Pomyłka VII

Time skip
Pov. Hideyoshi
Nosiłem na rękach swojego pluszaczka. Chyba wreszcie czuł się bezpiecznie. Ufa już komuś poza mną. No cóż,może stracił je przez to,że go zniszczyłem,a następnie odbudowywałem według moich wymagań. No i też ćpanie go ,,lekami" pomogło. Chociaż z drugiej strony...o mało by się nie zabił,ale nie ma co robić kary,bo jest bardzo słaby. Zauważyłem też,że o wiele lepiej się zachowuje,gdy jestem dla niego łagodny. Ucałowałem go lekko w policzek. Pomrukiwał cicho.  Z racji tego,że był już wieczór poszedłem go wykąpać. Tak,mógł to robić już sam,ale nie chciał,a mi to sprawia przyjemność w szczególności,że jest teraz taki spokojny,a poza tym traktuje go jak malutkie dziecko. Umyłem go oczywiście rzeczami dla niemowląt. Uwielbiam ten zapach...
Wytarłem i ubrałem maluszka w kigurumi. Mam mnóstwo takich piżam,a jeśli nie to śpi w bokserkach i bluzce albo nago.
W sumie przywykł do takiego trybu życia. Na początku się stawiał,ale teraz totalne zero oporu.  Zasypia praktycznie zawsze w łóżeczku,a rano widzę go leżącego na mnie. To naprawdę urocze.

Pov. Akira
No cóż..lubię zakradać się do niego w środku nocy. Działa jak grzejnik,a ja uwielbiam ciepełko. W dodatku coraz częściej trzymam go za rękę. To dziwne szczerze mówiąc,bo jest tak wielka,że może zginać palce.

Stało się coś dziwnego....obudziłem się po mokrym śnie. Stał mi cały twardy. Nie wiem co mi odwaliło,ale zsunąłem się pod kołdrę zsuwając jego bokserki. Nawet jak nic nie robi to ma spore rozmiary... Powoli zacząłem go lizać wzdłuż. Wiercił się lekko,ale nie przestawałem. Może będzie miał taki problem co ja. Zniżyłem się jeszcze bardziej pieszcząc go,na moje nieszczęście powoli się budził. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem,żeby po chwili ogarnąć w jakiej sytuacji się znajduję. Postanowiłem jednak wziąć go do ust. Musiałem się zadowolić....ruszałem głową ocierając się o jego uda.
- A-Akira...? Co ty robisz...?
Nie odpowiedziałem tylko przyśpieszyłem przez co z jego ust wydobył się cichy jęk. Złapał za moją głowę. -Pomóż.... Dwa razy mu nie trzeba było powtarzać,bo szybko mnie przerzucił pod siebie. Spojrzał w dół chytrze się uśmiechając. -Ładne przywitanie widzę mi prezentujesz. Taki twardy to ty chyba nigdy nie byłeś. --spaliłem buraka,a on od razu wsunął go sobie do ust. Zaciskałem wargę próbując ztłumić dźwięki. Jednak siłą rzeczy doszedłem mu po chwili do ust. Połknął wszystko podnosząc się. -Teraz twoja kolej,żeby mnie zaspokoić. Nieładnie zaczynać i nie kończyć takich rzeczy.

Pov. Hideyoshi
Przejechałem dłonią po jego klatce piersiowej. Patrzył na mnie z zaciekawieniem,ale o dziwo nie dostrzegałem strachu. Zbliżyłem się do jego szyi zostawiając mokre ślady. Jechałem coraz niżej zahaczając o sutki. Zacząłem je lizać oplatając co chwilę językiem,a ręką ściskałem i pocierałem drugą. Zerknąłem na niego ukradkiem,cały czerowny. Wyjąłem po cichu lubrykant smarując nim wejście,ale cały czas stymulowałem te różowe maleństwa odwracając tym samym jego uwagę.
Zniżyłem się pocałunkami na wysokość pasa gładząc uda. Ustami zbliżyłem się do jego penisa jeżdząc po nim językiem,w tym samym momencie wsuwając palec. Jęknął w miarę głośno. Pobudzałem go ciągle nie pozwalajając dojść,a w międzyczasie wsuwałem kolejne palce delikatnie rozciągając. Gdy stwierdziłem,że jest gotowy przybliżyłem się. -Weź go.  Posłusznie zaczął go lizać i ssać drażniąc moje wrażliwe miejsce.  Po chwili uniosłem jego nogi zerkając na jego twarz: -Na pewno tego chcesz? Nie będzie już odwrotu.
-T-Tak...proszę...
Powoli się wsunąłem dając mu się przyzwyczaić. Odczekałem chwilę,żeby rozluźnił całkiem rozpoczynając się ruszać. Splotłem nasze dłonie oraz zetknąłem nasze wargi w długim,pełnym rozkoszy odwzajemnieniu miłości.
Z czasem o wiele bardziej przyśpieszyłem na tyle,że ktoś by to mógł uznać za coś brutalngo. Ręką złapałem za jego członka stymulując to szybko. Jęczał głośno i się wił. -Oj nie mój drogi,byłoby za nudno,gdyby tak to się skończyło.
Pociągnąłem go do siebie,żeby siedział na mnie okradkiem. -Wiesz co masz robić.

Pov. Satoru
On sobie ze mnie chyba żartuje! Wie,że ma wielkiego i mnie na siebie nabił! Czuję się pełny...ale o dziwo zbytnio nie boli. Wcaale nie dlatego że tym razem mnie nie gwałci tylko jest delikatny.
Powoli zacząłem się na nim podbijać. Dziwne uczucie w szególności,że on nadal mi obciąga...  W pewnym momencie złapał mnie za uda dociskając oraz dochodząc ze seksownie zaciśniętą wargą. Dyszałem. Oplotł mnie i wstał dociskając lekko do ściany oraz unosząc moją nogę.
Znów się we mnie wbił tym razem trafiając w prostatę przez co jęknąłem na cały głos. Uśmiechnął się chytrze ruszając się chyba na maxa cały czas trafiając w ten punkt.
Moje jęki i posapywanie było słychać chyba w całej rezydencji. Dłonią pieścił mojego sutka co sprawiło,że wkrótce doszedłem. Jednak on nie zwalniał nie przestając mnie drażnić. Po kilku minutach wyszedł ze mnie dysząc cicho i ostrożnie puszczając moją nogę.
-I co się mówi?
- D-Dziękuje za pomoc...

Osunąłem się cały mokry i zdyszany. Hideyoshi podniósł mnie niosąc do wanny. Szybko się umyliśmy,jeszcze nago przytulaliśmy mocno.
-Byłoby miło,gdybyś codziennie mi tak jęczał lub budził z rana. -przygryzł mi delikatnie płatek ucha mrucząc cichutko przez co przeszły mnie dreszcze.
- a-ale by wtedy to nie było takie przyjemne... -on mnie doprowadza do białej gorączki!!!
-Z tobą wszystko jest przyjemne. -ułożył mnie na sobie okrywając. Jednak na razię wolę poleżeć obejmując swojego maluszka...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top