Rozdział 7
Po krótkiej przejażdzce Domen zaparkował samochód przed halą sportową. Niechętnie wysiadłam z niego i razem z brunetem weszliśmy do środka, a dokładniej do dużej sali gdzie było wielu innych mężczyzn najprawdopodobniej skoczków narciarskich.
- Domen nie wiedziałem, że masz dziewczynę, a w dodatku taką ładną. Fajnie, że tu przyszła - podszedł do nas jakiś blondyn, na oko koło dwudziestki.
- Jestem tu wbrew własnej woli i na pewno nie jestem dziewczyną tego czegoś - odpowiadam na co wybucha śmiechem. Domen daje mi łokciem w żebra i rzuca ostrzegawcze spojrzenie.
- Anzé, przyjaciel tego czegoś. Miło mi.
- Nina jestem... - nie dane było mi dokończyć, bo ktoś inny do nas podszedł.
- Domen możemy pogadać? - pyta jakiś brunet.
- Czy ty nie możesz zostawić mnie w spokoju? Mówiłem ci coś.
- Jak mam cię zostawić w spokoju gdy przyprowadzasz sobie jakieś panienki na trening?! - poczułam jak ktoś mnie odciągnął kawałek dalej. Zobaczyłam nad sobą głowę Anzé, a następnie Domena, który kłócił się z tamtym chłopakiem.
- Kto to jest? - spytałam blondyna.
- Peter. Jego starszy brat.
- Zawsze się tak kłócą?
- Coś się ostatnio u nich skomplikowało. Ale o tym, nawet ja nic nie wiem.. O, trener w końcu przyszedł - faktycznie w sali pojawił się łysy i trochę gruby mężczyzna.
Zaczął coś mówić o przyszłym sezonie. Oczywiście nie obyło się bez pytań na mój temat. Domen powiedział, że przyszłam poćwiczyć z nimi na co pan Goran bardzo się ucieszył. Dzięki Domen, teraz nie dość, że tu muszę być to mam jeszcze ćwiczyć.
- Dobra, koniec tego dobrego. Na początek krótka rozgrzewka na bieżni - przeszliśmy do siłowni, a wszyscy poszli na bieżnie. To znaczy wszyscy oprócz mnie i tych ludzi ze sztabu szkoleniowego.
- Dawaj Nina. Podobno tak chciałaś z nami poćwiczyć - Anzé chyba wziął na serio tą wymówkę.
- Już mi się odechciało - nagle poczułam jak ktoś mnie bierze pod pachy, unosi i stawia mnie na maszynie do biegania. Domen się tylko cwaniacko do mnie uśmiechnął i zajmuje przyrząd koło mnie. Nie mając wyboru zaczynam biec.
- Nie ma za co - odzywa się do mnie chłopak.
- Nienawidzę cię - odpowiadam szczerze.
- Powinnaś mi dziękować. Każda dziewczyna marzy o tym żeby ćwiczyć z takimi osobami.
- To mogłeś jedną z takich dziewczyn uprowadzić. Po za tym nawet nie znam nikogo z was.
- Obok ciebie jest Jernej a dalej Anzé, Tilen, Timi, Ziga i drugi Anzé, ale jego już znasz.
- Zapomniałeś o swoim bracie - mówię i obserwuję jego reakcję. Milknie i zaciska zęby. Coś chyba faktycznie jest na rzeczy.
Po godzinie trening nareszcie się kończy, ale chłopaki postanowili pograć jeszcze w siatkówkę. Dobrano mnie do drużyny z Tilenen, Anzé Laniskiem i Domenem. Grało mi się nawet dobrze, a na towarzystwo też nie mogłam narzekać. No chyba że na tego debila co mnie porwał. Okazało się że skoczkowie są bardzo mili i przyjemnie się z nimi spędza czas. Mogłam na chwilę się uspokoić i przestać tyle myśleć o tej sytuacji.
Po trzech setach, w tym dwóch wygranych przez naszą drużynę możemy w końcu wracać do domów, a ja mogę wracać z Domenem do jego auta. To znaczy po tym, jak już omówi coś z trenerem. Czekałam po drugiej stronie sali, ponieważ chłopak nie pozwolił mi odejść z jego pola widzenia. Nieźle mu wychodzi to bawienie się w gangstera. Wpatrywałam się w przechodniów za oknem gdy podszedł do mnie ten cały Peter.
- Słuchaj, czy ty myślisz, że możesz tak pomiatać moim bratem i nastawiać go przeciw rodzinie!? - był nieźle wkurzony, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
- O czym ty gadasz? To ja tu jestem ofiarą, a tego twojego braciszka znam tylko jeden dzień.
- Serio!? Szybki jest. Już zdążył znaleźć sobie pociesznie, przelecieć i przyprowadzić na trening - zamurowało mnie. Jak mógł mówić takie rzeczy skoro nie miał o niczym pojęcia.
- Nie wypowiadaj się o sprawach, o których nic nie wiesz. Brzydzi mnie, z resztą tak samo jak jego brat.
- Cene?
- Jaki Cene? Ty głupi? Chodziło mi o ciebie.. - dalszą rozmowę przerwał nam Domen.
- Peter zostaw nas w spokoju - powiedział, po czym teatralnie chwycił moją rękę i zaciągnął do samochodu.
***
Witam w kolejnej części😘
Zapraszam do zostawienia po sobie gwiazdki i komentarza😊😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top