17.Kou

-A więc w tym jest sekret? Serio? Zaczynam mieć kompleksy. Kou czemu jesteś taki przystojny?- Hagi nadyma policzki.
-W... Wcale, że nie- Dukam.
-To prawda, jesteś uroczy, ale nie sądzę, by o to chodziło- Śmieje się Mia. - To chyba chodzi po prostu o to, że ty to ty. Przyciągasz dzieci.
-Może zostanę przedszkolanką na pełen etat- dodaję, patrząc znowu na dziewczynę.
-A ja myślę, że to przez wygląd- Hagi dalej wygląda na obrażonego. Odwraca głowę.
- Nie podrywaj go.- Mia daje mu kuksańca, a ja czuje jak się rumienie.
-Ej, wiesz, że ja wolę C..- Za nam Hagi daje radę skończyć, dostaje poduszką w twarz.
- Nawet nie próbuj kończyć i odsuń się od niej zboczeńcu ty jeden- Suki dopiero cofa rękę po rzucie. Odstawiam  dziewczynkę na ziemię.
-Braciszek pobawi się ze mną później?-
-Braciszek?- mówią chórem chyba wszyscy w tym pokoju. Patrzę na nią lekko zdziwiony.
-Braciszek Kjoja- uśmiecha się szeroko i wraca do bajki, i zostawiając mnie w czystym szoku.
-Oficjalnie zostałeś człowiek rodziny Sugihara. Gratuluję- mówi tak samo zszokowana Suki.
- To, co robimy?- pyta Mia rozciągając się.
-Chodźmy do mojego pokoju- mówi Saki, więc tak robimy.

Pierwsze moje wrażenie? Jego pokój, jest większy, od całego mieszkania mojego brata. Czuje się naprawdę nieswojo. Dochodzę do wniosku, że niezbyt dobrze czuje się w dużych pomieszczeniach. Jednak jedno muszę  przyznać. Widok jest powalający. Tokio z góry wygląda naprawdę wspaniale. Siadam obok Mii.
-Proponuje grę w butelkę-
- To się nigdy dobrze nie kończy- wzdycha Suki.
-Będziemy żałować później.- stwierdza Hagi i łapie za butelkę z colą.
-Kręcenie tą butelką też nie jest dobrym pomysłem-
- pierdolić- wzrusza ramionami.
-Ona jest za ciężka... Nie będzie się dobrze kręcić.-
-Jezus Suki, masz okres?- przewraca oczami Hagi, otwiera butelkę i na jednym oddechu wypija połowę.- szczęśliwa?-
-I to jak- mówi już szczęśliwa dziewczyna. Chłopak kładzie butelkę i kręci.
Gra naprawdę zabiera czas. Nawet nie wiem kiedy wybija 19.00. Oczywiście butelka nawet raz nie ustawiła się w moją stronę. Nie wiem, czy to pech, czy fart... Dalsze granie przerywa nam pukanie do drzwi. Wstaję i je otwieram. Patrzę na kobietę stojącą w drzwiach. Od razu ją poznaję. Mimo że jak my wszyscy, bardzo się zmieniła. Jednak rysy twarzy ma te same, ten sam ciepły wzrok i uśmiech.
-Oh... Dzień dobry- mówię.
-A Ciebie jeszcze nie znam- uśmiecha się kobieta.
-O... Przepraszam, nazywam się Akazawa Kou, miło pa..- Hagi mi przerywa.
-Oo, a więc tak masz na nazwisko?- kobieta marszczy brwi i mówi pod nosem.
-Akazawa, Akazawa... Hym... Jak ten sławny aktor?- śmieję się.- no cóż, dzieciaki, chciałam się tylko zapytać, czy tu nie głodujecie-
- Jeszcze nie staruszko- odpowiada Hagi. Jest w rozmowie z nią tak otwarty, że to trochę dziwne.
- Ja Ci dam staruszkę- kobieta udaje groźną minę i kiwa palcem, po czym uśmiecha się i wychodzi, zamykając drzwi.
-Naprawdę masz na nazwisko Akazawa?- pyta, dziewczyna, przyglądając mi się.
- Tak... To trochę skomplikowane-
-Jesteś wielkim fanem stwierdzeń ,,To skomplikowane,, i ,,To długa historia,, strasznie skryty z ciebie człowiek.- odwracam wzrok, by na nią nie patrzeć.
-Cóż, idę zrobić popcorn. Kou pójdziesz ze mną?- mówi Saki, wstając. Patrzę na niego z wdzięcznością i Kiwam głową.
Stojąc w kuchni, Saki przygląda mi się naprawdę intensywnie, aż robi mi się głupio.
-N..No co?- pytam wreszcie.
-Sory- zwiesza głowę- po prostu mam wrażenie, że już kiedyś Cię widziałem-
- To raczej nie jest możliwe- mówię z bólem serca.
-Wiesz.. Miałem kiedyś przyjaciela. Był  najbliższą dla mnie osobą, najważniejszy na całym świecie. Jednak on po prostu zniknął, zostawił mnie...-
-Na pewno tego nie chciał- nie powstrzymałem się -Może po prostu coś się stało i nagle musiał wyjechać. Na pewno nie chciał cię zostawić. Ty też dla niego byłeś najważniejszy. Jak brat... Uważam, że może dalej jesteś.- czuje, jak łzy napływają mi do oczu, ale zamykam je i to mija.
- Tak myślisz?- pyta zdziwiony. -Może postaram się go znaleźć czy..- znowu mu przerywam.
- Nie, Saki... Ja myślę, że on nie chce wracać, by cię znowu nie zranić. Zapomnij o nim. Zacznij żyć tym, co teraz. Pewnie nawet nie pamiętasz, jak miał na imię i jak wyglądał- chłopak zawiesił wzrok.
-Pamiętam tylko jego oczy. Były takie pełne radości i życia...- Naprawdę kiedyś takie były? Nie wiem co mam teraz zrobić.
-Saki, Ja...- staram się wymyślić coś sensownego, ale nie umiem- Oh czemu rozmawianie z ludźmi jest takie trudne!- krzyczę wreszcie i dopiero orientuję się, że powiedziałem to na głos. Saki patrzy na mnie lekko zdziwiony. Zwieszam wzrok -S..Sory-
-Zawsze mów mi co myślisz, okej? Właśnie taka ma być nasza relacja. Jak chcesz, to na mnie wrzeszcz.- patrzę na niego, ale on się uśmiecha. Czuje, jak robi mi się lrzej na sercu.
-Dzięki Saki- ku mojemu zdziwieniu podchodzi do mnie i czochra mi włosy.
- Ale ty jesteś niski- śmieję się.
-Ejj... Już i tak mam kompleks wzrostu- nadymam policzki.

Idę się myć jako ostatni. Zapomniałem już jaka ciepła woda jest przyjemna. Myję zęby i przebieram się w ubrania, które wziąłem ze sobą. Włosy rozpoczynam i chcę je ponownie związać, ale gumka pęka. Cholera jasna. W takim wypadku pozwalam im opaść, jak chcą. Są prawie za ramiona. Chyba powinienem je skrócić.
Wychodzę z łazienki. Teraz zupełnie nic nie widzę. Trzeba było zabrać zapasową gumkę.
-Ma ktoś jakąś spinkę do włosów. Czy coś? - czuje, jak wszyscy się na mnie gapią -N.. No Co?- po chwili ciszy widzę, jak Mia szepcze coś do Suki, a ta się podrywa i wybiega z pokoju. Patrzę za nią zdziwiony, a potem znowu na Mię i zamieram -O..Ona się jakoś dziwnie uśmiecha-
Chwilę później wraca Suki z jakąś kosmetyczką.
- Nie słyszę słowa sprzeciwu- mówią w tym samym czasie i chwilę później już robią mi warkoczyki.
To nawet miłe. Uśmiecham się lekko i pozwalam im się czesać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top