała skanując swojego brata od dołu do góry. – Zdążyłeś sobie go kupić i znaleźć jakoś na to pieniądze, a do mnie zadzwonić nie mogłeś.

– Posłuchaj, byłem z Sarah w Chapel Hill i znalazłem coś co bardzo nam się przyda do szukania złota! – ucieszył się John B, machając rękami.

– Czekaj – blondynka wstała i ze zmarszczonymi brwiami patrzyła się w oczy swojemu bratu. – Z Sarah Cameron?

– Tak – odpowiedział szybko brunet, wiedząc jak to się może skończyć. – Ona pokazała mi...

– Byłeś z Sarah Cameron? Z księżniczką snobów? I nawet nie miałeś czasu zadzwonić?

– Nie, nie to nie tak...

– A ja głupia się martwiłam – dziewczyna pokręciła głową. – Muszę wyjść.

– Amber, ciemno już jest, porozmawiaj ze mną...

– Zadzwoń do Sarah na pewno ona dotrzyma ci towarzystwa! – krzyknęła, będąc już poza domem.

John B przeklnął pod nosem, bo zrozumiał w co się wpakował. Wystarczyło mu się tylko modlić, żeby Amber nie powiedziała nic reszcie.

・✧・✧・✧・✧・✧・

N O T A T K A

Wracam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top