(07) lab boy.
━━━━━ 💊 ━━━━━
[L A B B O Y]
chapter seven
━━━━━ 💊 ━━━━━
Michael musiał zejść do piwnic pierwszy raz dopiero po jakimś czasie. Zależało mu na jak najszybszym dostaniu wyników pewnego pacjenta, dlatego miał zamiar poprosić ludzi pracujących w laboratorium, aby wyjątkowo potraktowali go priorytetowo i zajęli się nim w pierwszej kolejności. Miał nadzieje, że jego urok osobisty zadziała, bo poza tym nie miał żadnego innego asa w rękawie. Zjechał windą na sam dół, mając na sobie kitel i garnitur, mając nadzieje, że tamtego dnia wpadnie jeszcze na panią ordynator, bo jeszcze się nie widzieli, a nie zamierzał takiej kobiecie dać uciec sprzed swojego nosa. Była na to zbyt piękna i zbyt seksowna.
Podziemiami szpitala rządził John. Zajmował się laboratorium, przeprowadzał autopsję dla pobliskiego komisariatu policji i robił wszystko, aby ułatwić życie swoim współpracownikom. Był mężczyzną raczej osobliwym. Słuchał opery czy klasyki, gdy kroił ludzi, powoli łysiał i był nieprzyzwoicie chudy. Nadrabiał to jednak swoją otwartą postawą do ludzi i mówiono, że nikt nie potrafił dogadać się lepiej z ludźmi niż właśnie on, abstrahując od faktu, że tyle czasu spędzał pośród umarłych. Gdy Michael zjawił się w laboratorium siedział przy jednym z wielu stołów, sprawdzając coś w mikroskopie. Wyglądał na niezwykle skupionego, dlatego Clifford nie wiedział, czy w ogóle to będzie dobry pomysł, aby mu przerywać.
— Um, przepraszam? — Uniósł brew, mając nadzieje, że zwróci tym uwagę mężczyzny na siebie.
— Co tam dla mnie masz? — spytał, nie racząc go nawet pojedynczym spojrzeniem. Wciąż miał w głowie fiolki, pipetki i inne istotne rzeczy, które pomagały mu się uporać z tkankami i innymi istotnymi rzeczami potrzebnymi do badań. — Nie znam cię. Jesteś tym nowym neurologiem?
— Widzę, że plotki szybko się rozchodzą — roześmiał się Michael, po czym przeczesał palcami swoje włosy. Uśmiechnął się przy okazji, bo nie mógł powiedzieć, że mu się to nie podobało, bo podobało i to bardzo.
— Można tak powiedzieć. Szczególnie drogą kanałową, jeśli wiesz, co mam na myśli — powiedział John, śmiejąc się przy tym pod nosem, po czym w końcu się wyprostował i spojrzał na blondyna. — John Donovan. Patolog i spec od wszystkich badań, które tylko ci się marzą - dodał, wzdychając. Zdjął lateksową rękawiczkę ze swojej dłoni i wyciągnął ją w stronę neurologa.
— Michael Clifford, miło mi — przyznał blondyn, kiwając przy tym głową. — Posłuchaj, John, skoro mamy już przyjemności, to mógłbym mieć do ciebie małą prośbę?
— Od razu proponujesz mi jakieś układy? Ciekawie. Ale mów dalej, zaintrygowałeś mnie — przyznał brunet i pokiwał głową. Michael roześmiał się pod nosem, a później oparł się o stół i położył na nim teczkę jednego ze swoich pacjentów.
— Potrzebuje, żebyś go dla mnie sprawdził. Pod każdym kątem — powiedział, podsuwając mu ją. — W pierwszej kolejności.
— A jakaś zaliczka, to gdzie?
— Chcesz pieniędzy za badania, za które i tak ci płaci państwo, bo są w twoim wymiarze obowiązków?
— A co ty myślałeś? Że ktoś taki jak ja, to zarabia krocie? — prychnął John, przez co obydwaj roześmiali się pod nosem. Michael pokręcił głową. Już polubił tego człowieka. — Nie jestem ordynatorem jak Red, aby pływać w pieniądzach.
— Znacie się?
— A kto by jej nie znał. To chyba najseksowniejsza kobieta, która jest wolna w tym szpitalu — powiedział, wzdychając. — Poza tym ma dobre kontakty z dyrektorem, a kto ma dobre kontakty z Falkowiczem ma święty spokój, więc wole mieć z nią dobre stosunki niż udawać, że mnie nie obchodzi. Poza tym czasem tu wpada. Gdyby nie fakt, że nie przyjęli jej na medycynę sądową, to pewnie byłaby dzisiaj na moim miejscu. Ale nie udało jej się i została przy żywych, a nie martwych - dodał, wzruszając ramionami.
— Jestem tu nowy, więc pewnie i tak Falkowicz traktuje mnie ulgowo — westchnął Michael, a potem zaczął się przechadzać po laboratorium, mając nadzieje, że John jednak zgodzi się na badania w przyśpieszonym tempie i nie będzie musiał na nic czekać. — To jak będzie?
— No zrobię ci te badania, zrobię. Nie irytuj się tak. Ładnie prosisz, więc dostaniesz — Brunet przewrócił oczami, a później mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. — Ale tylko dlatego, że cię polubiłem, jasne? Inaczej wylądowałbyś na szarym końcu długiej listy. Dzisiaj jest długa jak nigdy. Nie wiem, co mam komu zlecać, aby równo to wszystko rozłożyć pomiędzy siebie i resztę zespołu — dodał, wzdychając ciężko.
— Dziękuje. Postawię ci za to piwo.
— Czuje się przekonany — westchnął John, a później pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem. — A teraz muszę cię przeprosić, ale muszę spadać. Jak już wspominałem, nie wiem w co ręce włożyć, a dzisiaj mam jeszcze do przeprowadzenia dwie autopsje - dodał, przewracając oczami.
— Cóż, oby nie było sztywno? — zażartował blondyn, przez co John pokręcił głową i machnął ręką w jego stronę.
— Jesteś paskudny, Clifford. Twoje poczucie humoru jeszcze bardziej.
— Nic na to nie poradzę, ale naprawdę dziękuje za badania — powiedział, a później pożegnali się już i Michael wyszedł z laboratorium, chcąc wrócić na górę.
Nucił pod nosem jakąś piosenkę, którą usłyszał w radiu, gdy jechał rano do pracy, po czym zajrzał do pokoju lekarzy, mając nadzieje, że tam kogoś znajdzie, ale było pusto, więc uznał, że powinien się czymś zająć. Pacjenci mieli zgłaszać się do niego dopiero po południu, a niedawno co zaczęła się przerwa na lunch, więc nie musiał się z niczym śpieszyć. Pokręcił się trochę po korytarzach, zagadał kilka pielęgniarek, a później udał się już w końcu do swojego gabinetu. Nikt go nie potrzebował, więc nie musiał się niczym przejmować.
Zaczął wypełniać jakieś zaległe dokumenty, które ktoś położył mu na biurku, mając nadzieje, że nie było na nie za późno i nie zorientował się nawet, kiedy do gabinetu zapukała pielęgniarka, mówiąc, że był potrzebny przy jakimś zabiegu i że zażyczył sobie tego sam dyrektor. Michael trochę się zdziwił tym życzeniem, ale podziękował za informację i posłusznie udał się w odpowiednie miejsce, mając nadzieje, że będzie mógł się wykazać i nie zawieść przy tym Falkowicza, bo nie zamierzał szybko żegnać się z tą pracą. Szczególnie, gdy usłyszał tyle interesujących faktów od Johna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top