Skołowana

Wraz z Jarą wróciłyśmy późnym wieczorem. Nadal miałam wrażenie, że śnię, za chwilę się obudzę i to wszystko zniknie. Jednak z każdą minutą coraz bardziej upewniałam się, że to się dzieje naprawdę. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie wydałam na raz takiej sumy pieniędzy! Właściwie, nigdy nawet nie miałam takiej sumy w rękach...
Najśmieszniejsze było to, że mimo iż kupiłam dość sporo, nie wydałam wszystkiego. Udało mi się kupić sukienkę na Bal, chyba najpiękniejszą sukienkę jaką widziałam w życiu, bransoletkę z klejnotów, no i buty. Na nic więcej nie chciałam naciągać Lokiego, zresztą nigdy nie byłam zbyt zachłanna.
- Tylko mi nie pokazuj - zaśmiał się Loki, gdy weszłam do komnaty.
- Nawet nie miałam zamiaru - powiedziałam z uśmiechem - Zobaczysz na Balu - stwierdziłam, wkładając rzeczy do szafki, uprawniając się przedtem, czy nie patrzy.
- Byłaś sama? - zapytał, zaciekawiony.
- Poszłam z Jarą. Nie wydałam wszystkiego - oznajmiłam, oddajac mu resztę pieniędzy i siadajac na swoim posłaniu.
- A, z nią. Przyjaźnicie się, prawda? - uśmiechnął się do mnie życzliwie, co nie zdarzało mu się zbyt często.
- Owszem. Dlaczego pytasz? - zapytałam.
- Chcę cię lepiej poznać. Nie wolno mi? - zaczął się ze mną droczyć.
Zaśmiałam się. Loki i bycie miłym... Jeszcze do tego nie przywykłam, ale się postaram.
- Nie wolno - powiedziałam, patrząc na sufit - No i co teraz?
- No cóż... - zaczął, po czym wstał z fotela, na którym wcześniej siedział. Podszedł do mnie wolnym, dostojnym krokiem, krzyżując ręce za plecami. Troszeczkę się przestraszyłam. To nigdy nie zwiastowało niczego dobrego.
Spojrzałam tylko na niego, oczekując na kolejny ruch.
- Wstań - rozkazał. Szybko to zrobiłam. Staliśmy teraz twarzą w twarz. - Zabraniasz mi, tak? Nie możesz mi niczego zabronić, jestem księciem - uśmiechnął się łobuzersko, po czym rzucił się na mnie i... zaczął mnie łaskotać.
- O nie nie nie nie, proszę! Przestań! - mówiłam przez śmiech.
Niestety dla mnie, nie posłuchał. Nie zauważyłam nawet, jak wylądowaliśmy na łóżku. Przestał mnie łaskotać dopiero, gdy prawie płakałam ze śmiechu.
- Matko... Loki... Co to było? - powiedziałam, nadal cicho się śmiejąc. Jak na mój gust, zrobiło się trochę niezręcznie. Leżałam na jego łóżku na plecach, a on leżał tuż obok mnie, opierając się o łóżko tak, że właściwie patrzył na mnie z góry. Jego zielone oczy, zwykle o chłodnym i pogardliwym spojrzeniu, patrzyły teraz na mnie radośnie. Mogę przysiąc, że widziałam iskierki tańczące w jego tęczówkach.
Patrzyliśmy tak na siebie dłuższą chwilę. Miałam nadzieję, że nie słyszy przyspieszonego bicia mojego serca. Czemu... Czemu tak się czuję? To takie... Dziwne.
- Loki, twój brat... - rozległ się męski głos tuż po tym, jak drzwi do komnaty się otworzyły - Aj. Zabawiamy się ze służącą, co? Przyjdę kiedy indziej - powiedział szyderczo nieproszony gość. Loki szybko podniósł się i stanął przed nim. Ja także wstałam, żeby zobaczyć, kto to.
Mężczyzna, którego zobaczyłam, wyglądał na mniej więcej w wieku Lokiego. Miał ciemne włosy i błyszczące, szare oczy, które patrzyły teraz na nas prześmiewczo. Był trochę niższy od Lokiego, ale wyższy ode mnie.
- Breurat...Nie uczyli cię w domu, że jak się gdzieś wchodzi, to najpierw się puka? - syknął Loki z dziwną satysfakcją, widząc przybysza.
- Zabawnyś - odpowiedział spokojnie Breurat, jednak w jego oczach widziałam wściekłość. - Jednak lepiej radziłbym ci tam pójść, Thor nie wyglądał na zadowolonego - powiedział zadowolony.
- Myślę, że to może zaczekać - odpowiedział Loki chłodno.
- Oczywiście, że może. Powiem mu co tu zobaczyłem, na pewno zrozumie - zaśmiał się złośliwie Breurat. Loki westchnął, jakby brakło mu argumentów.
- No dobra. Już idę - przewrócił oczami po czym wyszedł razem z Breuratem, zostawiając mnie samą.

***********************************
Nowa postać! Jak wrażenia?
I jak podobał się rozdział? ;)
Nie będę się usprawiedliwiać, że znów długo nie było bo cośtam cośtam, po prostu nie miałam weny i nagle dostałam jej w ten weekend więc pojawił się i rozdział ;)

AleksandraKoacz znamy już tą postać dość dobrze :')

Do następnego!
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top