Rozdział 4
Słońce już chyliło się ku zachodowi, gdy Midorikawa otworzył oczy.
Westchnął i jeszcze mocniej opatulił się kołdrą, wtulając w poduszkę
-Ah słodka Sobota... - mruknął marzycielsko
Po chwili jednak jego słodką utopię, przetrwało pukanie do drzwi pokoju
-Proszę! - mruknął spod kołdry
-Midooo - przeciągnął Nagumo śmiejąc się - Czas wstawać!
Zielonowłosy posłał mu piorunujące spojrzenie, i znów zakopał się w kołdrę ignorując go
-No weź! Nudzi mi się! - mruknął
-Odsypiam tydzień! - stwierdził zielonowłosy patrząc na niego jednym okiem
-NO PROOOOOSZĘ - jęknął
-Czy jeśli spędzę z tobą trochę czasu, dasz mi się jutro wyspać? - mruknął
-Dam! - pokiwał zapalczywie głową
Ryuuji uniósł oczy do góry i westchnął
Czego nie robiło się dla spokojnej niedzieli...
★ ★ ★
-Czy ja dobrze rozumiem?! - warknął dowódca Łowców, Kyato w ich tajnej bazie - WAMPIRY PRAWIE WAS ZABIŁY?!
-No ja bym tego tak nie wyolbrzymiał! - zaprotestował Hiroto
Suzuno milczał zaciskając pięści. Wbił wzrok w biurko i czekał na wyrok.
-Gdyby nie ten łowca najpewniej już byście tu nie siedzieli... Odbieram wam tytuł nowicjuszy... Teraz wogóle tu nie należycie... Może ktoś z naszych zgodzi się was trenować...
-Ale szefie! - krzyknął Hiroto
-Nie! - warknął - Zatrzymajcie broń, może kiedyś wam się przyda, ale za wasze winy teraz odpowiadacie sami... Zabrać ich.. - mruknął do jednego ze strażników, wstając od biurka
Czarnowłosy mężczyzna zaczął ich pchać w stronę wyjścia
-Czy mogę dostać odpowiedź na jedno pytanie? - mruknął Suzuno chłodnym głosem
-Eh...mów - mruknął Kyato
-Czy przyjmujecie wampiry jako łowców?
-Nie ocenia się innych po akcie urodzenia, a po zamiarach Suzuno - mruknął - Każdy pracujący u nas wampir jest zarejestrowany u samego premiera... Czy to wszystko?
Chłopcy spojrzeli na siebie i westchnęli.
-Jeszcze u nas usłyszycie... - warknął Suzuno wychodząc z pomieszczenia
-Co teraz robimy? - dogonił co Hiroto
-Próbujemy zdać szkołę, i znaleźć jakiegoś trenera...
★ ★ ★
Midorikawa wbiegł na strych wbiegając po schodach. Uśmiechnął się i schował za belką, machając wokół siebie ręką
-I tak cię znajdę! - krzyknął zadowolony Haruya
Szybko wskoczył na strych, rozglądając się wokół.
Przeszedł koło belki, obchodząc ją dookoła.
Ryuuji uśmiechnął się zwycięsko cofając się cicho.
-Ej... Czekaj - mruknął Nagumo - MIDOO TO NIE FAIR!
Zielonowłosy szybko pojawił się przed nim i roześmiany zbiegł na dół, zostawiając po sobie tylko strumień światła
-No bez jaj... - mruknął Haruyą rzucając się za nim
Zastał zielonowłosego który siedząc przed telewizorem zajadał lody
-Co? -mruknął z łyżką w buzi - Nie ma nic innego!
-Trzeba by pójść do sklepu... - mruknął Nagumo łapiąc go za rękę
-Ej no! - krzyknął - Ja nie chcę wychodzić z domu!
-Trudno!
Czarnooki wyrwał mu się, po chwili wracając w bluzie z kapturem, i zakładając go na głowę
-No to chodźmy - warknął cierpiętniczo
Nagumo westchnął i wyszli z domu.
Spacerowali uliczką, do póki kogoś nie zauważyli.
-Hej księżniczka! - krzyknął Nagumo widząc po drugiej stronie ulicy srebrnowłosego
Jakieś starsze panie zmierzyły Suzuno dziwnym wzrokiem.
-Zakochani we współczesnych czasach... - mruknęła jedna
-Kiedyś to było... - mruknął druga
Fuusuke zaczerwienił się mierząc chłopaka groźnym wzrokiem
Ten z kolei szybko przebiegł przez ulicę stając przed nim
Hiroto zdziwiony spojrzał na chłopaka, dopiero po chwili zauważając idącego za nim zielonowłosego
-Hejka Hiroto! - uśmiechnął się na przywitanie
-Hej Mido - powiedział, migiem do niego podchodząc
-Czy ty nawet w weekend musisz mnie prześladować!? - warknął niebieskooki mierząc go wzrokiem
-Nie wiem o czym mówisz - wzruszył ramionami - My tylko idziemy do sklepu
- My? - mruknął - Nawet do sklepu jak mamusia wysyła to wyciągasz go z domu?
-Suzuno! - syknął Hiroto
-Co?! - warknął
-Tak właściwie to mieszkamy razem - czerwonowłosy podrapał się po plecach - Nasi rodzice nie żyją, więc wiesz...
Midorikawa kiwnął głową, a Suzuno zaczął otwierać i zamykać usta jak ryba. Hiroto mroził go wzrokiem zza pleców chłopaków, którzy niespecjalnie rozumieli poruszenie obydwu.
-No co? - mruknął Mido - Jezu chłopaki każdemu się zdarza! - zaśmiał się - Nie jesteśmy jakoś wrażliwi na ten temat
Suzuno westchnął spuszczając głowę
-Przepraszam... - mruknął
-Nie ma sprawy księżniczka! - wyszczerzył zęby Nagumo
-Chciałbym kiedyś poznać historię tego przezwiska... - szepnął Mido do Hiroto
-Ja też - zaśmiał się cicho
-My już będziemy szli... - mruknął Mido ciągnąc Nagumo za rękę - Do poniedziałku! - krzyknął odchodząc
Chłopcy mierzyli ich spojrzeniami do póki nie znikli za rogiem.
- Trzeba by ich ostrzec przed wampirami... - mruknął Suzuno - Dopiero się przeprowadzili, mogą nie wiedzieć o sytuacji Tokio...
Hiroto kiwnął głową, nagle zamartwiając się. Miał nadzieję, że Midorikawie nie przyjdzie do głowy nic głupiego.
-Trzeba mieć ich na oku - stwierdził nagle Fuusuke
-Teoretycznie to nam kazał dyrektor - Czerwonowłosemu opadł pot patrząc na kolegę
-Och...-mruknął - Rzeczywiście... To trzeba w końcu zacząć to robić...
-Mów za siebie! Mi idzie dobrze! - stwierdził
-Tiaaa, może dlatego, że ktoś zauroczył się w nowym uczeniu - uśmiechnął się lekko, zostawiając czerwonego Hiroto za sobą
-To nie prawda!
-Wogóle! - zaśmiał się - Trzeba też wymyślić jak wrócić na szkolenie...
-Och... Zapomniałem o tym - Hiroto przyłożył sobie rękę do twarzy - Musimy znaleźć kogoś z Łowców
-Obawiam się, że nikt oprócz nas nie chodzi po mieście z peleryną ze znakiem Łowców - mruknął Suzuno
-Pewnie dlatego wciąż tam pracują...
Spojrzeli po sobie wzdychając głośno.
Czekała ich bardzo długa droga, do powrotu do łask szefa...
_____________________________
Konieeec
Jak się podobało?
Poza tym
Przygotowania do świąt trwają? 🥰
Przesyłam wam powiew ciepełka!
Bayyy
~Rei
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top