(07.) chase
━━━━━ 🃏 ━━━━━
CHASE
chapter seven
━━━━━ 🃏 ━━━━━
Odnalezienie owego dilera w policyjnych kartotekach okazało się być dziecinnie prostym zadaniem. Michael zlecił to komu trzeba i nie musieli z Red długo czekać, aby dostać odpowiedni plik dokumentów w swoje ręce. Owym dilerem był chłopak, który miał niecałe dwadzieścia dwa lata. Nazywał się Adam Harris i był już kilkakrotnie notowany za drobne kradzieże i posiadanie narkotyków. Nie spodobał się detektywowi ani trochę, ale uznał, że rzeczywiście mógł coś wiedzieć, ewentualnie widzieć i wypadałoby go przesłuchać. Red myślała podobnie i był to chyba pierwszy raz, gdy się ze sobą zgodzili. Clifford popytał jeszcze kolegów z drogówki, czy przy okazji patrolu nie widzieli kogoś takiego jak Adam w okolicy i poszczęściło mu się. Dostał adres i mogli tam pojechać.
Red uparła się, aby pojechać razem z nim, choć nie była mu do szczęścia potrzebna. Michael naprawdę wolał załatwić to sam, aby nie dawać jej kolejnych pretekstów, do myślenia o sobie w lepszy sposób, ale nie był w stanie nic zrobić. W dalszym ciągu słowa Bootha dzwoniły mu w uszach i wiedział, że nie był to temat, z którego mężczyzna robił sobie żarty.
– Myślisz, że go znajdziemy? – spytała Red, przerywając tym samym nieznośną ciszę, która panowała odkąd wsiedli do samochodu detektywa. Zerknęła na niego, siedząc na siedzeniu pasażera z przodu. Założyła nogę za nogę, po czym na moment spojrzała na drogę przed nimi. Zdecydowanie lepiej czuła się za kierownicą.
– Nie wiem, nie siedzę mu w głowie i nie wiem, co planuje – Wzruszył ramionami, zerkając na lusterka, gdy chciał wyminąć jakiś samochód. – Równie dobrze mógł gdzieś wyjść albo się zaćpać. Z dilerami nigdy nic nie wiadomo. W jednej chwili chce współpracować, a w drugiej jest gotów zadźgać cię na śmierć – dodał, zaciskając dłonie na kierownicy.
– Domyślam się, ale byłam po prostu ciekawa twojego zdania – przyznała pokojowo, zakładając przy tym kosmyk włosów za ucho. Gdy wyjeżdżali z parkingu przy komendzie, na niebie zaczęły pojawiać się chmury. Red wyczuła, że znowu zanosi się na deszcz, a wizja szukania dilera w deszczu w dzielnicy, która nie była zbyt bezpieczna wcale jej się nie podobała.
– Nie sądziłem, że to usłyszę – prychnął, dodając gazu. Chciał być jak najszybciej na miejscu, aby uniknąć dalszej rozmowy. Nie miał na nią nastroju i w dalszym ciągu był zdenerwowany przez to, że postanowiła sama zając się jego informatorem. To on rządził w tym śledztwie, czy tego chciała czy nie.
– To, że jestem z FBI nie oznacza od razu, że jestem kimś, kto nie szanuje innych – Zwróciła mu uwagę na jego zachowanie. – Mam po prostu inne metody pracy i nie podoba mi się, że przychodzisz na komendę kiedy chcesz. Ale wiem, że muszę to uszanować, żebyśmy mogli złapać Karciarza i uspokoić sytuację w mieście – dodała spokojnie, nie chcąc go znowu zdenerwować. Doskonale wiedziała, że ona sama była powodem jego irytacji i wybuchów, ale nie umiała nic na to poradzić.
– Nie musisz niczego szanować – Rzucił beznamiętnie, skręcając w jedną z ulic. Zbliżali się już do celu. – Nie zależy mi na tym – dodał.
Red pokręciła głową, po czym westchnęła ciężko i odwróciła głowę do okna. Całą noc myślała nad tym jak rozgryźć tego mężczyznę, ale nie wiedziała jak to zrobić. Był skomplikowany, a jego zachowania były raczej nieprzewidywalne. Porównała go nawet do wulkanu, którego erupcja zniszczy wszystko, to co napotka na swojej drodze albo tykającej bomby zegarowej. Nie wymyśliła nic, co pozwoliłoby zachować między nimi względne stosunki i uświadomić blondynowi, że nie zamierzała wygryźć go ze śledztwa, a jedynie pomóc. Te morderstwa były naprawdę poważne i istniało ryzyko, że sprawca zacznie przenosić się z miejsca na miejsce, zostawiając po sobie ciała, a wtedy wszystko skomplikowałoby się jeszcze bardziej.
Michael zatrzymał samochód na poboczu. Wysiedli z niego praktycznie w tym samym czasie, po czym blondyn nacisnął odpowiedni przycisk w kluczyku i usłyszeli zgrzyt zamykanego zamka. Następnie wsunął kluczyki do kieszeni spodni i ruszyli przed siebie. Nie rozmawiali, więc jedyne, co im przeszkadzało to stukot obcasów Red o płyty chodnikowe. Blondyn stawiał duże kroki i szedł stosunkowo szybko, przez co ciężko było jej za nim nadążyć, ale nie zamierzała się skarżyć. Jeszcze by jej to wypominał, że za bardzo przyzwyczaiła się do pracy w stolicy, ze nie umie pracować na drugim końcu kraju, a to nie było jej do niczego potrzebne.
– Uważaj jak łazisz – Fuknął chłopak w kapturze, który wpadł na Michaela. Clifford zatrzymał się i odwrócił na pięcie. Zerknęli na siebie, a blondyn już wiedział z kim ma do czynienia. Był to Adam i on chyba również zorientował się, co się święci, bo zaczął uciekać.
– Stój! – krzyknął Michael i rzucił się w pogoń za tym dzieciakiem. Red z początku stała jak wryta, nie kojarząc co się dzieje, a dopiero po kilku chwilach zorientowała się, że znaleźli swojego dilera. Zaczęła biec za nimi, ale na próżno, bo zdążyli wpaść już do budynku, który służył chyba za tymczasowe lokum Adama.
– Zadzwoń po dodatkowy patrol, ja spróbuje go złapać! – Michael krzyknął za nią, jeszcze przed tym jak na wpadł na klatkę schodową, co Red odebrała jako coś w rodzaju polecenia służbowego. Nie zamierzała się jednak posłuchać, bo przypuszczała, że jeśli zostawi blondyna samego z dilerem, to któregoś z nich wyniosą w czarnym worku i tyle będzie z postępów w śledztwie. Michael być może i był dupkiem, ale na pewno nie chciała, aby coś mu się stało. Był jej potrzebny i z umysłem detektywa, który potrafił dochodzić do sprawcy tak układa się puzzle. Powoli, kawałek po kawałku.
Wyjęła z kabury na biodrze swój pistolet, nastrajając się nawet na to, że trzeba będzie użyć broni. W jej głowie tworzył się pewien plan i miała zamiar go zrealizować, niezależnie od tego, co potem Clifford będzie gadał. Był narwany, co naprawdę mogło się źle skończyć, bo czasami nie zwracał uwagi na to, co go otaczało. Red kiedyś również taka była, ale im dłużej pracowała w FBI i im więcej miała za sobą, tym poważniej traktowała przeciwnika i wyczekiwała na jego ruchy, aby móc poznać jego słabości i uderzyć w najmniej oczekiwanym momencie.
━━━━━ 🃏 ━━━━━
w końcu robi się ciekawie! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top