18.Saki
Patrzę, jak go czeszą. Ja też chce dotknąć tych włosów. Nie wiem z jakiego powodu... Wstaje i podchodzę do nich.
-Ejj.. Ja też chce- kucam i biorę jedno z pasemek jego włosów. -Są naprawdę długie- nie planowałem powiedzieć tego na głos. Zaczynam robić mu warkoczyka. Mam wprawę, bo często czeszę moje siostry.
- To może ty go uczeszesz Saki?- mówi Suki, podając mi szczotkę i odchodzi trochę na bok- Nie bój się Kou. On na serio się na tym zna- Mia oddaje mi kosmetyczkę.
Na początku rozczesuję jego włosy. Są jeszcze lekko wilgotne na końcówkach. Zbieram grzywkę do kupy z resztą włosów i zaczynam je upinać. To na serio przyjemne. Ma gęste włosy i naprawdę miękkie. Trochę jak Suki... Nawet z tej odległości czuje lekki zapach szamponu. Zakładam gumkę i wsuwam spinkę tak, by kosmyk włosów, który odmówił mi posłuszeństwa, nie przeszkadzał mu.
- Skończyłem- mówię, patrząc zadowolony na dobierańca.
- Dzięki- uśmiecha się lekko.
-Wygląda jeszcze bardziej uroczo- stwierdza Mia.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że przypominasz dziewczynę? Takich rzęs nawet Ariana Grande, by pozazdrościła- nachylam się i patrzę mu prosto w oczy. Pierwszy raz widzę w nich jakiś blask. Już nie są całkowicie puste... Coś się w nim zmieniło. Jednak...
-Rzeczywiście masz bardzo długie rzęsy- mówię wreszcie, odrywając od niego wzrok.
-Emm? Dzięki?- mówi, wzruszając ramionami.
Potem rozmawiamy o wszystkim i śpiewamy. Śmieszne, głupie, dziecinne. Nie obchodzi nas, że ktoś będzie się z nas śmiać. Tu czujemy się jak u siebie i mam wrażenie, że Kou powoli też.
Gdzieś około 1.30 idziemy spać. Zamykam oczy i myślę o jutrzejszym dniu. Cała trójka ma zostać u mnie do niedzieli. Przewidywaliśmy, że będą u mnie tylko do wieczora, ale stwierdziliśmy, że czemu niby nie możemy spędzić razem jeszcze więcej czasu. No i cieszę się, że Kou się zgodził. On naprawdę szybko stał się częścią naszej paczki.
Leżę między Kou, a Hagim. Dziewczyny poszły spać do pokoju Suki i jeszcze z trzydzieści minut słyszę, Jak rozmawiają o czymś i się śmieją. W końcu bardzo powoli zasypiam. Śni mi się znowu mój stary przyjaciel. Patrzy na mnie i lekko się uśmiecha.
-Musisz żyć Saki. Nie chciałem cię zostawiać. Przepraszam, ale to nie było zależne ode mnie. Chciałbym, byś powiedział ,,Żegnaj,,- patrzę na niego. Wydaje się taki prawdziwy. Chce powiedzieć ,,Nie, nie obchodź,, ale wtedy przypominam sobie słowa Kou. Uśmiecham się lekko.
-Żegnaj, nie martw się. Mam teraz obok ludzi, których kocham jak kiedyś Ciebie. Nie jestem samotny. Dziękuję, że byłeś-
Obudziłem się, nic nie pamiętając ze snu. Czuję na swoich nogach dziwny ciężar i szybko dochodzę do wniosku, że pewnie Hagi się na mnie nawalił. Otwieram oczy i znajduje się twarzą w twarz z Kou. Zdjął spinkę, by nie przeszkadzała mu w śnie, więc kosmyk opada mu na twarz. Nie powstrzymuje się i lekko wsuwam go za jego ucho. Czemu serce bije mi tak szybko? Patrzę na niego jeszcze chwilę, po czym siadam. Oboje ze swoich materacy przesunęli się na mój. Hagi nawalił swoje nogi na moje kolana i rozstawił ręce, a Kou wręcz przeciwnie. Po prostu śpi blisko, ale skulony w kłębek i... Marszczę brwi. Nie śpi na poduszce. Zamiast tego przytula ją. To całkiem urocze.
Wstaje i się ubieram. Gdy wychodzę z łazienki, Kou już nie śpi.
-Dzień dobry- uśmiecha się lekko.
- Cześć- rzucam w odpowiedzi i patrzę na Hagiego- Budzimy go?- Za nim zdąży odpowiedzieć, drzwi mojego pokoju gwałtownie się otwierają i wpada przez nie Suki i Mia.
-Dzień dobry Ś..- patrzy na mnie i na Kou, po czym wzrusza ramionami- Dzień dobry śpiochu! Wstajemy!- krzyczy, a Hagi podrywa się na równe nogi. Chyba tylko Mia jest w stanie go obudzić... Śmieje się.
-Przybyłyśmy tu z eksperymentem społecznym- Mia podchodzi do Kou i uśmiecha się złowieszczo. Staję tak, by lepiej widzieć tą dwójkę.
- Ja się boję, jak ona się tak uśmiecha- mówi chłopak.
- Spokojnie. Tylko chce sprawdzić, czy masz łaskotki-
-Czekaj, co?- mówi chłopak, a Mia przechodzi do działania.
-To się nie u..-
- N.. Nie przestań- chłopak zaczyna się śmiać. Patrzę się na to naprawdę zdziwiony. Oh... Jak on się ładnie śmieje. Nie wiem czemu, ale przysięgam, że się rumienie. O jezu..CZEMU JA SIĘ RUMIENIĘ.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top