(14.) coincidence
━━━━━ 🃏 ━━━━━
COINCIDENCE
chapter fourteen
━━━━━ 🃏 ━━━━━
Red, odjeżdżając spod baru miała bardzo dobry humor. Nie pamiętała, kiedy ostatnio dała się wprawić w taki dobry nastrój, ale bardzo jej to odpowiadało. Kierowca zagadywał ją o jakieś rzeczy i pozwoliła sobie wdać z nim w rozmowę, uważając przy tym na język. Chociaż była pijana, to nie zamierzała wygadywać nikomu szczegółów śledztwa, bo mogłoby to tylko zaszkodzić sprawie czy też sprawić, że zostałaby dyscyplinarnie zwolniona, a tego nie chciała i nie zamierzała do tego dopuścić. Pomimo to całkiem miło rozmawiało jej się z tym mężczyzną i żałowała, że bardzo szybko znaleźli się pod hotelem, bo musiała już pójść do pokoju, przygotować się do snu i modlić się o to, aby rano nie mieć potężnego kaca.
Wyszła z taksówki, płacąc wcześniej za przejazd i odgarnęła swoje dłonie włosy na jedno ramię. Miała ochotę zapalić papierosa, ale przypomniała sobie, że wypaliła wszystkie w pracy i nie miała niczego od ręką, a do jakiegoś sklepu było stanowczo za daleko. Wzruszyła ramionami, wzdychając przy tym, a później ruszyła powoli w stronę wejścia do lobby. Przystanęła jednak w pewnym momencie i spojrzała przez ramię na chodnik i ulicę za sobą, mając wrażenie, że ktoś ją zaczął obserwować, ale nikogo takiego nie zauważyła, więc tylko pokręciła dyskretnie głową, zdając sobie sprawę, że chyba popadła w paranoję. Nie było to zbyt przyjemne uczucie, ale miała świadomość, że wciąż otaczali ją inni ludzie, hotelowi goście czy nawet jego obsługa, więc nie stresowała się niepotrzebnie. Poza tym nosiła przy sobie służbową broń, która ciążyła jej wtedy na biodrze, umiała się bronić i była przeszkolona w przypadku uprowadzenia. FBI inwestowało w swoich agentów czym się tylko działo, za co w tym momencie brunetka była wdzięczna agencji.
Weszła do lobby, zdając sobie sprawę, że to uczucie zniknęło i podeszła do kontuaru, prosząc recepcjonistę o kartę do swojego pokoju. Później udała się do windy, pocierając mimowolnie swój kark. Była zmęczona całym tym dniem, a świadomość, że wciąż błądzili we mgle w tym śledztwie nie dawała jej spokoju. Razem z nią na górę jechał jakiś młody biznesmen, który zerkał na nią co jakiś czas, jakby rozważając propozycję spędzenia razem wspólnego wieczoru, ale w końcu na nic takiego się nie zdecydował, a Red udała się pewnym krokiem przed siebie, znając tę drogę na pamięć. Gdy znalazła się pod numerem 218, weszła do środka po przyłożeniu karty do czytnika w zamku i zamknęła drzwi za sobą. Zdjęła od razu buty i na bosaka udała się do łóżka, aby na nie opaść. Westchnęła z ulgą, czując zapach świeżej pościeli i przekręciła się na plecy.
━━━━━ 🃏 ━━━━━
Po długim prysznicu i wszystkich innych aktach pielęgnacji, których się dopuściła, cała czysta i pachnąca wyszła z łazienki, mając na sobie jedynie puchowy szlafrok w białym kolorze i ręcznik na głowie, aby mokre włosy jej nie przeszkadzały. Włączyła telewizor, który wisiał na ścianie na przeciwko łóżka, mając nadzieje, że posłucha jakiś sensownych wiadomości i z papierosem oraz zapalniczką w dłoni, które znalazła w swojej walizce, udała się na balkon, aby zapalić. Wiedziała, że to nie było odpowiedzialne, bo bardzo szybko mogła się rozchorować, ale palacze już tacy byli. Z potrzebą zapalenia się nie dyskutowało.
Oparła się o metalową barierkę, czując przy okazji jej chłód i westchnęła cicho, słuchając speakera, który zdawał miastu relacje z całego dnia i tego, co się stało w trakcie. Paliła spokojnie, wodząc wzrokiem po horyzoncie Seattle. Obserwowała jak układało się do snu, jak wszyscy wyciszali się i starali się przygotować na następny dzień. Brunetka nie wiedziała, co będzie gdy się obudzi i to uczucie bycia obserwowaną wcale nie dawało jej spokoju. Zanotowała sobie w myślach, aby porozmawiać o tym z Michaelem, gdy już się zobaczą, bo pomimo wszystko nie chciała skończyć z kulką w głowie przed powrotem do Waszyngtonu. Odwróciła się później do pokoju, kątem oka obserwując speakera, który wciąż opowiadał o wydarzeniach z miasta i mimowolnie wsłuchała się w jego głos, przymykając przy tym oczy. Zawsze pomagało jej się to skupić i wiedziała, że gdyby nie fakt, że przez alkohol była trochę rozkojarzona, to wcale nie musiałaby tego robić. Mężczyzna wspominał coś o polityce, jakiś działaczach charytatywnych, planach na nowy hotel i innych rzeczach, które rzekomo nie były ważne, ale jednak wciąż stanowiły na tyle istotną kwestię, że trzeba było ją nadać w nocnych wiadomościach, powtarzając część z popołudnia.
Zmarszczyła brwi, słysząc pukanie do drzwi i spojrzała w tamtą stronę, gdy zgasiła papierosa. Była ciekawa, kto co od niej potrzebował o tak później porze i zanim na cokolwiek się zdecydowała, zerknęła na swój telefon, który położyła na etażerce, mając nadzieje, że nie przegapiła żadnego połączenia czy wiadomości. Niczego jednak takiego nie zauważyła i na dodatek ściszyła głos w telewizorze, aby upewnić się, że nic jej się nie przywidziało, ale faktycznie ktoś się dobijał do jej drzwi i to dosyć namolnie, jakby nie zamierzając dać sobie spokoju. Brunetka otuliła się dokładniej swoim szlafrokiem, żałując w myślach, że nie pomyślała o żadnej bieliźnie po wyjściu spod prysznica, ale nie było już czasu na to, aby rzucać się do walizki i czegoś szukać.
– Co tu robisz? – spytała, widząc, że sobą, która się do niej dobijała był Michael. Ten sam Michael Clifford, którego zostawiła pod barem w całkiem znośnym stanie. Cóż, wtedy już nie prezentował się zbyt dobrze, ale wciąż dobrze się trzymał i ogniki w jego oczach wskazywały na to, że miał plany co do niej.
– Uznałem, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa na dzisiaj – powiedział całkiem otwarcie, gdy uchyliła drzwi bardziej, pozwalając mu tym samym wejść do środka. Nie była co do tego przekonana, ale zabrakło jej siły, aby oprzeć się jego dłoni, która naparła na drzwi z drugiej strony.
Pisnęła cicho, gdy przycisnął ją do ściany, wpijając się nieco brutalnie w jej usta. Red poczuła smak alkoholu, papierosów i mięty. Musiało minąć przynajmniej dwie sekundy zanim odwzajemniła pocałunek, ale zrobiła to, zapominając o zdrowym rozsądku, o tym, że chciała pobyć sama i w spokoju odespać kaca. Blondyn najwidoczniej miał co do niej inne plany i gdy prowadził ją w stronę łóżka, mimowolnie mu się poddała, zapominając o obietnicy złożonej samej sobie przed wyjazdem. Miała nie wplątać się w żadne niepotrzebne relacje międzyludzkie. Właśnie. Miała. Ale obietnica, a rzeczywistość to dwie różne rzeczy.
━━━━━ 🃏 ━━━━━
czekałam na ten rozdział, przyznaje bez biciaB)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top