30.

Następny cały dzień Michael spędził na sprzątaniu sypialni, dziura w suficie była spora, gorszą częścią były koszty naprawy. Bo przecież Benedict się nie zna na zakrywaniu dziur w suficie, był ciekawy jak to wytłumaczyć osobie która przyjedzie go naprawić.
Podczas sprzątania w pokoju pojawił się Ennard, nie pomagał tylko stał w drzwiach i patrzył na Michael sprząta to co on zniszczył.
Po kilku chwilach szatyn spojrzał na robota przestając zamiatać.

- mogłeś przyjąć wcześniej to byś pomógł..-wymruczał Michael odwracając wzrok na podłogę i kontynuując sprzątanie-.

- nie jestem tu od tego-odpowiedział przewracając oczami robot-tam ominąłeś

- gdzie?-zapytał chłopak rozglądając się dookoła, w miejsce gdzie akurat patrzył Ennard wysypał wiadro pełne gruzu na podłogę. Michael zaniemówił-.

- tu-powiedział Ennard i rzucił wiadro na podłogę poczym wyszedł-.

Michael widocznie zdenerwowany westchnął.

Posprzątał kolejny bałagan który stworzył robot, wyszedł z sypialni i zszedł na dół.
Mógł się stawić Ennard'owi ale się bał, zabił go raz i również mógł to zrobić drugi raz, lecz skutecznie.
Patrząc na to realnie, Michael nie miał z nim szans, on był od niego jakieś półtora metra wyższy, ważył pół tony napewno. Nie było opcją aby go pokonał, w grę jedynie wchodzi szantaż, ale czym można zaszantażować robota który nic nie ma? Może ponownym uwięzieniem w podziemnej pizzeri? Ale jakby go tam przeniósł?

Z rozmyśleń wyrwał go obiekt jego odpłynięcia, który patrzył na niego.
Michael podniósł wzrok i również na niego spojrzał.

- co?-zapytał zdezorientowany chłopak-.

- nic-odpowiedział sucho robot i odszedł-.

Michael zdziwiony spojrzał się za robotem.
Cicho się zaśmiał i wszedł do kuchni.

***

Minęło kilka tygodni, relacja między robotem a jego ofiarą trochę się uspokoiła.
Michael przestał planować pozbycie się współlokatora, który swoją drogą zaczął mu trochę pomagać.
Tak jak się umówili, Ennard z nim mieszkał nawet mu nie przeszkadzając, a Michael mógł wychodzić z domu w czym pomagał mu robot.

Michael stał przy drzwiach ubierając buty.

- Ennard!-zawołał robota który w kilka sekund znalazł się obok niego-.

- gdzie idziesz?-zapytał patrząc na chłopaka-.

- na zakupy, chociaż raz w miesiącu muszę iść-odpowiedział podwijając bluzę-.

- przecież ty nie jesz-dodał robot na co Michael wrócił oczami-.

- ale pić już tak, poza tym, co cię to obchodzi co robię z pieniędzmi? -zapytał trochę podirytowany-to nie twoje pieniądze, więc nie interesuj się za dużo

- tylko zapytałem, nie musisz być taki chamski-odpowiedział obrażony-.

Krótki bo tylko 350 słów, ale zacznę powracać :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top