15.Kou

Za Narnie!- powtarza o dziwo sporo osób. Już widać kto jest królem tego liceum. Czuję dotknięcie w ramię.
-Popisuję się, zazwyczaj się tak nie zachowuje- mówi Mia.
- Raczej nie lubi robić wokół siebie szumu. Nie wiem, co mu dzisiaj odbiło- dołącza do nas Hagi. Ja idąc, tak z nimi czuje, że może być dobrze.
-Słuchaj Kou, wiem, że nie znamy się zbyt długo- zaczyna Hagi.
- Nie, on nie odrobi za Ciebie pracy domowej z Anga- mówi Mia, a ja nie umiem się powstrzymać i wypalam.
- To było coś zadanie? Ups- mam tak zdziwioną minę, że Mia parska śmiechem.
-Spokojnie, masz ma razie taryfę ulgową. Wiesz, takie dwa pierwsze tygodnie kiedy cię nie przepytują, nie sprawdzają prac domowych i td.- Kiwam głową na znak, że rozumiem.

Przed WF-em siedzimy na dziedzińcu. Mia, Hagi i Saki jedzą śniadanie, a ja powiedziałem, że nie jestem głodny. Nie prawda. Po prostu nie mam co zjeść i w rzeczywistości umieram z głodu.
- Wiesz Kou- zaczyna Mia- Tak się zastanawiam... Poznaliśmy cię wczoraj, ale mam wrażenie, że naszej paczki bez ciebie nie było-
-Zgadzam się- kiwa głową Hagi. Czuję jak lekko się rumienie.
- Ja też tak uważam- dodaje Saki.
-Więc chciałam się zapytać- kontynuuje Mia - Czy.. No wiesz. Ja i Hagi nocujemy w piątek u Sakiego..-
-Już go pytałem- przerywa jej blondyn.
-Powiedz, że się zgodziłeś?- mówi Mia i Hagi w tym samym czasie.
-Właście to.. Nie mam żadnych planów.-
- Świetnie- krzyczy Mia i klaszcze w dłonie.
- No to opowiemy ci, jak to będzie z grubsza wyglądać...- dzwoni dzwonek na lekcję - już po reklamach- dodaje Hagi i wstaje z ziemi. Niezbyt chętnie się podnoszę.

Po czwartym okrążeniu stwierdzam, że mam dość. Nigdy nie narzekałem na swoją kondycję, ale zrobienie jeszcze paru wydaje mi się niemożliwe. Większość osób już wymiękła i trener się na nich drze. Nie chcąc skończyć tak samo, biegnę dalej. Staram się nie myśleć o tym, że nie jadłem śniadania i kompletnie nie mam siły.
- Mam dość- słyszę za sobą. Oglądam się przez ramię w momencie, w którym Saki rzuca się na trawę obok Hagiego. Kończę piąte okrążenie i zaczynam szóste, ale ostatecznie upadam obok chłopaków. Staram się wyrównać oddech i się nie dusić.
- Nie spodziewałem się po tobie tak dobrej kondycji- mówi Hagi.
- Ja też nie- odpowiadam, dysząc.
-Masz pecha, wydaje mi się, że trener ma dzisiaj zły humor.-
-No co ty?- przedrzeźnia go Hagi.
-A to oznacza tylko jedno...-
- Zbijak- oboje wzdychają.
-W takich chwilach myślę nad tym czy nie złamać sobie ręki- wszyscy zaczynamy się śmiać.

Po WF-ie wracamy do klasy. Wszystko mnie boli... Wywalam się na swoim miejscu i zamykam oczy. Saki siada obok.
-Ejjj... Ale nie śpij. Mamy ci opowiedzieć jak wyglądają nasze spotkania- mówi obrażony Hagi.
-Słucham Cię uważnie- nie otwieram nawet jednego oka. - To co tam robicie?
Przez następne dziesięć minut przerywając sobie, mówią mi o tym, że każdy przynosi jakieś tam swoje rzeczy, śpią zazwyczaj wszyscy na podłodze w pokoju Saskiego.  Grają w gry, plotkują, a nawet robią mini karaoke.
- To by było na tyle..- kończy Saki.- A, mam nadzieję, że nie  będzie Ci przeszkadzać obecność mojej siostry. Na pewno się polubicie- uśmiecham się, a ja lekko panikuję w środku.
- Na pewno tak będzie- odwzajemniam uśmiech.
Będzie dobrze. Naprawdę zaczynam w to wierzyć...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top