Zaskoczona
Loki P.O.V
Przeprosiłem ją. Niby wszystko było w porządku, ale ona nadal nie mogła spać. Musiałem ją naprawdę nieźle wystraszyć. Z jednej strony to dobrze, będzie posłuszniejsza, gdy będzie się bać. Tak, dobrze zrobiłem...
To dlaczego czułem się z tym tak podle? Na Odyna, nigdy jeszcze nie odczuwałem tak silnego poczucia winy. I to na dodatek z powodu zwykłej służącej! Co się ze mną dzieje?
Jednak... Nawet ona nie zasłużyła sobie na coś takiego. Żadna kobieta na to nie zasługuje, nie ważne jak podła jest. Gdy dowiedziałem się, że moja matka została w przeszłości zgwałcona, obiecałem sobie, że ja nigdy nie posunę się do czegoś takiego. I to właśnie dlatego czułem się teraz tak okropnie. Nie chciałem nawet na nią patrzeć, więc zacząłem jej unikać. Uznałem, że powinienem dać jej trochę czasu, że to właśnie czas leczy rany. Jednak gdy tego wieczoru zerwała się w nocy z krzykiem, coś mnie tknęło. Nie dość, że źle mi było z tym co zrobiłem, a raczej, próbowałem zrobić, to ona jeszcze wszystko utrudniała.
Minęło 8 dni od całego zajścia, a ja nadal staralem się przebywać w komnacie najmniej jak mogłem. Około godziny dwunastej wszedłem do niej jednak, gdyż chciałem zabrać jakąś książkę do poczytania i przejść się do Królewskich Ogródów. Akurat natknąłem się na nią - no kto by się spodziewał. Stała na balkonie i podziwiała ogród. To był już któryś raz z rzędu, gdy przyłapywałem ją na tym. Musiała bardzo go lubić.
I wtedy sobie to uświadomiłem, a uświadamiając to sobie, miałem ochotę palnąć się w łeb. Przecież ona tam nigdy nie była, idioto pomyślałem. Wtedy wpadłem na pewien pomysł, mając nadzieję, że zażegna on nasz konflikt. Nie zawracając sobie głowy chodzeniem, teleportowałem się obok niej i położyłem dłoń na ramieniu.
Pisnęła, bardziej zaskoczona niż przestraszona.
- Podoba się, co? - zapytałem luźno.
- Mmmm... Tak, bardzo - westchnęła. - Wygląda wspaniale.
- Jest wspaniały. Lubię tam chodzić, gdy potrzebuje spokoju - oznajmiłem, po czym ona spojrzała na mnie zdziwiona.
- Ty, spokoju? Przecież jesteś księciem, masz idealne życie! - powiedziała z rozmarzeniem.
- Wcale nie - westchnąłem - To nie tylko przyjemność, to też obowiązki. Zresztą, nie o tym chciałem porozmawiać - spojrzałem w jej niebieskie oczy i ujrzałem w nich ciekawość, taką niewinną i delikatną.
- A o czym? - zapytała uprzejmie.
- Bardziej zapytać, niż porozmawiać. Cały czas patrzysz tak na ten ogród... Może chcialabyś się tam przejść? - zapytałem, uśmiechając się do niej.
Lilianne P.O.V
Nie mogłam w to uwierzyć. Zawsze marzyłam, żeby zobaczyć ten ogród, znaleźć się w nim. Jednak nigdy nie przypuszczałam, że moje marzenie naprawdę się spełni. Zatkało mnie, nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Zrozumiem, jeśli nie, w końcu możesz nie chcieć przebywać ze mną sam na sam - stwierdził, patrząc gdzieś w dal, jakby ze smutkiem.
- Nie, nie! Oczywiście że chcę! - wykrzyknęłam, nie chciałam, żeby się rozmyślił. Nie, gdy nadarza się taka okazja. Loki w reakcji na moje słowa po prostu ruszył w stronę drzwi. Poszłam za nim.
- Ale... Dlaczego? - zapytałam, a jedno spojrzenie w jego szmaragdowe oczy wystarczyło, żebym zrozumiała, że on wie, co mam na myśli. Tak, takiego Lokiego zdecydowanie mogłam lubić. Lubiłam, gdy był uprzejmy, gdy nie krzyczał na mnie i mi nie groził, gdy w jego oczach nie widziałam pogardy czy chęci mordu. Jak dla mnie, taki mógłby już zostać.
- Jestem ci to winien. Ciesz się tym, póki możesz, jutro wszystko wraca do normy - fuknął.
Świetnie, czyżby na tyle by było z miłego Lokiego?
Szliśmy tak w ciszy, aż nie dotarliśmy do bram ogrodu. Loki nawet puścił mnie przodem. Służącą. To zdecydowanie nie było w jego stylu.
Teraz rozpościerał się przede mną piękny, zielony krajobraz. Kochałam takie miejsca, za ich naturalność i spokój. Rosły tu róźnorakie gatunki drzew i krzewów. Każdy z nich miał owoce w innych kolorach, a ich liście zieleniły się. Westchnęłam.
- Jak tu ślicznie - uśmiechnęłam się do Lokiego, jednak on pozostał niewzruszony.
- Jeśli chcesz, idź i porozglądaj się - wzruszył ramionami. - Nie jestem przecież twoją niańką - mruknął.
- No dobrze ale... Może chciałbyś dotrzymać mi towarzystwa? - zapytałam naiwnie.
- Jeśli chcesz - odparł beznamiętnie. - Chodźmy lepiej, zanim się ściemni.
***********************************
Nie wiem co napisać w notce od autora, więc powiem tylko, że dzięki za przeczytanie i mam nadzieję, że nie chrzanię Lokiego za bardzo (taki odpowiada mi, ale nie wiem, czy odpowiada wam) Więc mówcie, co myślicie!
frikuskaa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top