Inny wymiar ||
- Kochankowie. W związku pełnym miłości - wywróżyła mi z kart Freya
Ten świat jest dziwny, jestem przyzwyczajona, ze każdy z tu zebranych Mikaelson- ów jest agresywny. A teraz ci sami ludzie siedzą sobie spokojnie w salonie, gdy mi ich siostra wróży życie.
- On ma na ciebie mocny wpływ. Dzisiejszy wieczór określi ten związek. Liczysz, ze to twoja bratnia dusza, ale sekrety, które wyjdą na jaw w przyszłości mogą was rozdzielić - kontynuowała
Nagle na stół wskoczył kot
- Nie macie kota - powiedziałam
- Mamy dwa. Chairman Meow- kot zamiauczał - I Church.
Drugi kot syknął
- Nie przyszłam tutaj na wróżby. Wiem, ze jesteście Pierwotnymi - wszyscy na mnie spojrzeli - Jestem Hybrydą
Wszyscy się zaśmiali
- Nie ma już podziemnych - zaśmiał się Klaus - Od wieków nie było nowych. Natomiast podziemnym urodzonym wcześniej moce zanikły.
- Udowodnię to - powiedziałam szukając znamienia na moim ciele (w kształcie gwiazdy, który świadczy o tym, ze jestem córką Lucyfera) - Oh w tym świecie nie ma znamion. Jestem z innego wymiaru
- Gdyby to była prawda, przywykłabyś do tego świata - powiedział Elijah
- Próbuje z tym walczyć. Dlatego potrzebna mi wasza pomoc - powiedziałam, próbując pokazać im coś, żeby uwierzyli.
- Teraz wierzycie? Musicie mi pomoc znaleść tego kto dał mi naszyjnik z kawałkiem portalu waszego świata - powiedziałam
- Nie możemy. Nasze moce są uśpione - powiedział Kol
- Obudźcie je - powiedziałam
Otworzyliśmy księgi o świecie podziemnym, Kol próbował wysunąć kły, zresztą jak każdy tu zebrany.
- Zwykle robisz to tak - udałam, ze wysuwam kły
- Właśnie jacy jesteśmy w twoim świecie? - zapytała Freya
- Z zachowania praktycznie niczym, dodałabym więcej agresywności i brutalności - powiedziałam - No chyba, ze Kol. Jesteś tu zbyt poważny
Chłopak przewrócił oczami
- A ty zazwyczaj krzyczysz swoje imię - powiedziałam do Nika - „Jestem Klaus Mikaelson"
Zauważyłam, ze Freya odzyskuje magię
- A tak właściwie to kim jesteś? Demonem? - Zapytała Rebekah
- Hybrydą. Demona i Czarownicy - powiedziałam
- Co masz na szyi ? - zapytała Freya - Daj tego kamienia
Dałam dziewczynie
- To najprawdopodobniej cześć portalu - powiedziałam
- To ma jakiś związek z otwarciem tej nowej prestiżowej siłowni - powiedziała - Trzeba się tam dostać. Tylko nie mamy zaproszeń
- Ja właściwie mam, wejdziecie ze mną -powiedziałam - Odstawcie się
Dostałam SMS od Sabriny, wiec musiałam już iść. Pożegnałam się z pierwotnym rodzeństwem.
~*~
- Co to za wypadek? - zapytałam wchodząc do pokoju, w którym znajdowała się moja siostra. Gdy się odwróciła na jej twarzy, przy oku zauważyłam siniaka
- Poszłam po pracy na zajęcia kickboxingu. Pomyślałam co się może stać . I boom
- Boom się zgadza - powiedziałam
- Andrea mnie kopnęła w twarz. Musiała akurat dzisiaj - powiedział poirytowana
- Zajmiemy się tym - powiedziałam
- Co ludzie pomyślą? Nick tak ciężko nad tym pracował. Nie mogę tak iść - zaczęła nerwowo chodzić po pokoju - Co mam zrobić ?
- Brina, spokojnie zajmiemy się tym - powiedziałam
- Trzeba się zająć tobą i Kai-m, bo moje chi nie lubi waszych cichych dni - powiedziała, gdy szykowałam kosmetyki
- Mogłabyś wcisnąć kilku moich znajomych na listę? - zapytałam nakładając jej podkład
- Jeżeli naprawisz moją twarz, to zrobię dla ciebie wszystko - powiedziała
Na imprezie była masa ludzi, zaczęłam się rozglądać za pierwotnymi lecz nigdzie ich nie było
- Kim- powiedział brunet podchodząc do mnie
- Oh.. Hej Kai - powiedziałam nadal się rozglądając
- Zatańczymy ? - zapytał
- No nie wiem - powiedziałam na co chłopak się zmartwił
- Co się z tobą dzieje? - Zapytał
- Nic, przepraszam Kai - powiedziałam odchodząc od chłopaka
Zauważyłam jak rodzeństwo wchodzi.
- I jak z mocami? - zapytałam porównując im kroku
- Jak najlepiej - powiedział Kol
- Coś mi nie pasuje w tamtym gościu - Rebekah pokazała na ojca, jakieś koleżanki Sabriny
- Co podejrzewasz? - zapytałam
- Jest zbyt agresywny, przed chwilą jak tamta kobieta wylała na niego drinka, myślałam ze go rozniesie - powiedziała
- Planujesz go konkretnie wkurzyć? - zapytał Elijah
- Dokładnie
Po kilku próbach w końcu nam się udało, złapałam mężczyznę za rękę i dotknęłam kamyka w naszyjniku. Nagle poczułam dziwne uczucie, okazało się, ze przenieśliśmy się do mojego normalnego wymiaru.
~*~
Siedziałam obok uwięzionego w lochu starszego faceta. Musiałam poczekać trochę na pierwotne rodzeństwo by uzyskać informacje.
- Kim jesteś? - zapytałam chodząc wokół lochu
- A jak podejrzewasz? - zapytał mężczyzna
- Nie zebraliśmy się tu by grać w gierki. Mów kim jesteś - powiedziała Rebekah
Mężczyzna zaczął się śmiać
- Motus! - gdy wypowiedziałam zaklęcie mężczyzna odskoczył do ściany - Mów
Po kilku próbach użycia siły, mężczyzna przyznał się, ze jest Lucyferem, a tak dokładniej ciało bezbronnego mężczyzny nawiedził mój ojciec. Zanim do wypędziliśmy, Lucyfer zdradził mi dużo o moim życiu. Tylko nie jestem pewna, czy powiem to w najbliższym czasie komukolwiek...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top