IV.

Jak się poznaliście? - Z jego perspektywy część pierwsza! ( przepraszam, że tak długo musicie czekać i że w tym rozdziale nie ma wszystkich chłopaków, ale powiem szczerze staram się o to, aby preferencje miały w miarę sens i były ciekawe, dlatego dokładam wszelkich starań do doprecyzowania tekstów. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Trzymajcie się zdrowo!)

Markus:

Siedziałem już czwarta godzinę w biurze. Odkąd sezon się skończył wróciłem do służbowych obowiązków. Powiem szczerze lubię tą robotę jest pewnego rodzaju odskocznią od codziennej presji na skoczni. A praca z Wagnerem to nic innego jak śmiech na sali, chłopak ma lepsze poczucie humoru niż Wellinger i Freitag razem wzięci. I o wilku mowa, mój podopieczny wpadł jak burza do mojego gabinetu.

-Panie Aspirancie telefon do Pana.

-Aspirant Eisenbichler, w czym mogę służyć?

-Markus nie tak poważnie, razem z Stephanem siedzimy i stwierdziliśmy, że pora zadzwonić, żeby ci przypomnieć o..

-Tak wiem. Do letniego Grand Prix w Wiśle zostały dwa miesiące, ale...

-Oj słoneczko nie ma tu, ale jeśli przegrasz zakład to musisz przebiec się przez miasto w bokserkach recytując wierszyk o twoich wspaniałych kumplach z drużyny.

Już miałem coś Richardowi odpowiedzieć, ale w pokoju rozległ się dźwięk donośnego pukania.

-Nienawidzę was. Cześć.

Do mojego gabinetu wpadła dziewczyna, ta sama którą wczoraj złapałem. Dzisiaj jednak wyglądała nieco gorzej, jakby nie spała,a całą noc przepłakała. Włosy miała luźno upięte, makijażu brak, a na sobie miała jakąś bluza i czarne legginsy. Aż mi się jej szkoda zrobiło. Ale ,,dura lex, sed lex" (twarde prawo, ale prawo).

-Dzień dobry Panie Aspirancie, miałam dzisiaj stawić się na komisariacie i jestem.

-Dzień dobry, tak proszę usiąść.

Gestem ręki wskazałem dziewczynie krzesło przed moim biurkiem. Ta zajęła miejsce i zaczęła się bawić zegarkiem na nadgarstku.

-Więc zaczynając popełniła Pani wczoraj poważne przestępstwo, grozi za to 7punktów karnych i 250euro kary. Czy jest Pani świadoma wysokości tej akry?

-Tak, ale Panie Aspirancie miałam wczoraj na prawdę tragiczny dzień i..

-Nie nie nie. Pani mogła zabić ludzi!

Dziewczyna spuściła wzrok na czubek swoich butów. Mam wrażenie, że gdyby mogła to by się pod ziemię zapadła. Dobra Markus koniec bycia złym policjantem pora wdrożyć twój plan w życie.

-....mam pewną propozycję, chciałbym Pani pokazać, że władza może mieć też ludzką twarz. Ja zapomnę o wczorajszym incydencie i powiedzmy zrobię wszystko, aby konsekwencje tego wyczynu rozeszły się po kościach, a w zamian Pani dotrzyma mi towarzystwa podczas letniej imprezy firmowej.

-Panie Aspirancie ja nie jestem żadną panienką lekkich obyczajów, nie wiem co Pan sobie wyobraża, ale ja na pewno wolę ponieść konsekwencje niż się sprzedać.

-Dobry Boże, nie miałem niczego złego na myśli. Widzę, że jest Pani w bardzo złej kondycji dlatego postanowiłem zaproponować układ. Nie mam na myśli usług seksualnych tylko towarzystwo, bycie moim ,,plus one".

Oparłem się o kant biurka i zacząłem przyglądać się mojej ,,ofierze". Była naprawdę ładna, wydawała się być również sympatyczna, zabawna, inteligentna. Nie wiem co się wydarzyło w jej życiu, jednak z chęcią przywróciłbym jej uśmiech na twarzy. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk tykającego zegarka wiszącego na ścianie. W pokoju panowała głucha cisza. Nadal nie otrzymałem odpowiedzi. Przykucnąłem przed tą młodziutką osóbką i podjąłem próbę nawiązania kontaktu wzrokowego.

-Słuchaj będę z tobą szczery, założyłem się z kolegami, że na następnej imprezie firmowej pojawię się z osobą towarzyszącą. Od dłuższego czasu zarzucali mi przeróżne rzeczy tylko dlatego bo nigdy nie przedstawiłem im ,,moejj drugiej połówki". Fakt jestem beznadziejny w zagadywaniu do kobiet i może to nie jest najlepszy sposób na podryw, ale twoja sytuacja jest równie beznadziejna. A razem możemy dać temu radę.

Po wypowiedzeniu tego zdania dwoje naprawdę pięknych oczu spojrzało na mnie, dostrzegłem w nich migającą iskierkę.

-Zgoda. Ale żeby to wyszło w miarę wiarygodnie musielibyśmy się wcześniej spotkać i omówić szczegóły.

-Teraz ty zapraszasz mnie na randkę? No nieźle. Wygrany zakład i spotkanie z fantastyczną dziewczyną, a wszystko dogadane tego samego dnia? Chyba wygrałem na loterii, a tak w ogóle Markus jestem.

-(Twoje imię) miło mi. A teraz będę się zbierać, ty Panie Aspirancie moje dane już masz więc z łatwością mnie namierzysz. Czekam na wiadomość.

(Twoje imię) wyszła z pośpiesznie z gabinetu. Mimowolnie zacząłem się szczerzyć sam do siebie. A teraz chłopaki lepiej uważajcie bo do gry wrócił król Markus.

Johann:

Całą noc spędziłem na wymianie wiadomości z moją wczorajszą napastniczką. Nie będę ukrywać, że specjalnie byłem trochę niemiły i wkurzający, tylko po to, aby zobaczyć jak będzie reagować na różnego rodzaju docinki i riposty. Wczoraj zareagowałem trochę zbyt ostro, ale po odwołanym Raw Air i nie do końca szczęśliwym sezonie byłem kłębkiem nerwów. Nic mi nie sprzyjało radości. Dlatego też dość niechętnie zgodziłem się na wspólny wypad z Danielem na imprezę.

-Stary czy mu musimy tam iść? Równie dobrze mogę pilnować cię podczas twojego chlania w hotelowym barze. Wcale nie musimy iść do klubu przepełnionego spoconymi, nawalonymi ludźmi, którzy najchętniej wskoczyliby pierwszej poznanej osobie do łóżka.

-Forfang a czy ty możesz się w końcu ogarnąć? Odkąd tu przyjechaliśmy nic tylko marudzisz. Kiedyś taki nie byłeś

-...kiedyś to co kochałem wychodziło mi całkiem nieźle, kiedyś nie odwoływali zawodów, kiedyś Celina nie żądała ode mnie przerwy w związku!

-Dość wystarczy już. Koniec tego tematu. Ja nie będę po raz tysięczny psychologiem związkowym dla ciebie. Jesteś młodym, wyglądasz trochę jak niedokarmione dziecko, ale raczej niczego sobie, masz wiele sukcesów na koncie, a przed tobą całe życie. Wykorzystaj to. Wykorzystaj twój czas tu, ze mną, na imprezie. Sorry za prawdę, ale twoja Madame też święta nie jest i w momencie w którym ty się nad sobą użalasz ona szaleje wraz z swoimi przyjaciółkami...

Po niecałej godzinie od tej serdecznej rozmowy z moim jakże ,,prze kochanym" przyjacielem siedziałem już przy drugim drinku w klubie. Daniel urozmaicał sobie czas tańcami z przeróżnymi panienkami. Ja tym czasem stałem z moim trunkiem na balkonie i obserwowałem salę. Nie minęła pierwsza, a ja już czułem alkohol w każdej komórce mojego ciała. Podszedłem do barmana:

-Poproszę jeszcze jedną kolejkę.

-Kolego przychodzisz tutaj średnio pięć sześć razy w ciągu godziny i to przez ostatnie trzy godzinki, czy ty masz się z czego wypłacić?

-Ja jaa...

-Ja zapłacę za rachunek tego Pana. Będzie kartą.

Popatrzyłem na osobę której głos usłyszałem z swojej prawej strony. Była nią ta dziewczyna, która wczoraj potłukła mi aparat.

-Znowu ty! Mówiłem ci, że nic od ciebie nie chcę i...

Nim jednak zdążyłem dokończyć dziewczyna zostawiła na ladzie banknot uśmiechnęła się i odeszła, chciałem ją złapać, ale tłum imprezowiczów skutecznie mnie powstrzymał. Po powrocie do hotelu postanowiłem jednak załatwić sprawę inaczej.

,,Cześć, jak wiesz mój aparat był bardzo cenny, dlatego rekompensata też będzie większa. Nie planuj sobie niczego na ostatni weekend lipca. Jesteś mi winna przysługę - J.A.F"

Karl:

Razem z (twoje imię) pracowaliśmy nad naszym projektem przez ostatnie trzy dni. Praktycznie każdą wolną chwilę spędzaliśmy w bibliotece, przed laptopem czy w trakcie przerwy w pobliskiej kafejce na wzmocnieniu się. Może to nie zabrzmi za dobrze, ale cieszę się bardzo, że to właśnie z nią mam wykonać to zadanie. Jest świetną dziewczyną i nigdy nie podejrzewałem, że może byc taka zabawna.

Nadszedł dzień prezentowania efektów końcowych. Z ręką na sercu stresowałem się jak przed pierwszym skokiem w konkursie pucharu świata. Jak bardzo kocham sport, równie bardzo zależy mi na ukończeniu uczelni i zdobyciu dyplomu. Zawsze chciałbym móc dawać z siebie sto procent, ale czasem jeden błąd, małe niedopatrzenie może mieć niewyobrażalne skutki. Dlatego staram się mieć plan B.

-Karl wyglądasz jakoś blado, chcesz się napić trochę wody?

-Nie, nie dziękuję. Po prostu staram się wyciszyć i skupić na tym zadaniu.

-Znaczy jeśli masz się czuć źle, to jak chcesz mogę sama zaprezentować efekt finalny.

Dziewczyny usiadła obok mnie i popatrzyła troskliwym wzrokiem, nie pozwolę, aby pomyślała, że jestem jakiś słaby.

-Sama zaprezentować i zgarnąć wszystkie laury? Żartujesz sobie, tak łatwo nie pozbędziesz się mnie z gry.

Zegar wskazał 9:45 i tym samym nasze zajęcia się rozpoczęły. Prowadziliśmy prezentację przez prawie 90 minut wszystko było dopracowane i dopięte na ostatni guzik. W trakcie wystąpienia nawet przeszła mi trema, jak się okazało po przyzwyczajeniu się do widowni czułem się jak po dobrym lądowaniu, pewnie i bezpiecznie. Na zakończenie nasza grupa podziękowała nam oklaskami.

-Moi drodzy ta prezentacja była do zaakceptowania. Jak bardzo cenię sobie Pana Geigera i Panienkę (twoje nazwisko) muszę stwierdzić, że zawiodłem się trochę. Powiem więcej liczyłem na coś przy czym będę mógł zaniemówić, skoro Państwo wykazali się tak wielkim zainteresowaniem moim przedmiotem na ostatnim wykładzie. A tymczasem co otrzymałem? Trochę wodolejstwa, słabą bibliografię, takich ekspertów nasz kraj nie chce. ... jestem zmuszony wystawić Państwu niedostateczny...ale jako wielkoduszna osóbka proponuję wzięcie udziału w letnim projekcie badawczym w Oberstdorfie odbywającym się pod koniec lipca. Będziecie mieli sporo czasu, żeby się przygotować i wtedy zaliczenie z przedmiotu będzie pewne i będziecie Państwo zwolnieni z egzaminu. Dobrze a teraz proszę zająć swoje miejsca wracamy do tematu.

Zatkało mnie, ten koleś był niepoważny. Letnia szkoła? Czy on zmysły postradał? I co to w ogóle miał być za komentarz?! Nie dawałem tego po sobie poznać, ale wewnętrznie się gotowałem. Spojrzałem na moja partnerkę i od razu tego pożałowałem. Wyglądała jak siedem, zapłakanych nieszczęść, jej oczy szkliły się od łez. Mówiła mi kilka razy jak bardzo jej zależy na tych studiach i dobrych wynikach. A ten nasz profesorek wyraźnie przesadził. Po zakończonym wykładzie przy wychodzeniu z sali złapałem (twoje imię) za nadgarstek i pociągnąłem w stronę biurka za którym siedział wykładowca.

-Karl co ty robisz?

-Cii zaufaj mi...Panie Profesorze możemy Panu zająć chwilkę?

- Ależ oczywiście Panie Geiger, w czym mogę pomóc?

-Chodzi o tą szkołę letnią, niestety nie mogę wziąć w niej udziału, gdyż w ostatni weekend lipca są letnie zawody w Wiśle na których muszę być obecny i trener nie wyrazi zgody, aby jakakolwiek siła, ziemska czy też nie mnie od tego odwiodła.

-Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, jednak rozumiem, że reprezentowanie kraju stanowi priorytet. Jednak nie widzę przeszkód, aby Pana koleżanka Pana zastąpiła i powalczyła o zaliczenie.

-Tak...znaczy nie, jest problem. Otóż tak się składa, że (twoje imię) jest kimś więcej niż koleżanką, a Pan trener zaznaczył, że na pierwszych zawodach musimy zadbać o odpowiedni komfort psychiczny...a tylko ona mi taki zapewni, dlatego niestety również jej wtedy w kraju nie będzie.

- Ja przez tego Horngachera kiedyś osiwieje...on i tego jego nowe taktyki trenerskie...Idźcie już! Mam na dzisiaj dość uczelni...widzimy się na egzaminie!

Złapałem (twoje imię) za rękę i razem wybiegliśmy z sali. Uśmiechnąłem się do siebie. Sprawa rozeszła się po kościach i przy dobrych wiatrach czeka mnie kilka tygodni nauki w przemiłym towarzystwie pięknej dziewczyny, lepiej być nie może.

Michael:

Po tym jak dotarłem do hotelu postanowiłem od razu skoczyć pod prysznic. Nie ma nic bardziej relaksującego niż strumienie wody spływające po ciele i w tle dobra muzyka. Jednak nie minęło dziesięć minut mojego relaksu,a już usłyszałem pukanie do drzwi. Bez większego namysłu przewinąłem się ręcznikiem w pasie i poszedłem otworzyć. Miałem nadzieję, że to ktoś z obsługi z moją kolacją. Niestety bardzo szybko zorientowałem się, że mam do czynienia z ostatnią osobą, którą chciałam w tym życiu spotykać. Niestety była to ta sama dziewczyna z którą miałem przyjemność zamienić kilka słów podczas podróży. Tak byłem wtedy okropny, tak głupio mi z tego powodu, ale ostatnio mam naprawdę zły czas.

-Cześć.

-Hej, zanim zamkniesz mi drzwi przed nosem chciałam ci po prostu zwrócić walizkę, na lotnisku musiała zajść pomyłka... masz trochę przekopane rzeczy bo próbowałam znaleźć coś co mi wskaże gdzie nocujesz...jednak ostatecznie zrobił to instagram...

-Dobrze, wejdź z nią na chwilkę zaraz zamienimy.

Dziewczyna weszła do pokoju z spuszczoną głową. Boże Michael jakim ty jesteś frajerem...a miałeś postanowienie na ten rok...miałeś być dobrym człowiekiem i co? Nie zważając na nic postanowiłem jakoś załagodzić sytuację.

-Może usiądź na łóżko, a ja się tylko przebiorę i...

- Nie nie musisz, ja...

-Hahah mówisz, że podobam ci się w samym ręczniku? - Dziewczyna zrobiła się czerwona, a ja się zadziornie uśmiechnąłem.

-Nie nie nie, po prostu będę się zaraz zbierać. Maciej już na mnie czeka.

-Ah tak, chłopak nie może czekać...

-Co? Nie. Maciej to mój przyjaciel i jest gejem...i po co ja ci to w ogóle mówię.

-Po prostu bądź szczera polubiłaś mnie. Jestem Michael mnie nie da się nie lubić.

-Oj co do tego miałabym pewne zastrzeżenia...ale cóż chciałabym cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. To wszystko jest dla mnie nowe, jestem an co dzień inna, jednak jeśli chodzi o moje ,, życie na pokaz" wiesz chciałabym z tego, kiedyś żyć. Nie mam za wiele innych perspektyw. Nie mam skończonej żadnej szkoły, musiałam przerwać edukację, mam na utrzymaniu czteroletniego syna i jest momentami ciężko.

Po policzkach mojej rozmówczyni spłynęły łzy, a mnie przeszedł zimny dreszcz. Ona wygląda jakby miała maksymalnie 21-22lata i czteroletni syn? To przez co przeszła musiało być naprawdę ciężkie, a jej jeszcze życie utrudniam. Zrobiło mi się jej zal.

-Ejej spokojnie tylko mi się nie rozklejaj. Ja cię też przepraszam za moje głupie teksty i zachowanie, na co dzień jestem zupełnie innym Michaelem. A mogę ci to nawet udowodnić iiii mam super pomysł! Podkręcimy ci trochę karierę. Wiem jak to zabrzmi i wiem, ze pomyślisz, że jestem nienormalny, ale czy zechciałabyś towarzyszyć mi w imprezie inauguracyjnej letniego Grand Prix w Wiśle? Mogłabyś wykorzystać to jako okazję do podwyższenia swojej popularności w mediach, oczywiście nie jestem tak znaną osobą jak ty, ale pojawienie się w towarzystwie skoczka na takiej imprezie....często sponsorzy szukają twarzy do promowania różnych produktów. Co ty na to? To może być początek dziwnej współpracy. ...

Stefan:

Po wczorajszej imprezie obudziłem się z bólem głowy i ręki około dziesiątej rano. Promienie słońca nie odpuszczały więc postanowiłem wstać. To był na prawdę udany wieczór. Chociaż szczerze muszę przyznać, że szkoda mi (twoje imię) była na prawdę miła, pomocna, a Margarete trochę ją wykorzystuje. No i ja też nie mogę udawać świętego. Jestem już tak blisko trzydziestki. Większość moich znajomych, ogarnia swoje życie. Próbują mieć coś stabilnego. A ja? Okej fajnie z jednej strony spełniam się jako sportowiec, a z drugiej jestem wiecznym dzieciakiem. Podziwiam tą kelnereczkę, że jest taka ambitna i zawzięta. Oktoberfest to chyba jedna z najgorszy h możliwych opcji jeśli chodzi o pracę. Nie dość, że znajduje się na niej najwięcej pijanych osób, to warunki też nie są za dobre.
„Stefan kurde dzisiaj będzie dzień wykupienia swoich win, zrobisz coś dla kogoś".
Zadzwoniłem do Margarete z zapytaniem gdzie mieszka jej pracownica pod pretekstem chęci wynajęcia jej na urodziny siostry. Już niecałą godzinę później stałem pod drzwiami do mieszkania. Trzy razy zadzwoniłem.
Po chwili w drzwiach stanęła ta sama dziewczyna, która w nocy ponagla opatrzeć mi dłoń, tylko dzisiaj zamiast stroju ludowego, w którym swoją drogą było jej do twarzy, miała na sobie krótkie leginsy i jakąś koszulkę. Włosy luźno spięte i na nosie okulary, wyglądała jakby co najmniej pol nocy spędziła nad książkami.
-Panie Kraft dzień dobry czy coś się stało?
-Ehm dzień dobry, nie znaczy tak, znaczy nie potrzebuje pomocy przy zmianie opatrunku.
- I dlatego Pan przychodzi do mnie?
- Nie żaden Pan, S-T-E-F-A-N zwyczajnie. I tak, potrzebuje jakiegoś pretekstu żeby wyciągnąć cię z mieszkania i zrekompensować ci dzisiejszą noc.
-Aha. Panie... znaczy Stefan, ale ja mam za to płacone to jest rekompensata.
- To w takim razie ubierz się jedziemy zwiedzać. I nie przyjmuję żadnych odmów.

Postanowiłem zabrać (twoje imię) w moje ulubione zdjęcie,a  jednocześnie pokazać jedną z największych atrakcji Bawarii - zamek Neuschwanstein, tam to było bajkowo. Podróż i całe południe okazało si,ę niezłą rozrywką. Dziewczyna jest świetna i ma duże do opowiedzenia. Po poznaniu jej historii zacząłem podziwiać ją jeszcze bardziej za wolę walki i ambicję. Samo zwiedzanie było dobrą zabawą. Spotkałem kilku ,,fanów" po drodze, ale na szczęście nie byli jakoś natrętni. Późnym popołudniem, kiedy moja towarzyszka przeglądała na jednym z stoisk lokalne pamiątki ja poszedłem do sklepu po produkty na mini piknik. Usiedliśmy pod jednym z wielu dębów i podziwialiśmy widok na zamek(przynajmniej dziewczyna, ja to bardziej podziwiałem ją).

-Stefan chciałabym ci bardzo podziękować za dzisiejszy dzień już dawno się tak dobrze nie bawiłam, nie wspominając o tym aby ktokolwiek kiedykolwiek poświęcił mi tyle uwagi i czasu.

-To na prawdę drobiazg, poza tym po tych wczorajszych przygodach jestem ci to winny.

-Jak już wcześniej mówiłam, taka moja praca, płacą mi za obsługę klienta....ale cóż za trzy dni i to się skończy.

-Wracasz od razu na studia?

-Najprawdopodobniej zajrzę do domu na moment i zabiorę resztę rzeczy, a pózniej naukowa przygoda.

-Hm czyli nie będę miał więcej okazji zabrać cię na randkę?

-Stefan mówiłam ci, że to skomplikowane...

-A ja, że tak łatwo się nie poddam. Powiem ci tyle, nie znasz dnia ani godziny. Pewnego listopadowego czwartku przyjadę po ciebie i zabiorę na pierwsze zawody w sezonie i nie będziesz mogła powiedzieć nie, bo wtedy będę musiał się pożalić w mediach ajk to bardzo mnie zraniła przyszła Pani Dziennikarz....

-STEFAN!

-Czyli umówieni - po tych słowach zacząłem szczerzyć się sam do siebie.

Stephan:

Siedziałem z (twoje imię) w Parku i przyglądaliśmy się pływającym po tafli jeziora kaczką. Wcześniej zjedliśmy pizzę i byliśmy na deserze lodowym, no i się przebrałem, bo jednak ta koszulka z plami z krwi nie była najlepszym pomysłem.Jeszcze ktoś by pomyślał, że jestem prywatnym mordercą.

Cały dzień minął bardzo przyjemnie, polubiłem tą dziewczynę  i jej humor i podejście do życia. Okazało się nawet, że lubimy te same seriale i mamy podobny gust muzyczny. A to już dobry początek.

-Stephan, a co ty na to, aby pojeździć sobie na rolkach?

-Ale, że teraz? Ty jeszcze jesteś trochę osłabiona, a ja nie chcę być odpowiedzialny za kolejną tragedię.

-No dobraa jak tam chcesz. Ale trochę rozrywki by nam nie zaszkodziło.

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i zaczęła delikatnie trzepotać rzęsami. W głowie zacząłem przeklinać się za ten pomysł.

-Wiesz co może to nie będą rolki, ale co ty na to, abym wypożyczył nam elektroniczną hulajnogę i pojeździliśmy po parku?

(Twoje imię) była pomysłem zachwycona. Przyznam szczerze już dawno nic nie sprawiło mi tyle radości co ta przejażdżka, całe popołudnie było fantastyczne. Szkoda tylko, że wszystko co piękne musi się tak szybko skończyć. Niebo przykrył kocyk z jasnych gwiazd,a my leżeliśmy na trawie i je obserwowaliśmy.Pierwszy raz od dłuższego czasu czułem się naprawdę beztrosko.

-Czasami żałuję, że jestem sportowcem. Żałuję, że nie mam czasu na takie przyjemności, a moje całe życie obraca się wokół treningów, bycia w formie i na podium.

-Stephan, ale ty kochasz to co robisz, widać to. Mam ci pokazać zdjęcia jakie krążą po internecie  z twoją uśmiechniętą twarzą? Powinieneś zdecydowanie zdobyć nagrodę za bycie najszczęśliwszym skoczkiem, niezależnie od wyniku.

-Nie mówię, że nie. Kocham ten sport. Ale w takich momentach jak ten po prostu żałuję, ze nie mogę mieć więcej czasu dla tych na których mi zależy...większość związków w ten sposób się rozwaliła...

-Ja to myślałam, że większość twoich związków nie [przetrwała, bo kto by mógł z tobą wytrzymać..

-Ej haha jak ci dzisiaj było tak źle to mam pocieszającą wiadomość, za tydzień wyjeżdżam na miesiąc treningu na Teneryfie, będziesz miała święty spokój.

-Święty spokój i pizza w samotności? Chyba w depresję popadnę. Bez ciebie to ja się zanudzę.... Musisz mi to po swoim powrocie jakoś wynagrodzić.

Dziewczyna trochę posmutniała dlatego też postanowiłem poprawić jej humor. Usiadłem udając zamyślonego.

- Wynagrodzę ci to jedynym, niepowtarzalnym, wyjątkowym weekendem w Wiśle podczas letniego Grand Prix z dumą niemieckiej drużyny Stephanem Leyhe. Co ty na to?

-Już zaczynam skreślać dni w kalendarzu.

Gregor:

-Gregor ja nie wsiądę do tej kolejki, prędzej umrę.

-Oj no nie przesadzaj, cała trasa trwa półtorej minuty, dasz radę.

Dziewczyna wsiadła nie pewnie do wagonika. Postanowiłem, że na poprawę humoru zabiorę ją do miejsca w którym wszelkie troski odchodzą w cień. Było nim wesołe miasteczko. Zaliczyliśmy już kilka rollercoasterów. Ale ten przed nami należał do najbardziej ekstremalnych. (Twoje imię) bała się co było widać, chociaż nigdy nie sądziłem, że do tego stopnia, że złapie mnie za rękę i nie będzie przez całą drogę puszczać. Wbrew pozorom był to całkiem miły gest i nie miałem z nim najmniejszego problemu. Jednak po tym jak rundka się skończyła dziewczyna wzięła szybko swoją dłoń i zaczęła coś pod nosem mówić. Udawałem, ze nie słyszę.

-To co powiesz teraz na taką różową, puszystą watę cukrową?

- Oj wiesz jak bywa to kalorie i..

-Cii dzisiaj takie rzeczy nie istnieją.

Podszedłem do najbliższego sprzedawcy słodyczy i poprosiłem o różowe nitki cukrowe. Usiedliśmy razem na ławce i wywiązała się rozmowa.

- I jakie masz plany na teraz?

-Na prawdę nie wiem, muszę wziąć rzeczy z naszego mieszkania i wynieść się jak najdalej od tego idioty. A później może się spróbuję zacząć coś od nowa...gdzieś dalej. Chociaż będzie ciężko, bo pracujemy w tym samym biurowców. Nie wiem sama Gregor to wszystko mnie przerasta...najchętniej wyjechałabym gdzieś daleko i zostawiła za sobą ten etap.

-Słuchaj to ja mam propozycję, pojadę z tobą i weźmiesz te rzeczy, tak na wypadek gdyby twój narzeczony..

-Były narzeczony..

-Tak były narzeczony był w mieszkaniu, później zawiozę cię gdzie tam będziesz chciała, a w następnym tygodniu, może nie zabiorę cię na Bali, ale zaoferuje wspólnie spędzone kilka dni w Wiśle? Co prawda mam parę konkursów i treningów, ale gwarantuje, że czas spędzisz miło i nie pożałujesz. A przynajmniej nie będziesz siedziała zdołowana w mieszkaniu.

-Hm a czy jeśli ci powiem co i jak to pójdziesz sam po te rzeczy? Ja nie chce kolejnej konfrontacji.

-No to mamy umowę.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top