Rozdział 45
Czas mijał nieubłagania, aż w końcu nadeszły wakacje. Nie było to wielką zmianą dla Hope, tym bardziej, że jej życie i tak było pełne wygód i przygód, a w Nowym Orleanie wciąż było gorąco. Jednak koniec szkoły oznaczał dla niej coś jeszcze. Jej chłopak Matteo miał do niej przyjechać. Po raz pierwszy miał ją odwiedzić w jej prawdziwym domu.
Udało jej się przekonać rodziców by mógł się u nich zatrzymać. Mają w końcu mnóstwo wolnych pokoi. Po co więc miał szukać hotelu, skoro tak spędzą więcej czasu razem. Klaus jak to on bywał zazdrosny i nie zadowolony, że jakiś chłopak ma się kręcić przy jego córce. Jednak szczery uśmiech na jej twarzy załatwiał sprawę. Przecież chciał tylko jej szczęścia.
Gdy tylko rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi Nastolatka szybko podbiegła i otworzyła.
- Jesteś - powiedziała na widok ukochanego.
- Cześć kochanie - powiedział Matteo odstawiając walizkę na bok i mocno przytulił Dziewczynę.
Trwali chwilę w tym uścisku chcąc nacieszyć się sobą, tym, że są blisko siebie, znowu mogą się dotykać i być naprawdę razem.
Gdy tylko się od siebie oderwali, Blondynka złapała go za rękę i pociągnęła do środka. Mieli sobie tyle do opowiedzenia. I na szczęście byli sami. Dopiero wieczorem na kolacji Matteo miał poznać całą jej rodzinę, a teraz mieli chwilę dla siebie.
- Nawet nie wiesz ja tęskniłam - powiedziała Dziewczyna siadając na kanapie.
- Już nie musisz, jestem tu - powiedział Brunet siadając obok niej i łapiąc ją za rękę.
- Na ile zostajesz ? Na całe wakacje ? - spytała z nadzieją nie odrywając od niego wzroku.
Musiała się tym nacieszyć. Że siedzi tuż obok, że trzymają się za ręce, że słyszy jego głos tuż obok niej.
- Może na znaczenie dłużej - odpowiedział Matteo.
- Jak to ? - spytała zaskoczona.
- Sama wiesz, że skończyłem szkołę - zaczął Chłopak - Przyszedł czas na studia, więc pomyślałem sobie, co może być lepszego niż nauka blisko mojej dziewczyny... Daliśmy radę wytrzymać kilka miesięcy w związku na odległość, ale to za trudne. Chcę Cię mieć cały czas przy sobie... Więc zdecydowałem się studiować tutaj. W Nowym Orleanie.
- Mówisz to poważnie ? - spytała zdziwiona Blondynka.
- Jak najbardziej - odparł uśmiechając się lekko - Zrobię wszystko by być z Tobą. Kocham Cię.
- Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę - powiedziała z uśmiechem i przytuliła go mocno - Tak bardzo Cię kocham.
- Teraz będziesz mogła mi to codziennie mówić - zaśmiał się lekko Balsano przytulając ją do siebie.
- A żebyś wiedział, że tak będzie - odparła odsuwając się na tyle by mogła patrzeć w jego piękne, czekoladowe oczy - Czyli teraz naprawdę będziemy razem...
- Już na zawsze - potwierdził Matteo i nachylił się w jej stronę złączając ich usta w namiętnym pocałunku.
Czasem życie lubi zaskakiwać. Rzadko, ale zdarza się, że problemy rozwiązują się same. Może to są cuda miłości, a może zwykłe szczęście. Ale Ambar była szczęśliwa bo miała wszystko czego można chcieć. Wiedziała kim naprawdę jest i była sobą, miała wspaniała rodzinę i chłopaka, którego kochała. Który od teraz będzie mieszkał w tym samym mieście co ona. Już nic ich nie rozdzieli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top