Prolog
Korytarzami UA zaspanym krokiem w stronę gabinetu dyrektora szedł zawsze senny Aizawa. Było już dawno po lekcjach, promyki zachodzącego słońca malowały się na ścianach korytarzy. Dawno skończył swoją robotę i powinien wrócić do domu. Zatrzymała go jedna rzecz.
-Co o tym myślisz, Aizawa?
Dyrektor odłożył przyniesiony przez nauczyciela list na biurko. Sięgnął po filiżankę z herbatą, przymrużył oczy delektując się jej zapachem.
-Wydaje mi się to dziwne
-Dlaczego?
Mężczyzna wsadził ręce do kieszeni i westchnął.
-Nie wiem, zawsze unikali kontaktu z UA. Omijali nas szerokim łukiem. A teraz zapraszają nas na swoje igrzyska. Nie wydaje się to podejrzane?
Dyrektor odłożył filiżankę i złożył łapki.
-To najlepsza szkoła na południu, myślisz że narażali by się robiąc jakiś podstęp lub zamach na inną szkołę? Może chcą w spokoju porozmawiać? Albo słyszeli o sile uczniów na pierwszym roku? Ewentualnie zmienił im się dyrektor.
-Czyli mamy trzy opcje
Odchylił głowę do tyłu i spojrzał w sufit.
-Czy UA przyjmie zaproszenie?
-Trzeba dać im szansę, poza tym jeżeli nie pójdziemy nie dowiemy się czego od nas chcą. Jednak w związku z nieprzyjemnościami które kiedyś mieliśmy z tą szkołą chce żebyście były czujni.
-To zrozumiałe
Dyrektor ponownie chwycił w łapki filiżankę i obrócił się na swoim fotelu.
-To może być dobra lekcja dla naszych uczniów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top