Rozdział 19

Relacja matki z córką jest ważna. Mama to osoba, która zrobi wszystko dla swojego dziecka, poświęci nawet własne szczęście i życie. Wszystko wybaczy, zrozumie i pomoże. Taka właśnie miała być relacja między Hayley i Hope / Ambar. Wszystko co już razem przeszły świadczyło o tym, że są ze sobą blisko, a teraz na nowo się odnalazły. Dla Hayley miesiące z dala od córki była bardzo, bardzo ciężkie. Jednak robiła to wszystko dla niej, by mogła być bezpieczna i szczęśliwa. Zrobiłaby wszystko dla swojej dziewczynki. Dla Blondynki sytuacja także była trudna, do niedawna myślała, że jest Ambar Smith, teraz wiem kim jest - Hope Mikealson. Przypomniała sobie wszystko, swoje prawdziwe życie, ale nie zapomniała chwil które spędziła tu w Buenos Aires. Teraz będzie musiała pogodzić te dwa światy, zrozumieć...

- No to opowiadaj - powiedziała Hayley.

Najlepszym sposobem na zrozumienie czegoś jest ponoć mówienie o tym. Warto spróbować. Blondynka opowiedziała już mamie o przyjaciółkach, a teraz nadszedł czas na tematy jeszcze trudniejsze. Na miłość. To zawsze krępujące opowiadać rodzicom o takich sprawach, ale Blondynka cieszyła się, że ma taką możliwość, że ma mamę, które jej wysłucha. Wolała o tym nie rozmawiać z ojcem. Kochała Klausa, ale znając go, jej relacja z chłopcami by mu się nie spodobały i któryś z nich - albo nawet wszyscy - mógłby na tym ucierpieć.

- Było trzech ważnych chłopców... - zaczęła niepewnie - Jeden z nich, Simon Alvarez... Jest taki zupełnie inny ode mnie, do tego przyjaźni się z dziewczyną której nie znoszę. Ale tak jakoś zaczęliśmy spędzać razem więcej czasu i się zaprzyjaźniliśmy. Rozumiał mnie. Wierzył, że nawet jeśli robię coś źle to jestem dobrą osobą i zasługuję na szczęście i to było miłe... Te nasze różnice zaczęły być ciekawe no i spotykaliśmy się jakiś czas... Ale chyba nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie. Przeszkadzało mi, że spędza tyle czasu z Luną, której naprawdę nie lubię, a z czasem to co czułam zniknęło. Może za bardzo się różnimy i nie pasujemy do siebie...

Specjalnie wybrała na pierwszy ogień Simona. O tym najłatwiej było jej mówić bo ten temat był już dawno zamknięty. Od dawna nie żywiła żadnych uczuć wobec Bruneta.

- Czasem tak jest Hope - powiedziała Hayley - Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu by dać nam chwilę szczęścia, nauczyć czegoś, a potem znikają. Nie wszystko jest na zawsze.

Blondynka uśmiechnęła się lekko. Dobrze było móc tak szczerze porozmawiać z mamą, wiedzieć, że słucha z zainteresowaniem i udziela rad. Brakowało jej tego uczucia.

- Był jeszcze Benicio - powiedział - Byliśmy przyjaciółmi, potem parą i teraz znowu się przyjaźnimy. W przeciwieństwie do Simona rozstanie nie zniszczyło moich relacji z Benicio. Naprawdę go lubię i zależy mi na nim. Zawsze mogę na niego liczyć, wspiera mnie. Umie mnie rozśmieszyć, jest do mnie podobny. Pewny siebie, uparty. Lubię z nim śpiewać i jeździć na wrotkach. Dzięki temu wszystkiemu zakochałam się w nim i byliśmy razem. To było dość... ciekawe. Na pewno nie było nudy, ale może właśnie wszystko działo się za szybko bo w końcu a fascynacja się wypaliła i została sama przyjaźń...

- Wiesz Hope, jak tak Cię słucham widzę, że jesteś naprawdę bardzo inteligentna, tak dorosłaś przez ten czas i jestem z Ciebie dumna - powiedziała Hayley - Rozumiesz, że czasem coś się kończy i nic nie możemy na to poradzić. Jak ważne i delikatne są uczucia... Chyba jesteś tym lepsza nawet od nas. Twój Tata nigdy nie był dobry w wyrażaniu uczuć, ale ja też nie...

- Mam to po Was - uśmiechnęła się Ambar - Mi też ciężko mówić o tym co czuję, zwłaszcza gdy coś mnie rani, ale wiem, że mogę Ci zaufać.

- Możesz - uśmiechnęła się - Zawsze możesz mi ufać córeczko.

- Wiem.

- A ten ostatni chłopak ? - spytała Brunetka.

- No tak Matteo Balsano... - przygryzła lekko dolną wargę.

- Chyba nie bez powody zostawiłaś go an koniec - uśmiechnęła się pod nosem Hayley.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top