Rozdział 5

Domen Pov

Kiedy Manuel zniknął mi
z oczu w końcu mogłem zająć się dziewczyną. Czułem się winny bo to przeze mnie tu przyszła i spotkało ją to nieszczęście.

Wyglądała na bardzo przestraszoną, ale nie dziwiłem się jej. Wyciągnąłem ze schowka chusteczki chigieniczne i dotknąłem jej rany na czole. Blondynka jednak szybko odsunęła się ode mnie.

- Uspokój się, nic ci nie zrobię. Tak w ogóle to jestem Domen - wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, ale ona tylko znowu wybucha płaczem, a ja czułem się jak debil.W ciszy dojechaliśmy pod mój dom. Manuel pewnie by mnie zabił, jakby się dowiedział, że ją tu przeprowadziłem, ale nie miałem innego pomysłu. Akurat nikogo nie było w domu, bo wszyscy pojechali na jakiś konkurs Niki.

Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Rozebrałem się i spojrzałem na blondynkę. Wyglądała na zagubioną. Ściągnęła kurtkę i buty, a po chwili niepewnie usiadła na kanapie.

- Może chcesz coś zjeść? - zapytałem, a dziewczyna pokiwała tylko głową na tak. Weszłem do kuchni i się rozejrzałem. Na szczęście mama zostawiła mi spaghetti na obiad. Nałożyłem dwie porcje i zaniosłem do salonu. Jedliśmy w ciszy, gdy nagle dziewczyna ją przerwała.

- Nazywam się Nina - oznajmiła. Zdziwiłem się, bo to pierwsze słowa które dzisiaj do mnie wypowiedziała.
- Ładne imię - odpowiedziałem natychmiast. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy jak ktoś parkuje samochód na zewnątrz. Zapewne Peter.
- Szybko idź na górę, pierwsze drzwi po lewej - rozkazałem dziewczynie. Nina  pobiegła po schodach, a ja umyłem talerze i schowałem buty i kurtkę dziewczyny.

Po chwili do domu weszli rodzice z Peterem i dziewczynkami.
- Domen wygrałam! - rzuciła mi się na szyję Nika.
- Gratulacje młoda - postawiłem ja na ziemię i rozejrzałem się po reszcie. Spojrzałem na Petera, ale on rzucił mi tylko smutne spojrzenie. Dopiero teraz zauważyłem że kogoś brakuje.
- Gdzie jest Cene? - zapytałem.
- Wyszedł trzy godziny temu. Może w końcu znalazł jakąś dziewczynę - odpowiedziała mama, a inni wybuchli śmiechem. Przypomniałem sobie o Ninie i bezsłowa skierowałem się do mojego pokoju. Gdy wszedłem do środka zobaczyłem ją oglądającą  moje nagrody. Kiedy usłyszała że wszedłem to od razu odsunęła się od szafki.

- Nie musisz się mnie bać - powiedziałem łagodnie.
- Jak mam się nie bać gościa, który  zabrał nie wiadomo gdzie i to bez słowa wyjaśnienia? I to potym jak jego kolega prawie mnie zgwałcił! - wyrzuciła z siebie wystraszonym tonem. Już widzę że ma niezły charakter.
- Możesz mnie wypuścić, obiecuję że nikomu nie powiem - powiedziała z nadzieją w oczach.
- To nie takie proste jak ci się wydaje - opowiedziałem. Dziewczyna posmutniała i znowu zwróciła uwagę na moje nagrody.

- Jesteś jakimś sportowcem?
- Skoczkiem narciarskim. Dziwię się że od razu mnie nie rozpoznałaś - zaśmiałem się.
- Dawno już nie oglądałam. Jesteś chyba nienormalny żeby to robić - odpowiedziała.
Wtedy to zacząłem opowiadać o skokach, o zawodach, o tej całej adrenalinie i o wszystkim co akurat mi się przypomniało. Naprawdę fajnie mi się z nią rozmawiało i nie wydawała się znudzona tym co mówię.

- Musisz to kochać. Mówisz o tym z taką pasją - stwierdziła blondynka.
- Kiedyś tak było..
- A dlaczego kiedyś? Teraz już nie? - dalej się dopytywała, a ja się zorientowałem, że za dużo chce wiedzieć.
- Nie - uciąłem krótko.
- Dlaczego? - spytała niepewnie.
- Nie powinno cię to obchodzić - odparłem ostrym tonem. Sam nie wiem dlaczego tak zareagowałem, ale teraz już było za późno na zmianę słów. Spojrzałem w jej błękitne oczy, w których znów widać było strach i zmieszanie. Blondynka natychmiast odwróciła się do mnie plecami. Chyba byłem dla niej zbyt ostry, tak jak ostatnio dla wszystkich osób. Dziewczyna usiadła na fotelu i schowała głowę pomiędzy kolana. Nie wiedziałem co zrobić więc usiadłem na łóżku i włączyłem telefon. Po chwili cisza stała się nieznośna. Na całe szczęście a raczej w tym wypadku nieszczęście kłopotliwą ciszę przerwało otworzenie się drzwi i wejście zdziwionej Niki do pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top