7. Zabawa z nożem

Tatuaż skrzydeł- symbolizuje wyzwolenie się z tego, co nie pozwala normalnie funkcjonować.

Ostrzeżenie dla osób wrażliwych w rozdziale znajduje się drastyczna scena❗

Wróciłam do mieszkania około 2 w nocy jednak nie mogłam zasnąć ponieważ myśli zaprzątały mi słowa bruneta „Twoim największym koszmarem”. Co miał na myśli? Może poprostu był tak wstawiony ,że nie wiedział co mówi? Moje rozmyślenia przerwał krzyk Haydena.

-Mam już cię kurwa dość!- Podniosłam jedną brew do góry kiedy domyśliłam się z kim rozmawia.

-Misiaczku nie przeklinaj tak- usłyszałam Lily.

-Nie będziesz mi rozkazywać do chuja!- powiedział i rozłączył się. Westchnął zirytowany ,a ja wstałam z łóżka i poszłam do kuchni napić się wody. Wzięłam łyka jednak nie zdąrzyłam połknąć ,bo przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i po chwili wyplułam całą wodę kiedy zobaczyłam Lily.

-Jak mogłaś!- wrzasnęła.

-Od kiedy jesteśmy na „Ty” ?- spytałam.

-Harry do mnie dzwonił ,abym do niego przyszła - powiedziała.

-Jaki Harry do chuja?- zapytałam.

-No misiaczek.

-Jestem Hayden ,a nie Harry- nagle z pokoju wyłonił się brunet.

-No w końcu. Ona mnie opluła!

-Zachowujesz się jak jebane dziecko- odpowiedział- Poza tym co ty tu robisz wczoraj zerwaliśmy.

-Myślałam ,że chcesz mnie przeprosić.

-Kurwa nie wierzę! To ja mam cię przepraszać za to ,że ty pieprzyłaś się z innym!?

-Nie krzycz misiaczku- blondynka położyła dłoń na jego ramieniu ,którą szybko strącił.

-Wypierdol ją stąd - zwrócił się do mnie. Skinęłam głową.

-Chodź pokażę ci gdzie jest twoje miejsce.

-Ale...-Lily nie zdąrzyła dokończyć ponieważ mocno złapałam ją za ramię i zaczęłam prowadzić w kierunku wyjścia z budynku.

-Puść mnie wariatko!- oburzyła się

-Przecież nic nie robię.

-Ratunku! Pomocy!- krzyknęła kiedy wyszłyśmy na zewnątrz. Krew się zaczęła we mnie gotować.

-Uciekaj kurwa bo nie ręczę za siebie!- powiedziałam do blondynki ,a ta spojrzała na mnie przerażona. Zaczęła uciekać. Dałam jej czas na ucieczkę. Wyciągnęłam nóż i zaczęłam kierować się w stronę w którą uciekła Lily. Zobaczyłam ją chowającą się za trzema mężczyznami. Wszyscy byli blondynami.

-Ooo widzę ,że mamy towarzystwo- zauważyłam.

- To jest ta niebezpieczna laska ,której się boisz? Przecież ona jest nie groźna- powiedział jeden z nich. Jeszcze zobaczymy.

- Ona mi ostatnio złamała nos!

-O jejku jakie nieszczęście- powiedziałam.

-Panowie- szepnęłam ,a ci skinęli głową i skierowali się w stronę blondynki.

-Co jest!?- krzyknąła przerażona lecz mężczyźni zdążyli ją złapać.

-To moi ludzie. Pracują dla mnie- odpowiedziałam kiedy znalazłam się blisko Lily. Wystawiłam ostrze prosto przed jej oczami. Przesunęłam ostrzem po jej policzku. Dziewczyna krzyknęła jednak Louis zatkał jej buzię ręką. Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam krew. Ostrzem napisałam na jej twarzy literkę „S” bo moja ksywka zabójcy to Sandy. Również niewinne ,ale ile mam z nim wspomnień. Krew ,gasnące oczy ,dźwięk łamiących się kości,
strzały z pistoletu i moja ulubiona zabawa z nożem. Wystawiłam język i zlizałam krew z noża cały czas patrząc w oczy blondynki. Płakała patrząc co robię.

-Jeśli powiesz komukolwiek ,że zrobiłam to wyrządzę ci takie piekło ,że będziesz mnie błagała o śmierć- powiedziałam- Jest dla was panowie. Zróbcie z nią co chcecie.
Odwróciłam się na pięcie i schowałam narzędzie. Weszłam do mieszkania. Zobaczyłam Haydena ,który opierał się się o blat spoglądając na mnie.

-Dzięki- powiedział lekko się uśmiechając. Ja mimowolnie również się uśmiechnęłam.

-Nie ma za co.

Mam nadzieję ,że taki rozdział wam się spodobał. Z góry przepraszam za błędy ,które pewnie będą. Zapraszam również na tt (Jadzia.Books) Do zobaczenia w następnym <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top