Rozdział 3

Powoli zapadał zmrok...
Hiroto zakładając maskę i kaptur, wsadził pistolet za szlufkę od paska.
Wrzucił jeszcze do kieszeni pistolet na naboje, i wyszedł z domu.
Tak przygotowany, tuż przy bramie zauważył zakapturzoną postać która mierzyła go wzrokiem

-Hej Suzuno - mruknął podchodząc do niego

-Zbieramy się! - stwierdził tylko Srebrnowłosy ignorując jego przywitanie

Szybkim krokiem przechadzali się chodnikiem, patrolując swoją ulicę.
Rozglądali się bacznie, jednak wszędzie panowała wręcz przerażająca cisza.
Nagle usłyszeli lekki szelest.
Szybko odwrócili się do siebie plecami, ubezpieczając się i mierząc w źródło hałasu

-Kogo my tu mamy? - usłyszeli syk

Po chwili zobaczyli żarzące się czerwienią oczy, i całą postać wampira wyłaniającą się z krzaków

-Łowcy Wampirów... - mruknął drugi zachodząc ich od tyłu

-Jednak jeszcze młodzi... - trzeci przejechał sobie językiem po brudnych kłach patrząc na nich łakomym wzrokiem
Chłopcy widzieli ich czerwone oczy... Byli głodni...

-Łowcy mają swój cel... - syknął pierwszy podchodząc coraz bliżej

-Nie patrolują ulic czekając na atak - zarechotał trzeci

Suzuno i Hiroto coraz bardziej przerażeni, zbliżali się do siebie, otaczani przez krwiopijców

-Hiroto... - wyjąkał Suzuno

-Nie wyjdziemy z tego żywi... - szepnął zielonooki celując do pierwszego wodą i strzelając

Ten wrzasnął przeraźliwie trafiony, czując jak woda święcona wyżera mu twarz.

-BRAĆ ICH! - wrzasnął wytrącając obojgu broń z rąk

Nie zdążyli jednak nawet się ruszyć, a już zostali przebici od tyłu kołkiem, a drugi polany wodą święconą.
Gdy Wampir jęknął opadając na ziemię, zobaczyli stojącą za nim uzbrojoną postać.
Gdy zobaczył jak ostatni z nich się porusza, niewiarygodnie szybko dobił wampira konającego po wodzie, i spojrzał na nich rzucając im ich broń

- Macie werwę, ale do łowców jeszcze wam daleko! - stwierdził - Najpierw potrenujcie, bo robicie więcej szkód niż pomocy!

-A ty kim niby jesteś? - mruknął chłodno Fuusuke celując do niego z pistoletu

Chłopak, co stwierdzili po wzroście i głosie, zrobił krok do tyłu, odwracając się

- To kim jestem nie leży już w centrum waszych zainteresowań - mruknął, patrząc na nich przez ramię - Uważajcie na siebie, muszę iść

-Ej czekaj! - krzyknął Hiroto - Niby dlaczego mamy ci ufać? - mruknął poprawiając maskę

Ich tajemniczy wybawca zaśmiał się cicho, podchodząc do niego i pukając go palcem w maskę

- Niczego nie kazałem wam robić... Ale teraz żaden z nas nie jest tu bezpieczny...

Wtedy chwycił go mocno za ramię, a po chwili całe miasto przewinęło im się przed oczami.
Suzuno i Hiroto opadli na podłogę w pokoju czerwonowłosego, z przerażeniem kodując to co się przed chwilą stało.

- Sam musisz odkryć prawdę Kiyama Hiroto - usłyszał jeszcze szept, nim postać zniknęła wyskakując przez okno

Suzuno szybko wstał zamykając je, i zasuwając zasłony zrzucił maskę

-Poruszał się za szybko na człowieka... - mruknął Kiyama przerażony

-Skąd on wiedział kim jesteś? - mruknął do partnera

-Nie wiem... - szepnął zsuwając maskę - Ale chyba jeszcze dużo musimy się dowiedzieć...

★ ★ ★

Kolejnego dnia...

Hiroto wraz z dzwonkiem wszedł do klasy siadając w ławce ledwo żywy.
Kłęby myśli męczyły go przez całą noc. Czy to możliwe żeby wampir ich uratował?
To jak szybko biegał zdecydowanie by się wtedy zgadzało...

-Kiyama Hiroto! - usłyszał uderzenie w blat biurka - Czy ja Ci przeszkadzam? - spytała profesorka

-C-co? - wyjąkał niepewnie

-Powiedz, że nie... - szepnął Mido

-Nie? - mruknął niepewnie

-No ja myślę! To przestań marzyć i skup się na lekcji! - krzyknęła jeszcze odchodząc

-Co za kobieta... - pokręcił głową czarnooki - Ale ma rację, źle się czujesz Hiro-kun? - przechylił głowę pytająco

-To długa historia - westchnął czerwonowłosy przepisując zadanie z tablicy

-Może mogę pomóc?-zaproponował chłopiec

-Obawiam się, że tu nic nie możemy zrobić - mruknął - Ale dziękuję za troskę! - zreflektował się widząc smutne oczy nowego przyjaciela

Midorikawa uśmiechnął się lekko, kiwając głową.

-Tu chodzi tylko o moją życiową porażkę... - mruknął zielonooki przyglądając się Suzuno, który próbował wyrwać Nagumo swój zeszyt

-Hmm - mruknął czarnooki i uniósł palec do góry - Shippai wa seikou no moto!

-Hę? - zdziwił się

-Jak mówi stare japońkie przysłowie porażka jest podstawą sukcesu! - zaśmiał się cicho

Hiroto uniósł brew, podniesiony na duchu

-Arigato Midori-kun! - zaśmiał się lekko

★ ★ ★

Nagumo szedł korytarzem starając się nie wejść w ścianę, cały zamroczony.
Usiadł na ławkę w szatni i westchnął zaspany.

-Nagumo! - usłyszał krzyk - Nie będę cię szukał po całej szkole! - mruknął Suzuno

-Sorry księżniczka... - mruknął

-Nie nazywaj mnie... Ej co ci jest? - przerwał patrząc na chłopaka

-Nie wyspałem się - mruknął trąc oczy

-To po co żeś przychodził do szkoły? - mruknął oceniająco

-A żeby to było takie proste... - westchnął - Miłego weekendu księżniczka!

Fuusuke popatrzył chwilę za nim, zakładając ręce na piersi.
Coś mu w tym chłopaku nie pasowało... I wiedział, że musi odkryć co...

-Kim ty jesteś Nagumo Haruya? - szepnął wychodząc ze szkoły

-Suzuno-kun! - usłyszał głos za plecami

Już po chwili w mgnieniu oka, stał przed nim jego nowy kolega z klasy

-Przepraszam, że zawracam Ci głowę... - mruknął przepraszająco - Ale Profesor kazał przekazać to Hiroto, już poszedł a niestety nie wiem gdzie mieszka...

-Jasne - Westchnął biorąc od niego kartkę - Przekażę mu, dzięki...

Odwrócił się z zamiarem odejścia, gdy jednak walcząc ze sobą odwrócił się jeszcze do chłopaka, który szedł za nim

-Nagumo gorzej się dziś czuł - mruknął - Tak jakbyś chciał wiedzieć... - dodał nie chcąc być nachalny

-Co? - zamrugał Mido, ale potem pokręcił głową - To u niego normalne, nie przejmuj się! - posłał mu uśmiech reflektując się

-Dlaczego idziesz za mną? - Suzuno założył ręce na ramionach

-Mieszkam po tej stronie... - zdziwił się chłopak

-To czemu nie idziesz koło mnie? - Srebrnowłosemu opadły ręce

-Nie wydaje mi się żebyć mnie lubił...nie lubię się narzucać - szepnął chłopak unosząc brew

Następnie wyminął Suzuno i szybkim krokiem udał się do domu

-Do Poniedziałku Suzuno-kun!

Fuusuke popatrzył za nim i przygryzł wargę.
Czy naprawdę był aż tak chamski?

-Czas spróbować być trochę milszym... - Westchnął idąc za chłopakiem, który prawie znikał już mu z oczu... - Co ja gadam, bardziej nie umiem...

___________________________
Szybko drugi rozdzialik
Do jutraaa, i miłego weekendu
Bayyy
~Reiko😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top