Wielka Czwórka, z wizytą w pałacu
-Julek nie! Nie, nie nie!-darła się w niebo głosy Roszpunka- To jest turkus a jak potrzebuję IN-DY-GO!-mówiła jak do małego dziecka.
-Kochanie...-już miał krzyknąć ale wolał nie denerwować swojej żony, zaczął tłumaczyć powoli i spokojnie-To jest nie-bie-ski. Co za różnica czy ta ściana będzie w takim niebieskim czy takim niebieskim-wywijał puszkami farb przed oczami dziewczyny.
Chłopak chyba nie zrozumiał że denerwowanie artystki dzierżącej w ręku pędzel jest złym pomysłem. Jednak jego ostrożne ja odezwało się dopiero gdy na jego głowę wylała się resztka farby z jednej puszki która akurat napatoczyła się Roszpunce pod rękę.
Zrozumiał że to był sygnał aby natychmiast opuścił komnatę... albo najlepiej uciekł z kraju. Wiadome mu było że kobiety denerwują się przed, w trakcie i po okresie. Jednak tym razem nie za bardzo wiedział jak zareagować.
-Uciekaj-szepnął Czkawce który właśnie pakował się prosto w paszczę smoka.
Biedy Wiking nie zrozumiał aluzji tego słowa, bo od razu znalazł się przy królowej
-Roszpunka pamiętasz że dziś...-nie dokończył.
-ILE RAZY MAM POWTARZAĆ?!... a to ty Czkawka-zignorowała kolegę wracając do dręczenia ściany, farby i pędzla.
-Że dziś jedziemy z Meridą na spotkanie pokojowe jej królestwa z...
-Tak, i co?
-No że... powinnyśmy już ruszać...
-Tak... i co?
-No ty...
Czkawka wskazał na niegdyś różową sukienkę która była pokryta kolorami których nazw zwyczajny śmiertelnik nie był w stanie wymówić. Spanikowanej dziewczynie przypomniało się iż faktycznie już powinni ruszać. Obiecali Meridzie towarzyszyć... Jednak Roszpunka nie była przekonana czy na królewskim dworze przyjmą brunetkę która wygląda jakby właśnie kąpała się w tęczy.
Sprawę skomplikował Jack który właśnie dosłownie wleciał do świeżo malowanej komnaty zostawiając swoją niebieską sylwetkę na frontowej ścianie. Roszpunka się załamała i wydała odgłos zarzynanej świni.
Nie było czasu aby się przebrać. Więc cała trójka wyszła z zamku, Roszpunka do połowy wyglądająca jak chodząc tęcza a Jack... może i z przodu od biedy by uszło... gorzej jednak że CAŁY tył był w farbie.
-No co tak dług...-ruda dziewczyna, siedząca na czarnym koniu załamała ręce widząc swoich przyjaciół-Ludzie! Wezmą pomyślą że robimy sobie jakieś jaja!
-Spokojnie-mrukną Jack wycierając farbę na plecach o mury zamku tak jak robią to niedźwiedzie z drzewami w lesie... przez to wyglądał jeszcze komiczniej. Oczywiście cała ta próba nie pomogła-przecież nie się nie stanie
-Mojemu królestwu grozi wojna-spojrzała na niego z góry Merida mówiąc oschłym tonem.
***
Cała czwórka była już spóźniona dobrą godzinę gdyż Jack i Roszpunka zdecydowali że jednak muszą się przebrać. Gdy w końcu stanęli przed wrotami zamku, w jego złotych wykończeniach i ozdobach na bramie dało się rozpoznać robotę karłów górskich. Zostali wprowadzeni do środka przez grupę strażników i zaprowadzenie do stołu przy którym siedziała rodzina królewska.
Merida usiadła obok króla z którym miała dyskutować o warunkach pokoju ich królestw. Na nieszczęście Czkawki okazało się że jest młody i przystojny. Nie mógł patrzeć jak Merida śmieje się z jego żartów a on patrzy na nią jakoś tak...
Wyszedł do ogrodów i postanowił że wróci pod koniec uczty.
***
-A gdzie Czkawka- Rozejrzał się Jack po powrocie z toalety.
-No przydało by się go znaleźć, zaraz wracamy do... O! Tam jest- blondynka wskazała na chudą postać nastolatka zręcznie wymijającą stoły przy których siedzieli goście i kelnerów balansującymi tacami jedzenia.
-Łał szybko nam poszło- Merida podała rękę rozmówcy
- No baaardzo... Który mamy rok? O! Latające samochody!- Jak zawsze dodał coś od siebie Jack któremu brak rozrywki przez dłuższy czas zaczynał działaś na nerwy.
Czkawka postanowił skorzystać z okazji i spytać się o coś Meridę i młodego przystojnego króla.
-Czy... wy no ten...-jąkał się- jesteście razem?-zapytał nieśmiało
Merida na to pytanie wybuchła natychmiastowym śmiechem, poprawiło to nieco humor Czkawce. Młody król też się śmiał i spojrzał z politowaniem na bruneta.
-Ja jestem gejem-odpowiedział z uśmiechem.
Cała czwórka w doskonałych humorach wróciła do domów. Może poza Roszpunka którą czekało jeszcze malowanie frontowej ściany na której obecnie widnieje odciśnięta sylwetka Jacka i reszty pokoju. Chociaż wydaje mi się że większy koszmar jednak przeżyje Julek...
. Z kim chcecie kolejne? KOMENTUJCIE! Podrzucie mi jakąś postać, chłopaka nastolatka albo dorosłego jakiego chlelibyście zobaczyć w następnym rozdziale, od 4 do 15 lipca mnie nie ma więc przyda się napisać teraz więcej rozdziałów. LICZĘ NA SZYBKĄ ODPOWIEDZ BO CHCĘ JESZCZE DZIŚ NAPISAĆ.
Ziomki KOMENTUJCIE! I piszcie kto następny, NIE POGRYZĘ (chyba, nie gwarantuję)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top