(09) date invitation.
━━━━━ 💊 ━━━━━
[D A T E I N V I T A T I O N]
chapter nine
━━━━━ 💊 ━━━━━
Red przyszła do pracy w całkiem dobrym nastroju. Nie wiedziała od czego to zależało, ale przeczuwała, że tamten tydzień dobrze się zacznie i całkiem jej się to spodobało. Brunetka odgarnęła kosmyk włosów za ucho, gdy wyszła z windy i ruszyła przed siebie. Co jakiś czas poprawiała sobie torebkę na swoim ramieniu, wzdychając przy tym pod nosem. Nie spotkała nikogo znajomego po drodze, co nieco ją zdziwiło, bo była to pora, w której większość osób powinna już być w szpitalu, ale uznała, że najwidoczniej mają ważniejsze rzeczy na głowie.
W gabinecie brunetka zdjęła płaszcz i zostawiła tam torebkę, aby nałożyć na siebie kitel i poprawić jeszcze swój wygląd ostatni raz przed zabraniem się do pracy. Przesunęła pomadką po ustach, a później zabrała już podkładkę, gdzie było kilka dokumentów oraz długopis. Żwawym krokiem udała się do pokoju wspólnego, aby rzucić okiem na tablicę, w której wszyscy lekarze byli pozapisywani na dyżury oraz zabiegi. Pamiętała, że nic jej tamtego dnia nie wypadało, ale wolała się upewnić.
— Cześć — Usłyszała zaraz po wejściu i zobaczyła blondyna, który siedział na kanapie i popijał poranną kawę. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem i założyła kosmyk włosów za ucho.
— Cześć — odpowiedziała i stanęła przed tablicą, wodząc wzrokiem za swoim nazwiskiem. Najbliższy zabieg miała dopiero w środę, więc mogła odetchnąć i zając się normalnie swoją pracą ordynatora. Czuła przy okazji wzrok blondyna na sobie, przez co mimowolnie podgryzła wargę, zapominając o pomadkę.
— Jak ci minął weekend? — Michael spojrzał na nią i uśmiechnął się miło, gdy podeszła do szafki, na której stał dzbanek kawy. Nalała sobie trochę do kubka i oparła się o nią, uważając na sukienkę. Lubiła swój elegancki styl i nie zamierzała z niego rezygnować.
— Całkiem dobrze, chociaż sobotę miałam trochę wyjętą z życia. Alex wyciągnęła mnie w piątek po pracy na drinka i trochę się zagalopowałyśmy — przyznała, śmiejąc się cicho. — A tobie?
— Nie narzekam, chociaż było dosyć nudno — przyznał, wzdychając cicho. Omiótł wzrokiem jej ciało, z trudem powstrzymując się od tego, aby nie oblizać bezczelnie warg. - Powiedz, robisz coś w ten piątek wieczorem? — dodał, przechodząc od razu do tego, co sobie zamierzył.
— Jeszcze nie mam pojęcia, a co jest w piątek? — Zainteresowała się, upijając trochę kawy z kubka. Został na nim ślad po pomadce, ale nie przejęła się tym, bo i tak zamierzała zabrać go ze sobą. Od razu przypomniała jej się rozmowa z Alex w tamtym barze. Miała ochotę oblać się rumieńcem, ale skupiła się na tym, co blondyn chciał powiedzieć.
— Pomyślałem sobie, że moglibyśmy się lepiej poznać i wyjść na jakąś kolację. Co sądzisz? — zapytał, wstając leniwie i podszedł do niej w takim samym tempie.
— Czy to randka? — zapytała, unosząc brew.
— A chcesz, aby to była randka? — Zaciekawił się i spojrzał na nią z góry. Do nosa wdarły mu się jej perfumy. Właśnie takich się spodziewał. Delikatnych i kwiatowych. Chociaż to nie było w jego stylu, uznał, że Red kojarzy mu się z letnim porankiem wśród łąk i pól, gdzie wszystko toczy się zgodnie z naturą. Albo z truskawkowymi czekoladkami.
— Mogę chcieć — Pokiwała głową, uśmiechając się mimowolnie. Nie wiedziała czy już zaczął z nią flirtować czy dopiero się rozkręcał, ale musiała przyznać, że jej się to spodobała. — Porozmawiamy jeszcze o tym, ale wstępnie muszę przyznać, że chyba dam się gdzieś zaprosić — dodała, a później zabrała kubek i podkładkę, po czym ruszyła do wyjścia z pokoju. — Miłego dnia, panie Clifford.
— Nawzajem, panno Davenport. Nawzajem. — Pokiwał głową i odprowadził ją wzrokiem z podgryzioną wargą. Nie mógł nie rzucić okiem na jej krągłe pośladki. Nie byłby sobą.
━━━━━ 💊 ━━━━━
Red rozsiadła się wygodniej na krześle w gabinecie i ułożyła przed sobą pojemnik do przechowywania żywności, gdzie miała sałatkę z makaronem. Zrobiła ją dla siebie jeszcze poprzedniego wieczora i zamierzała ją zjeść. Nie miała za bardzo czasu na to, aby wyjść do bufetu, więc zapobiegawczo zabrała ze sobą przekąskę, bo przeczuwała, że właśnie tak to się skończy z pracą, a nie chciała być głodna do wieczora. To nie było zdrowe, a Red jednak wolała dbać o swój stan i figurę. Była w trakcie jedzenia, kiedy ktoś zapukał i wszedł do jej gabinetu. Obawiała się już, że to był Michael, ale na szczęście był to tylko Falkowicz.
— Cześć, dzieciaku. Wszystko w porządku? — spytał, poprawiając kitel na swoich ramionach. Red uśmiechnęła się na jego widok, bo ostatnio w ogóle nie rozmawiali ze sobą. Ciągle któreś z nich miało coś na głowie i tylko się mijali.
— Cześć, dyrektorze. Tak wszystko jest dobrze, a czemu pytasz? — odpowiedziała, obserwując go jak z gracją usiadł na kanapie obok biurka.
— Po prostu się martwię o swoją najlepszą pracownicę i to wszystko.
— Nie przesadzajmy — Zarumieniła się lekko i wsunęła sobie kawałek suszonego pomidora do ust. — Lepiej mów, co u ciebie słuchać.
— Nic takiego. Byłem w ten weekend na sympozjum. Nuda — Przewrócił oczami, przez co brunetka zachichotała. — A co u ciebie?
— Umówiłam się na randkę z Michaelem. Tym naszym nowym neurologiem — Zdradziła, bo wiedziała, że kto jak kto, ale Falkowicz nikomu nie wygada. Ufała mu pod tym względem, dlatego ich relacje były takie dobre.
— Naprawdę? — Mężczyzna uniósł brew i uśmiechnął się głupkowato pod nosem. — Mam nadzieje, że ten młody człowiek wie jak należy się zachowywać z kobietami, bo inaczej utnę z nim sobie pogawędkę i nie będzie ona miła.
— Spokojnie, gdyby coś się działo, to od razu bym ci o tym powiedziała — przyznała i uśmiechnęła się kojąco, aby mężczyzna się nie denerwował. Czasem miała wrażenie, że traktował ją jak swoją własną córkę, z której był niezmiernie dumny i nie mogła się powstrzymać o uśmiechu, gdy o tym myślała. Ona też nie chciała go zawieść i miała nadzieje, że Michael naprawdę okaże się mężczyzną, z którym będzie chciała rozwinąć swoje relacje. Dawno już nie miała nikogo przy swoim boku i zaczynała doskwierać jej potworna samotność, bo wieczory spędzone w pojedynkę zdążyły jej się znudzić.
━━━━━ 💊 ━━━━━
nie no, kocham tutaj postać falkowicza:")
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top