Sułtan i Wódz Wikingów
Fak... myślałam że się poryczę na tym AMV... masz to obejrzeć, po prostu ci karzę.
-Szczerbatek?! Szczerbatek! O tu jesteś mordko...-gdy zobaczył smoka poruszył brwiami w geście dezaprobaty-Ile razy mam ci powtarzać ze niewolno ci ściągać Nimf?! To zadanie satyrów-dodał szeptem w ucho smoka.
Jeszcze raz przeprosił grupkę pięknych dziewcząt i ruszył w drogę powrotną. Jednak tym razem nie leciał do wioski. Wylądował w okolicach kamiennego kręgu i domu wiedźmy. Nie dawno padało więc jego metalowa stopa trochę ugrzęzła w błocie, smok pomógł mu z tego wyjść. Przejrzał się jeszcze w kałuży poprawiając brązowe włosy. Tym razem nie spęka i spyta Meridę...
-PADNIJ!!!-Szczerbatek odruchowo osłonił skrzydłem właściciela- Nareszcie Czkawka! Ile można szukać jednego jeźdźca smoków?! Seksowna blondyneczka powiedziała że poleciałeś na flirty do Meridy. Zresztą nie ważne. Sprawę mam.
Brunet tęsknie spojrzał na wierzę wystającą z ponad gałęzi drzew. Alladyn położył mu rękę na ramieniu a później poklepał po plecach. Trochę za mocno bo chłopak zgiął się w pół.
-Oj... wybacz. Dobra ruszajmy!-ruchem błyskawicy chwycił Czkawkę za nadgarstek i pociągną na latający dywan-Abu przesuń się trochę!
-Zaraz, zaraz! Ale o co ci chodzi!?
W posturze i oczach Alladyna widać było że to jednak sprawa nie cierpiąca zwłoki.
-Widziałem smoka.
-Łał... i co? Mnóstwo się tu ich pałęta. Czasem mam wrażenie że jest ich więcej niż karłów, ogrów i olbrzymów razem wziętych.
-Poco tak oczami wywracasz Shrek jest spoko... Ale nie o to mi chodzi! Siedziałem razem z Bellą pół dnia! To nowy gatunek!
Czkawka zamyślił się. To wystarczyło by Alladyn wepchną go na latający dywan i wzbił się w powietrze. Niezadowolony smok wodza leciał za nimi wydalając swoje naturalne odgłosy gdy nic mu się już nie chce.
-Jesteś pewien? Opisz go.
-Tylko nie zdziw się...
-Czemu?
-Ma dziesięć centymetrów
-To nie jest smok!!! Pewnie jakaś jaszczurka!-zdenerwowany wywrócił oczami żałując że nie poszedł do Meridy.
-Ale ta jaszczurka prawie zabiła Abu! Poza tym nie możemy jej dotknąć-brunet nadal patrzył na niego spod brwi- On paraliżuje.
-Co? Skąd wiesz?-rozejrzał się po dywanie- Zrobił coś Dżasminie?
-Nie... Dotknął jakiegoś sierściucha.
-Sparaliżowała go JASZCZURKA?!
-SMOK!
-SMOKI NIE MAJĄ DZIESIĘCIU CENTYMETRÓW
-WIESZ?! Może cię tu wysadzę?! Zapytam się kogoś innego! Satyry są już bardziej kumate i ogarnięte!
-Ty mnie do tych żarłocznych i leniwych kozłonogów nie porównuj! Lecimy, gdzie to jest?
***
Chłopcy wylądowali w okolicach Monsters INC,
-Właście wie, co ty tu robiłeś? Abu uznał że królewskie jedzenie mu nie pasuje i zażądał sushi, a to jedna z najlepszych takich barów jakie znam.
-Dajesz się pomiatać małpie-prychnął
-Pff, wal się, ty smokowi.
-Dobra mam pomysł. Wyślesz Szczerbatka do jakiegoś arsenału zbrojnego, potem my, ubezpieczenie w karabiny i no... może jakiś czołg średniej wielkości...
-Zaraz zaraz?! CO?! NIE! Jeśli to smok zrobię to tak jak zawsze!-sprzeciwił się Czkawka.
-Żadnych wybuchów, porwań?! Stary, to ja mam teraz związane ręce! Zresztą... poradzisz sobie sam, spadam!
Lot zajął im trochę czasu więc Wiking uznał że nie ma już po co się śpieszyć. Smok faktycznie okazał się smokiem, jednak nie był to żaden nadzwyczajny gatunek. Musiał jednak zapuścić się zbyt daleko od jego naturalnych żerowisk. Więc reszta dnia czkawki upłynęła na uganianiu się za zwierzęciem, lotem do części krainy gdzie żyje jego gatunek a potem drogą powrotną...
Fajny mam pomysł z łączeniem postaci ze starszego Disneya czy innego Pixara z tymi nowszymi. Chcecie to podawajcie! (stare kreskówki czyt. Klan na drzewie czy Dom dla zmyślonych przyjaciół Pani Foster, albo jakieś Ed Edd i Eddy działają jak mocny wenowy kopniak w dupę)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top