8.Prawda czy wyzwanie?
Dziś jest piątek ,a ja nie mam co robić. Mam ochotę poczuć adrenalinę,
zapach krwi. A praktycznie cały czas robię coś na telefonie. Przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Po chwili do mojego pokoju wszedł Hayden.
-Zbieraj się jedziemy na imprezę - oznajmił.
-Kto powiedział ,że chcę? - spytałam ,ale wiedziałam ,że nie mam nic do roboty dlatego i tak się zgodzę. Poprostu ego mi nie pozwala zgodzić się tak szybko.
-Nie interesuje mnie czy chcesz czy nie chcesz. Masz 20 minut na przygotowanie się- powiedział ,a z moich ust wydobyło się westchnięcie.
-Jaka to impreza?- zapytałam.
-Taka zwykła ze znajomymi- odpowiedział lecz na jego usta wkradł się uśmiech.
-Dobra wyjdź- po moich słowach brunet opuścił mój pokój zamykając za sobą drzwi. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam czarną satynową sukienkę na ramiączka. Nie była ani za długa ani za krótka ponieważ sięgała nieco przed kolana. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic oraz umyłam zęby i przebrałam się w czyste ciuchy. Ubrana wyszłam z łazienki i wsunęłam na stopy Nike Air Jordan 1 mind w kolorze czarno- białym. Buty same w sobie może nie są imprezowe ,ale za to jakie wygodne. Po drodze zgarnęłam jeszcze torebkę do której spakowałam telefon, fajki oraz nóż. Kiedy byłam już w pełni gotowa wyszłam z pokoju. W kuchni stał Hayden oparty o wyspę kuchenną. Był ubrany w czarną koszulę i tego samego koloru spodnie. Podeszłam do lodówki chcąc wyciągnąć wodę. Napiłam się kilka łyków i odstawiłam do lodówki.
-Zbieramy się? - spytałam ,a brunet prawie niezauważalnie wciągnął powietrze.
-Tak.
†††
Po około 15 minutach byliśmy już na miejscu. Sama podróż była naprawdę okej. Wysiadłam z samochodu i wyjęłam papierosy. Ale w tym samym momencie zdałam sobie sprawę ,że nie mam zapalniczki. Westchnęłam i odwróciłam się w stronę bruneta. Ten spojrzał na mnie i westchnął.
-Hayden- zwróciłam się do chłopaka.
-Co?
-Masz zapalniczkę? -zapytałam.
-Mam- odpowiedział podając mi zapalniczkę. Tym razem nie moją.
-Dzięki.
-Spoko- Wsadziłam jednego papierosa pomiędzy wargi i odpaliłam go od razu zaciągając się nikotyną. Oddałam Haydenowi zapalniczkę. Po chwili sam zrobił to samo i zaciągnął się dymem. Kiedy spaliliśmy wyrzuciliśmy niedopałki na ziemię i przygnietliśmy je butem. Skierowaliśmy się w stronę budynku. Ze środka dobiegały coraz głośniejsze odgłosy muzyki. Gdy weszliśmy do środka od razu poczułam zapach papierosów i alkocholu czy innych substancji. Z tego co się orientowałam to jest dom Michaela. To w nim jest impreza. Dostrzegłam również całujące się pary co przyprawiło mnie o mdłości. Nie kochałam w swoim życiu żadnego chłopaka. Ja poprostu nie umiem kochać ,ale jeśli chodzi o całowanie się to oczywiście. Każdy tego potrzebuje. Podeszliśmy do naszych znajomych. Jako pierwsza zauważyła mnie Mia.
-Jesteś w końcu!- krzyknęła po czym mnie przytuliła. Przywitałam się ze wszystkimi.
-Idziemy pić?- spytałam.
-Jeszcze pytasz!- odpowiedziała. Zaprowadziła mnie do kuchni i podała kubeczek z alkoholem. Wypiłam całą zawartość na raz i sięgnęłam po więcej. Nawet nie wiem kiedy jeden kubeczek zmienił się w pięć.
-Gramy w prawda czy wyzwanie ?- spytał Nickolas.
-Oczywiście!- wrzasnęłyśmy obie w tym samym momencie. Usiedliśmy w kółku na podłodze.
-Mówicie numerki i czy chcecie prawdę czy wyzwanie ,ale jak nie chcecie ani prawdy ani wyzwania to pijecie okej?- spytał Michael. Pokiwaliśmy głowami. Ku mojemu zdziwieniu przysiadła się do nas Lily. Coś jej kurwa mówiłam. Zacisnęłam zęby i skierowałam na nią swoje spojrzenie.
-Dobra pierwsza będzie Mia- stwierdził Nickolas- Numerek od 1 do 134 i prawda czy wyzwanie?
-11 i wyzwanie - odpowiedziała.
-Pocałuj osobę ,która najbardziej ci się podoba- oznajmił Michael ,a dziewczyna wstała i podeszła do Nickolasa po czym go pocałowała i wróciła z powrotem na miejsce.
-Ooo to było takie... Słodkie- powiedziałam.
-To teraz Harry. Prawda czy wyzwanie? Numerek?
-33 i wyzwanie - powiedział ,a ja czułam na sobie jego wzrok. Uporczywie się we mnie wpatrywał.
-Napij się wódki z butelki...- nie zdążył dokończyć Nick.
-Takie łatwe?
-Którą osoba po twojej lewej trzyma między nogami- dokończył blondyn. Zaśmiałam się kiedy zobaczyłam minę Lily ,która siedziała po lewej stronie Harrego. Chłopał wstał i podał blondynce butelkę. Ta ją przyjęła i już chwilę później po wypiciu alkocholu wrócili na miejsce.
-Teraz Hayden.
-114. Wyzwanie.
-Całuj osobę ,która znajduję się na przeciwko ciebie aż odda pocałunek- powiedziała Mia. Wytrzeszczyłam oczy ,bo to ja byłam na przeciwko bruneta. Zrobiła to specjalnie. Hayden wstał i podszedł do mnie po czym kucnął i przybliżył swoje wargi do moich patrząc mi się w oczy. Całował naprawdę dobrze. Nie oddałam pocałunku. Chciałam żeby trwał dłużej. Położył dłoń na moim kolanie i to właśnie sprawiło ,że poruszyłam wargami oddając pocałunek. Zaczął całować mnie bardziej agresywnie ,a nasi przyjaciele zaczęli wydawać z siebie okrzyki radości. Dotknął językiem mojej wargi prosząc o dostęp lecz w tym samym momencie oderwałam się od niego. Popatrzył na mnie szarymi oczami w których widziałam dziwny błysk. To pewnie przez alkohol.
-Miał być do momentu w którym oddam pocałunek- przypomniałam. Hayden uniósł koncik ust.
-Nie protestowałaś - powiedział ,a ja wiedziałam ,że mówi prawdę. Wszyscy to wiedzieli. Jednak to nic nie znaczy. My tylko się przyjaźnimy.
Mam nadzieję ,że rozdział się spodobał. Z góry przepraszam za błędy. Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top