16.Saki

Cały tydzień minął naprawdę szybko. Jest piątek i za parę minut zadzwoni dzwonek oznaczający początek weekendu. Od razu po szkole idziemy do mojego domu. Hagi ma na prawdę dużo jedzenia, a Mia sporo gier. Od rana próbuję wytłumaczyć Kou, że naprawdę cieszę się, że spędzi z nami ten czas. Nie jest to łatwe, widzę, że trochę się denerwuje. Mam nadzieję, że potem uda nam się go trochę rozweselić.
Przez ten tydzień zdołałem go trochę poznać, o ile można to tak nazwać. Jest bardzo zamknięty i kompletnie nic o sobie nie mówi. Niezbyt często się uśmiecha i chyba jeszcze nie widziałem, jak się śmieje. Zawsze chodzi w bluzie (nawet ma na WF inną) i przebiera się gdy już wszyscy wyjdą. Nigdy nic nie je i to mnie martwi. Ostatnią rzeczą są oczy. Co prawda piękne, w kolorze fioletu, a to bardzo rzadkie. Jednak są one tak jakby... Puste? Nie ma w nich smutku, złości  i tym bardziej radości. Wydają mi się znajome, jednak widziałem je zbyt krótko. Zawsze chodzi ze zwiększoną głową i oczy jak najbardziej ukrywa za grzywką.
Z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek.
-Wreszcie!- wrzeszczy Hagi z tyłu klasy i słyszę, jak zrywając się z miejsca, wywala krzesło. - przepraszam pani psor- mówi w następnej kolejności. Ja też powoli wstaje i się przyciągam. Patrzę po mojej ekipie.
Hagi w pełni gotowości. Mia kończy się pakować, a Kou siedzi i bawi się jakimś łańcuszkiem. Mam ochotę o niego zapytać, ale z jakiegoś powodu uznaję, że to nie jest dobry moment.
-Idziemy ekipo?- pytam się gdy Mia chowa ostatnią książkę.
- Jasne- odpowiada dwójka Chórem, a Kou kiwa tylko głową i zakłada z powrotem łańcuszek.
- No to idziemy!- robię dziwny wymach ręką, obracam się na piętach i oprószam salę.
Pogoda jest ładna, więc idziemy pieszo, po drodze kupując napoje. W przeciągu czterdziestu minut jesteśmy u mnie w domu.
-Wróciłem!- krzyczę od wejścia jak zawsze. Na korytarzu pojawia się Suki.
-Hej wszystkim- dzisiaj jest ubrana w czerwoną bluzkę stylu Hiszpanka (jak to zdążyłem się przekonać w dyskusji na temat: czym ona się różni od zwykłej koszuli z krótkim rękawkiem) do tego ma czarną spódnicę biurową i blond włosy w lekkim nieładzie, rozpuszczone. -My się chyba nie znamy- mówi, podchodząc do Kou.
-Oo, właśnie. To mój przyjaciel Kou- patrzę się na chłopaka- Kou, to moja babcia, Suki- mówię, starając się być poważny.
-Oo ty, niby taka stara jestem?!-
-botoks każdemu pomoże się pozbierać-
- Ja Cię kiedyś zabije- mówi szeptem Mia. 
-A czemu teraz tego nie zrobisz?- ja też mówię cicho.
- Nie chce wychodzić z mojej skorupy istoty ludzkiej i przestraszyć ci nowego przyjaciela.- odpowiada.
- To naprawdę miłe z twojej strony-
-Chodźmy już, głodny jestem- stwierdza Hagi. Na kanapie siedzi Sayori i ogląda bajkę.
-Oh... Masz jeszcze jedną siostrę.- mówi lekko zdziwiony chłopak, a Sayori zaczyna się nami interesować.
- Tak, to Sayori. Najmłodsza w naszej rodzinie- widzę jak świecą jej się oczy- jest raczej nieśmiała więc..- dziewczynka podrywa się z kanapy i podbiega do chłopaka, wystawiając rączki.
-Oh- Kou się uśmiecha, co jest naprawdę dziwne. Tym bardziej zachowanie mojej siostry...
- Co jej się stało?- pyta Hagi stając obok. Kou bierze Sayori na ręce, a ta się do niego przytula.
- Nawet nas się boi po tak długim czasie- odpowiada zdziwiona Mia.
-Masz bardzo ładne oczka- podsumowuje Sayori. Naprawdę oboje mnie zaskakują...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top