set 7
Pov:
Takeda
Obozy są naprawdę bardzo ciekawe, dni wypełnione są wtedy treningami, kłótniami,kontuzjami, miłosnymi historiami i innymi niespodziankami życia nastolatków.
Jednak dla nas opiekunów, nauczycieli i trenerów, wyjazd oznacza dwa razy więcej pracy. Organizowanie dojazdu, noclegu, pożywienia a do tego dochodzi organizacja treningów. To wszystko szybko potrafi wykończyć, a raczej tak wnioskuję po tragicznym wyglądzie Ukai'ego.
Jego podkrążone oczy i rozczochrane włosy nie emitowały energią.
Podczas trwania jednego z meczy treningowych pomiędzy Karasuno a Fukurodani, Ukai postanowił opuścić na chwilę salę, jak się domyślam po to aby zaspokoić swój nikotynowy głód.
-Yachi, mogłabyś się tym chwilę zająć.
Skierowałem się w stronę młodszej menadżerki a po przekazaniu jej dokumentów, którymi akurat się zajmowałem, skierowałem swoje kroki w stronę wyjścia z sali.
Po odnalezieniu wzrokiem uciekiniera, dość wolnym i cichym krokiem podeszłem do niego od tyłu, jednocześnie obejmując go ramionami w pasie i opierając czoło o jego łopatki.
-W końcu się przepracujesz. Nie chcę tego.
Powiedziałem kładąc dłonie na jego barkach i zaczynając je masować leniwymi lecz mocnymi ruchami. Ten lekko zaskoczony moim zagraniem, jęknął cicho co zaprosiło rumieniec na moją twarz.
-Wiem....ale muszę załatwić jeszcze kilka spraw.
Odparł ciężko.
-Dobrze że żadnej poważniejszej kontuzji nie było, wtedy to byśmy mieli dopiero roboty.
-Uważaj bo wykrakasz.
Odparł przykładając papierosa do ust. Szybko wyrwałem mu owy przedmiot i pozbywając się go z mojej dłoni, przygniotłem go stopą.
Powróciłem mój wzrok w nieco wściekłe oczy Keishin'a.
-Oj no przecież wiesz jak bardzo nie lubię kiedy palisz.
Powiedziałem kładąc dłonie na jego policzkach, lecz ten, zero reakcji.
-Mogę ci dać za to coś lepszego i słodszego.
Odparłem jeszcze bardziej czerwony, samemu nie wierząc we własne słowa.
Widząc lekki uśmiech i odcień czerwieni na jego twarzy, przesunąłem swoje ręce na jego kark, lekko za niego ciągnąc, celem zmuszenia do nachylenia się znacznie wyższego ode mnie mężczyzny.
Ukai chwycił mnie jedną ręką w pasie a drugą wplótł w moje włosy, na wysokości potylicy po czym złączył nasze usta w z początku dość delikatnym i namiętnym pocałunku, który jednak im dłużej trwał tym bardziej stawał się zachłanny.
Czując jak powoli kończy mi się powietrze, starałem się odsunąć od blondyna, ten jednak uniemożliwił mi to ręką w dalszym ciągu spoczywającą na mojej głowie. Kiedy jednak zdołaliśmy się od siebie odłączyć, spojrzał na mnie nie kryjąc pożądania ani dumy wymalowanej na jego twarzy.
-Za takie coś, mogę się wymieniać każdym razem.
Odparł doprowadzając mnie do nieznośnego uczucia gorąca na policzkach i końcówkach uszu. Odparłem głowę o jego pierś, natomiast on rękę w dalszym ciągu spoczywającą na mojej głowie, pogładził włosy i pocałował mnie czule.
-Powinniśmy już wracać.
Powiedział kierując się ku wejściu do sali.
*
-To był długi dzień...
Stwierdziłem ciężko, zamykając za nami drzwi od pokoju w którym obecnie nie było nikogo prócz nas.
-Eh... Zgadzam się...
Powiedział Ukai, po czym opadł na starannie złożoną pościel mojego łóżka.
Ja natomiast podszedłem do stolika, zaraz obok niego, przebierając górę papierów w poszukiwaniu jednego konkretnego.
Nie mogąc znaleźć owego, zwróciłem się do blondyna rozwalonego na posłaniu.
-Powiedz, nie widziałeś gdzieś tego papieru apropo-...
Keishin przerwał mi jednak, chwytając za moją rękę i jednym bardziej dynamicznym ruchem przyciągną mnie do siebie, mimowolnie sprawiając że na niego poleciałem.
-C-co ty robisz?!
Odparłem zaskoczony
-Sam mi mówiłeś, abym przystopował bo się zapracuje. Przygadał kocioł garncowi.
Odparł sadzając mnie na swoich udach, samemu również siadając oparty przedramionami.
-Ty też powinieneś się trochę wyluzować, jesteś niesamowity w załatwianiu różnych spraw, ale to też musi być dla ciebie bardzo czasochłonne i męczące. Ja też się potrafię o ciebie martwić.
Mówił jednocześnie wodząc dłońmi pod moją koszulką po łopatkach, klatce piersiowej, brzuchu (nie miłosiernie mnie przy tym łaskocząc) i lędźwi.
Po zakończeniu swojego monologu zaczął ściągać ze mnie górną część ubrania, całując mnie przy tym namiętnie w usta , szyję , obojczyk i przygryzając płatek ucha.
Oddałem się pieszczotą, cały czerwony z zaciśniętymi powiekami i pięściami na jego bluzce. Ten ostatecznie ściągnął mnie ze swoich kolan, zmuszając bym położył się na łóżku i zaczął ponownie całować coraz niżej, najpierw szyję i obojczyki następnie sutki i okolice pępka i wciąż schodząc coraz niżej. Zreflektowałem się i odpychając go lekko od siebie, by ten posłuchał mnie choć przez chwilę, odparłem
-Daj spokój nie możemy nie tutaj, nie na obozie!
Ten jednak nie ustępując brnął dalej
-Proszę cię. Tylko raz.
Stwierdził, swoim błagalnym głosem.
Widząc że nic nie wskóram, ze zrezygnowaniem pozwoliłem opaść mojej głowie na poduszkę a pięści zaciskane na koszulce Ukai'egp poczęły puszczać napięcie, co od razu wykorzystał.
Keishin złapał za moje obydwie dłonie i uniósł je nad moją głowę, przykuwając je swoją ręką do poduszki.
Kiedy ten ciągle całował mój wyginający się w nerwach brzuch, potrafiłem wyczuć coraz bardziej twardniejący padurek w moich spodniach. Nie czekając długo, ten ujął go w swoją rękę i zaczął masować, przez co mimowolnie jęknąłem, prawie niesłyszalne, pod nosem. Jednak nawet i to nie umkło jego uwadze.
-Mmmm... podoba się?
W odpowiedzi jednak odwróciłem zmieszany wzrok w drugą stronę. Kiedy Ukai zaczął wkładać dłoń pod gumkę od spodni, do pokoju wszedł nieproszony gość.
-Trenerze ja tylko chciałam...-
Kiyoko zmieszana widokiem, który zastała szybko zamknęła z powrotem za sobą drzwi. Ukai uwolnił mnie ze swoich objęć umożliwiając mi założenie koszulki.
-Dlaczego nie pukasz?
Odparł blondyn otwierając na powrót drzwi.
-Pukałam, ale nikt nie odpowiadał.
Odpowiedziała dziewczyna.
Czy to naprawdę możliwe, że byliśmy tak bardzo zajęci sobą na wzajem, że nie usłyszeliśmy pukania?
Ostatecznie menadżerka odchodząc rzuciła jeszcze.
-Jakby coś, to nic nie widziałam.
Po czym oddaliła się w swoją stronę.
Po ponownym pozostaniu samym w pokoju rozbrzmiał głośny śmiech, najpierw Ukai'eg a następnie mój, oboje położyliśmy się w łóżku, lecz zanim zdążyłem zasnąć, odparłem.
-to był BARDZO długi dzień...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top