Od teraz będę twoim koszmarem

Wpatrzona w błękitne tęczówki stała sparaliżowana. Nie mogła zrobić kroku w tył, zasłonić się. Coś odebrało jej możliwość ruchu. W jednej chwili została odepchnięta. Upadła na ziemię, odwróciła się w momencie kiedy Rei jednym uderzeniem wbiła w budynek oddalony o kilka metrów jej towarzyszkę która ją osłoniła.

-Rei! Co robisz?! To miała być zwykła zabawa! Będziesz mieć przez to kłopoty!

Stała pochylona jakby nic do niej nie docierało. Krótko się zaśmiała, prostując się spojrzała na nią. Na jej twarzy malował się przerażający uśmiech.

-Nadal wysługujesz się innymi?

Przyłożyła palce do skroni, odchylając się do tyłu wzięła głęboki wdech przymykając oczy. Uśmiechnęła się i pokręciła głową.

-Nic się nie zmieniłaś.

-Czego chcesz?

Wciąż klęcząc próbowała podnieść się, ale strach jej to utrudniał. Nie stała przed nią ta sama osoba z przed paru miesięcy. Cicha, trzymająca się na uboczu. Teraz biła od niej aura tak mroczna, że nawet słońce postanowiło się schować za gęstymi chmurami w obawie że zaraz zostanie przyćmione.

-Ja? Chce tylko przywitać się z dawną przyjaciółką.

Uniosła ręce w górę, z niewinnym uśmiechem, wypowiadała każde słowo przeslodzonym tonem. Jej zachowanie i aura która ją otaczała dawały przerażający efekt. Nie poznawała jej. Przerażała ją.

-Kim jesteś?

Jej głos drżał, był na granicy z płaczem. Spojrzała na blondynkę. Skulona postura, drżący głos, łzy w oczach. Wyglądała żałośnie.

To widok który ci obiecałem

Uśmiech na jej twarzy się poszerzył, źrenice pomniejszyły do tego stopnia że były ledwo widoczne.

-Kim jestem?

Pusto powtórzyła pytanie. Pochyliła się do przodu.

-Chcesz wiedzieć kim jestem?

Jej oczy pociemniały, z run na plecach zaczął wypływać gęsty, czarny dym. Zaczął przybierać kształt skrzydeł. Po chwili z pleców dziewczyny wystawały skrzydła sięgające ziemi, z czarnymi jak smoła piórami. Jej mroczna aura przeniosła się na otoczenie. Zapanował pół mrok, wszystko do okoła ucichło.

-Od teraz będę twoim koszmarem

Serce jej stanęło gdy usłyszała szept przy swoim uchu. Zalał ją zimny pot. Przed oczami zaczęło jej ciemnieć, oddech był coraz szybszy i płytszy. Czuła że osówa się na ziemię, nie pozwoliło jej na to szarpnięcie za włosy. Sykneła gdy jej głowa brutalnie została odchylona do tyłu. Czuła jej oddech na twarzy, powoli otworzyła oczy. Miała wrażenie że chłód błękitnych tęczówek ją zamroził. Przerażający uśmiech na twarzy. To nie była ona. Wogóle nie przypominała tamtej Rei.

-Nie mdlej mi tutaj.

Oblzała wargi. Wyglądała jak zaszczute zwierzę. Napawała się tym widokiem.

-Tak dawno się nie widziałyśmy, mamy tyle do obgadania.

Przejechała ostrymi pazurami po jej policzku zjeżdżając na szyję. Zatrzymała się w tym miejscu, nie mogła opanować drżenia swojego ciała.

Na co czekasz? Tak bardzo tego chciałaś. Nie powstrzymuj się.

-Nie zamierzam

Mocno chwyciła ją za szyję i uniosła nad ziemię. Przez ściśniętą krtań nie mogła złapać oddechu. Próbowała wyrwać się z żelaznego uścisku.

-Rei!

W jej stronę biegł Minaki, tuż za nim denerwujący blondyn. Jednym ruchem skrzydła odesłała ich na wysoki budynek. Silny podmuch nie tylko wbił ich w budynek ale mocno go uszkodził, co spowodowało że zaczął się walić. Spojrzała spowrotem na dziewczynę. Bez skutecznie próbowała się wyrwać, była coraz bledsza, wierzgała nogami w powietrzu. Zamachneła się i rzuciła nią w bok. Dziewczyna odbiła się od stojącego tam auta. Nim zdążyła upaść na ziemię znalazła się obok niej chwytając ja za głowę i rzucają ją w beton. Ułożyła na jej klatce piersiowej but, desperacko próbowała wstać odpychając ja rękami. Złapała za jedną z nich i wygięła pod nie naturalnym kątem. Głośny trzask rozniósł się po okolicy wraz z jej wrzaskiem. Mocnym pchnięciem wbiła ja w asfal. Spojrzała w bok słysząc wybuchy. Znów ten irytujący blondyn, biegł w jej stronę. Zmarszczyła brwi i delikatnie się uśmiechnęł. Zrobiła jeden ruch dłonią a ciemność owinęła się wokół chłopaka mocno go ściskając.

-Z tobą pobawie się potem

Gdy zacisneła dłoń zacisneły się również cienie, zagryzł zęby tłumiąc krzyk. Odrzuciła go w stronę jego towarzyszy.

Spójrz na ścierwo leżące pod twoimi nogami. Czy nie o takim widoku marzyłaś? To przez nią tyle cierpiałaś, niech ona teraz cierpi.

Zaśmiała się unosząc w górę dłoń owiniętą cieniami. Zamachneła się. Punkt miała idealnie wymierzony. Coś zatrzymało jej dłoń, nim się zorientowała co to było została z impetem odepchnięta. Odbiła się kilkukrotnie od ziemi, jej ciało zostało skrepowane bandażami. Chciała je rozerwać lecz nie mogła użyć zdolności. Zdenerwowana rozejrzała się. Przy ścierwie stał Puma, przy bandzie gapiów All Might. Za nią stał Aizawa trzymając mocno więzy i patrząc na nią używając zdolności.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top