33. Kou

Przysięgam na kota z pierwszego rozdziału. Nie mam pojęcia, jak to się stało. Pytacie co dokładnie?
No więc stoję przy fontannie w największej galerii w Tokio i czekam na Suki i Sakiego. Zastanawiam się kolejną minutę, jak do cholery dałem się w to wrobić. Biorę głęboki oddech. Zachowaj spokój, wcale nie tak, że jesteś bez grosza i nie chcesz, by się to wydało, więc poszedłeś do centrum handlowego z dwójką osób, które jako ostatnie powinny się o ciebie martwić. O matko... Co ja robię? Może mogę jeszcze uciec...
Już mam zamiar zrobić krok do przodu i odejść, gdy czuje lekkie klepnięcie w ramię.
-Hej Kou- Saki uśmiecha się lekko, stając obok. No i chuj. Myślę, tęsknie spoglądając na drzwi.
-Hej, Ko-chan~ śpiewa Suki, a mnie zamurowuje.
-Ko-chan?- pytamy chórem z Sakim. On wygląda na prawie tak zdziwionego jak ja. Suki uśmiechnęła się złośliwie, a ja ogarnąłem, że robi sobie, ze mnie żarty. Zarumieniłem się lekko.
-Ej, to nie śmieszne- nadąłem policzki.
- Jejkuuu- Suki podeszła do mnie i zaczęła mnie ,,tarmosić,, za policzki- ale ty jesteś uroczyyyy-
- Shuhi chechstan- ciężko się mówi.
-Daj mu spokój- powiedział Saki i poczułem, jak obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie, tym samym odciągając od Suki. Patrzę na niego lekko zdziwiony. Ten spogląda na mnie i szybko mnie puszcza.
- Przepraszam- mówi pod nosem i odwraca się do mnie plecami. Nie bardzo rozumiem, co się właśnie stało, jestem tak zdziwiony, że nawet nie reaguje gdy Saki mówi- No to co? Idźmy?-
-Koooouuu- Suki mnie szturcha, a ja wychodzę jakby z transu.
-Co?- patrzę na nią lekko zdziwiony.
-Saki się pytał, czy możemy iść-
-A, jasne- kiwam głową i ruszamy w Mordor zakupowy.

-Pasuje mi?- pyta Suki gdy po trzech godzinach, przymierzamy setny płaszczyk tego dnia.
- Tak- odpowiadam zgodnie z prawdą. Powiedzmy sobie szczerze. Suki ma bardzo ładną figurę i we wszystkim wygląda dobrze. W sumie gdybym nie był gejem i prawdopodobnie największą ciotą w Tokio, pewnie bym zarywał. Pomijając fakt, że crushuje jej brata...  Cały czas, zgodnie z moją naturą, zezuje na Sakiego, który wybiera bluzy.
-Po co ci kolejny płaszczyk?- pyta się Saki, odwracając głowę.
-Po co ci kolejna bluza?- Suki odbija piłeczkę, a ja zaczynam myśleć, jakby to było, jakby mnie było stać, chociaż na jedną rzecz w tym sklepie. Wzdycham i kładę się na kanapie stojącej w przymierzalniach. Saki i Suki przestają się kłócić i patrzą się na mnie.
-Kou?- pytają oboje zdziwieni. - Wszystko dobrze?- O kurwa, oni pytają się mnie.
No więc pora zagrać w typowy program rozrywkowy. Co wybierzesz?
A) Jasne, czemu miałoby być źle?
B) Yhm.
C) tak, tak. Kłóćcie się dalej.
D) Nic, ale to nic nie jest dobrze, mam dość.
-Tak, tak, kłóćcie się dalej- wybieram odpowiedź C, licząc, że da mi to przepustkę do zakończenia rozmowy. Suki otworzyła szerzej oczy
-Ojj, przepraszam Kou- co?
-Teraz mam trochę wyrzuty sumienia..- dodał Saki, a ja spojrzałem się na nich pytająco.
-Za co niby przepraszacie?- zdziwiłem się i usiadłem.
-Nie powinniśmy się kłócić-
-Wyciągnęliśmy cię tutaj, by poprawić ci humor, a nie...- reszta słów jakby tak jakby się zapadła.

A więc zauważyli? O boże.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top