Pomyłka VIII KONIEC
Jakiś czas później....
Pov. Akira
-Dlaczego akurat puzzle?-zerknąłem na jego śliczną twarzyczkę.
- bo lubię sobie posiedzieć i na siłę wciskać różne puzzle nie pasujące do siebie.
-Mhmm...ale takie malutkie?
-No co się zrobi..?
-no nic...
-Ej Akira...?
-Hm?
-Czy ty mnie kochasz?
- ° ° ° N-Nie wiem. Tak na prawdę nie wiem co o tobie myśleć. Gdyby nie ty to by mnie tu nawet nie było,ale twoje zmiany nastroju sprawiają,że jestem skołowany...
-Uh...rozumiem. Może zróbmy sobie małą przerwę?
-Um...powiedz proszę,czy ty na prawdę chciałeś mnie zabić?
-Oczywiście,że nie !! Po prostu jestem pojebanym człekiem. Zależy mi na tobie!! A poza tym jak wyobrażasz sobie dalszą przyszłość?
-w tym domu... Bez innych ludzi... W dodatku to śmieszne,bo już jakby 3 razy się próbowałem pozbyć.
- Nie sądziłem że środki na uspokokojenie i nasenne mogą dać ci taki odlot.
-Czułem się po nich okropnie...
-Gome gome,już więcej nie popełnie tego błędu. Ale wracając do tematu,wiesz... Jesteś bardzo tani w utrzymaniu,a ja sporo zarabiam. Nie widzę problemu,żebyś robił za moje maleństwo.
-Skoro tak mówisz,to pewnie masz rację.
Usiadłem mu na kolanach podpijając mu herbatę. Ten się tylko uśmiechnął czochrając mnie delikatnie.
-Chodźmy na spacerek. Będę cie trzymał za rączkę,żeby mi ciebie nie porwali.
Przytaknąłem ubierając się w jego rzeczy. Swoich jeszcze nie mam. Wyszliśmy. -Gdzie idziemy?-zapytałem.
-Nad jeziorko. Woda tam jest podejrzanie bardzo czysta,ale kąpać się nie będziemy.
Pov. Hideyoshi
Rozmawialiśmy na różne tematu rozkoszując się cudną naturą. Nie wspomniałem mu,że znajduje się tam huśtawka i ławki ze stołem.
Gdy doszliśmy obserwowałem reakcję pluszaka. Był podekscytowany-to na pewno. Podbiegł do brzegu wpatrując się w dno. -Waaaaa! Ta woda faktycznie jest nieskazitelna ! Nie wierzę,że żaden debil jeszcze tu nie naśmiecił ani nie skaził.
-Cóż,mało kto wie o tym miejscu. -objąłem go w pasie opierając brodę na jego ramieniu. Chciałbyś się pohuśtać?
-Oczywiście!!! -widzę te świecące oczka. W końcu zauważyłem choć odrobinę życia w nim
- Zapomniałem wspomnieć,że mam gumę balonową. -zerknąłem na jego twarzyczkę. Ma takie wielkie oczy jakby brał mocne dragi. Zaśmiałem się podając je chłopakowi oraz zajmując miejsce obok. Jest na prawdę uroczy...cieszę się,że jest tylko mój.
Nastała cisza. Trochę to krępujące...
-Um..Akira...?
-Hm...?
-Zgadzasz się,aby żyć ze mną na zawsze?
-Um...w sumie nie widzę przeszkód,więc w porządku.
-Nie przeszkadza ci to,że traktuje cie jak dzidzie?
-Na początku tak,ale mi się spodobało...taka troska i opieka.-zpeszył się nieco starając się ukryć rumieńce.
Stanąłem na przeciw chłopaka,spojrzał wprost w moje oczy. Delikatnie ująłem jego podbródek przysuwając się,aby następnie złączyć nasze wargi. Zdzwił się,jednak po chwili oddał pocałunek.
Spędziliśmy razem czas nad jeziorem dopóki nie nastał wieczór. Zanim udaliśmy się w drogę powrotną oglądaliśmy zachód słońca,który już ledwo znajdywał się nad horyzontem. Szliśmy do domu trzymając się za ręce. Czuję się jakby to był sen,który mógłby trwać wiecznie. Taki szczęśliwy i spokojny...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top