32. Schronisko
Tatuaż jaskółki- symbolizuje
wierność.
❗Uwaga w rozdziale znajduje się drastyczna scena ❗
Licznik pokazywał 290 km/h, a moją twarz oświetlały światła latarni, które mijałam. Jazda autem w nocy z dużą prędkością jest naprawdę uzależniająca. Jednak mam wrażenie, że w mojej układance brakuje jednego puzla. Nie odkryłam jednak co nim jest. W tle leciała piosenka I can't do this.
Przyśpieszyłam omijając kolejne samochody. W tle ponownie zobaczyłam światła radiowozów, ale nie przejęłam się tym. Zamiast tego podgłośniłam piosenkę. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam na chwilę powieki. Ale to był błąd. Cholerny błąd. Bo prawie uderzyłam w czarne auto. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że włączył policyjne syreny.
-Kurwa...
-Proszę się zatrzymać!!! - usłyszałam krzyk policjanta przez megafon. Zagłuszył go jednak strzał drugiego policjanta w moją stronę. Jako, że jest noc... Wyłączyłam światła i przyśpieszyłam. Tym samym gubiąc tych kundli.
Łatwo poszło
†††
Wjechałam w zjazd i dodałam gazu. Jednak poczułam, że coś jest nie tak. Jest za spokojnie.
Zwolniłam i skręciłam w odpowiedni zakręt. Po chwili musiałam zachamować, bo drogę zajechało mi auto. Zatrzymałam się i zaczęłam trąbić, ale kierowca nie reagował. Wysiadłam z auta. Wcześniej chowając pistolet pod bluzę. Zanim zdążyłam postawić krok wokół mnie pojawiło się więcej samochodów. Oślepiły mnie światła jednego z nich.
-Co tu się odpierdala?
-Policja. Mówi ci to coś?
-Mówi ci to coś, że nie jesteśmy na „Ty"?
-Zostaje pani zatrzymana- powiedział stawiając krok przed siebie.
-Tak? Z jakiego powodu?
-Znacznie przekroczyła pani dozwoloną prędkość, jechała pani bez świateł oraz prawie uszkodziła pani wóz policyjny.
-To nie mogli wysłać jednego, tylko całe schronisko?
-Będziesz z nami współpracować, czy mamy cię skuć?
-Ty- pokazałam palcem na jednego z nich- podejdź tutaj.
Mężczyzna był widocznie zmieszany.
-Kurwa nie bójcie się. Jedyne co wam mogę zrobić to...
W tym samym momencie podszedł do mnie ten mężczyzna. Pokazałam dłonią, aby podszedł bliżej. Powiem mu coś na ucho.
-Macie przejebane- wyszeptałam i obróciłam go tyłem do siebie przykładając mu broń do skroni. Pozostali wyciągnęli swoje pistolety i kierowali je w moją stronę.
-Macie wyrzucić te pistolety za siebie. Inaczej On zginie.
Nie posłuchali się.
Wymierzyłam strzał w jednego z nich tym samym go zabijając.
-Jeśli nie zrobicie tego co powiedziałam to samo stanie się z wami wszystkimi.
Oni bojąc się o swoje życie zrobili to o co poprosiłam.
-Jakie grzeczne pieski- skomentowałam.
-Który pierwszy?
-Co który?
-Chciałby się pobawić.
Nikt się nie zgłosił.
-To ja wybiorę.
Strzeliłam do mężczyzny, którego zgarnęłam na początku. Zanim jednak zdążył upaść zabrałam mu broń, którą odbezpieczyłam Zostało już tylko czterech. Wystawiłam oba pistolety przed siebie i strzeliłam do dwóch policjantów.
-Który teraz?
- Rzuć broń!- odwróciłam się w kierunku z którego dobiegał głos.
O kurwa... To antyterroryści.
-Słucham panowie.
-Rzuć broń i ręce na dach samochodu.
-Dobra, dobra- odłożyłam oba pistolety na ziemię i położyłam dłonie na dachu mojego BMW.
-Co z moim autem?
-Zostanie odholowane.
-Mogę zadzwonić do znajomego? Żeby odebrał mój samochód?
-Zgoda, ale na głośnomówiącym.
-Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Haydena. Przełączyłam na głośnomówiący. Odebrał po jednym sygnale.
-Emily, gdzie ty jesteś?
-Przyjedź po moje BMW. Jest na rondzie obok twojego garażu.
Po tych słowach się rozłączyłam. Jeden z uzbrojonych policjantów podszedł do mnie od przodu.
-Adios- wyszeptałam tak, aby tylko on to wyszeptał.
Obezwładniłam go kopnięciem w krocze i zabrałam mu broń. Strzeliłam do niego i odwróciłam się do pozostałych. Zanim zdążyłam do nich strzelić ktoś strzelił do mnie. Dostałam w ramie. Kula przeleciała na wylot, ale nie przejęłam się tym. Na moje wargi wkradł się uśmiech. Krew ściekała po całej długości mojej ręki i kapała na ziemię.
-Celności to wy nie macie. Za to ja tak- po tych słowach strzeliłam do pozostałych antyterrorystów.
-A was zostawię komuś gorszemu- policjanci zerwali się do ucieczki, lecz powaliłam ich na ziemię strzelając im w nogi.
-Miłego życia- pomachałam i rzuciłam pistolet na asfalt. Wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Hejka! Długo wyczekiwany rozdział. Dużo się w nim dzieje mimo, że jest dość krótki. Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Ale nie miałam za bardzo czasu, bo w końcu udało mi się kupić moje wymarzone auto. Wiecie ubezpieczenie itd...
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Kocham i do następnego <33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top