60. Saki
- Czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć?- powtórzyłem pytanie. Patrzyłem prosto w oczy przyjaciela. Jakie było moje zdziwienie, gdy te zaczęły zachodzić łzami.- Oh...- Kou przygryzł wargę, by to powstrzymać.-Nie... Hej, nie płacz, proszę, przepraszam. Nie chciałem- otarłem jego łzy- Ja po prostu...- Zacząłem. Nie wiedziałem jak to ująć w słowa.- Wiesz...- Zacząłem po raz drugi.- Nie chce, żebyś coś przede mną ukrywał, ponieważ...- Wziąłem głęboki oddech. Skupiłem się na jego pięknych oczach. Serce zabiło mi mocniej- Jesteś całym moim światem, Kou. Nawet sobie nie zdajesz sprawy z tego, jak ważny jesteś dla mnie. Jeśli coś ukrywasz, to chce to wiedzieć po to, by móc cię wesprzeć. We wszystkim. Pojechałabym za tobą na koniec świata najdroższy- Nie myślałem o tym co i jak mówię. Po prostu chciałem zobaczyć jego uśmiech, sprawić, że łzy znikną. - Nawet jak mnie kiedyś znienawidzisz, zapomnisz o mnie. Czy cokolwiek innego? Zawsze będę przy tobie- (Autorka się wtrąca: Oni dalej są przyjaciółmi, to wcale nie jest gejjj) przejechałem kciukiem po jego dolnej wardze, by ten przestał ją maltretować. Dopiero dostrzegłem, że ten przestał płakać. Na jego twarzy malowało się tak prawdziwe zdziwienie, że gdybyśmy byli w innej sytuacji, pewnie wybuchnąłbym śmiechem. No i wtedy się uśmiechnął. Tak, jak jeszcze nigdy tego nie robił. W kącikach oczu dalej błyszczały łzy, rumienił się lekko i wyglądał tak, jakby zaraz miał zacząć się śmiać. Serce przyśpieszyło mi jeszcze bardziej. Do dnia dzisiejszego, nie wiedziałem, że on w ogóle tak potrafi. Ogarnął mnie totalny paraliż, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Więc gdy mnie przytulił, zareagowałem z opóźnieniem. Oddałem uścisk i zacząłem głaskać go po włosach.
- Dziękuję, Saki- Szepnął chłopak, a teraz to ja się zdziwiłem.- Zawsze czułem się tak bardzo samotny- zaczął- Mimo że otaczali mnie ludzie, całe tłumy, miałem wrażenie, że nikt mnie nie widzi. Nikogo nie obchodziłem. Ta samotność... Smutek, tak bardzo bolał. W gimnazjum....- Zawahał się- To był wyjątkowo zły okres w moim życiu.- Chciałem, by powiedział więcej, jednak nie zamierzałem naciskać. - Myślałem, że tak już zostanie, nic się nie zmieni, że jestem skazany na to, by radzić sobie ze wszystkim sam. No, a potem.... Poznałem was, ciebie i moje jedyne pragnienie się spełniło. Tak bardzo chciałem być bliżej was. To ty Saki, jesteś całym moim światem. Gdyby nie ty, nie wiem, co by było teraz- Serce, które wcześniej biło tak mocno, teraz stanęło. Zrozumiałem przekaz.
- Jezu...- Szepnąłem, mocniej przytulając przyjaciela, jakby miał zaraz zniknąć- ja nie wiedziałem- Kou odsunął się i spojrzał na mnie.
- Dlatego naprawdę... Dziękuję, że jesteś, Saki- uśmiechnąłem się.
- I zawsze będę.- chłopak spuścił wzroku.
- Wiesz Saki, ja...- Przekrzywiłem lekko głowę, czekając na ciąg dalszy- Ja cię...-
- żyjecie!- Wrzasnął znajomy głos, a przyjaciel podskoczył. W autobusie pojawiła się Mia, a za nią reszta klasy.
- Jezu, debile, nie strasznie mnie tak więcej- usiadła na swoim miejscu- Co ty taki załamany?- parsknęła śmiechem dziewczyna, a ja znowu przeniosłem wzrok na Kou. Rzeczywiście, wyglądał tak, jakby ktoś mu z całej siły przywalił.
O to co chciał mi powiedzieć, zapytałem dopiero, jak zaczęliśmy już wracać. Po tym jak przeżyliśmy długi wykład na temat oddalania się od grupy. Nasza wychowawczyni i krzyczała i płakała i się śmiała. Zachowywała się dosłownie jak Mia z okresem...
Wziąłem głęboki oddech.
-Hej? Kou?- zacząłem- Chciałeś mi coś powiedzieć. To... Chyba było ważne- spojrzałem na niego, jednak jego wzrok był utkwiony gdzieś za oknem.
-Ah...- Zaczął powoli- Kolacja-
-Co?- zdziwiłem się.
- Miałem zamiar powiedzieć ,,Ja cię chyba posłucham i pójdę na kolację"-
-Oh- zdziwiłem się- To świetnie- Rozpromieniłem się. - Nałożymy ci duuużo jedzenia- poprawiłem opadający kosmyk jego włosów, by zwrócić na siebie uwagę. Zadziałało- Będzie wyżerka- przyjaciel uśmiechnął się lekko.
- Tak, tak, okej. Będzie-
Teraz patrząc na niego, miałem wrażenie, że zacząłem rozumieć. Cały ten smutek, ból, który wtedy widziałem w jego oczach. Oczywiście dalej był dla mnie ogromną tajemnicą, jednak miałem wrażenie, że teraz, byliśmy zacznie bliżej, niż kiedykolwiek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top