31. Nie zatrzymam cię tutaj na zawsze.
Dzisiejszy dzień zaczęłam inaczej niż zwykle. Nie polegał on na zabijaniu, czy wymyślaniu niecnego planu. Był to zwykły dzień. A takiego zdecydowanie mi brakowało. Wstałam z łóżka, i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej szare dresy oraz błękitną bluzę z napisem „Tokio". Jak wiecie, albo nie wiecie japońskie auta są moimi ulubionymi. Dlatego jak tylko zobaczyłam tą bluzę musiałam ją mieć. Z przygotowanymi ubraniami poszłam do łazienki biorąc po drodze telefon. Włączyłam na nim jakąś playlistę. Jako pierwsza poleciała piosenka „Birds of a feather" od Billie Eilish.
(Małe nawiązanie do vibe'u kolejnej książki)
„I want you to stay
'Til I'm in the grave
'Til I rot away, dead and buried
'Til I'm in the casket you carry
If you go, I'm going too, uh
'Cause it was always you, alright
And if I'm turning blue, please don't save me
Nothing left to lose without my baby
Birds of a feather, we should stick together, I know
I said I'd never think I wasn't better alone
Can't change the weather, might not be forever
But if it's forever, it's even better
And I don't know what I'm crying for
I don't think I could love you more
It might not be long, but baby, I
I'll love you 'til the day that I die
'Til the day that I die
'Til the light leaves my eyes
'Til the day that I die
I want you to see, hm
How you look to me, hm
You wouldn't believe if I told ya
You would keep the compliments I throw ya
But you're so full of shit, uh
Tell me it's a bit, oh
Say you don't see it, your mind's polluted
Say you wanna quit, don't be stupid
And I don't know what I'm crying for
I don't think I could love you more
Might not be long, but baby, I
Don't wanna say goodbye
Birds of a feather, we should stick together, I know ('til the day that I die)
I said I'd never think I wasn't better alone ('til the light leaves my eyes)
Can't change the weather, might not be forever ('til the day that I die)
But if it's forever, it's even better
I knew you in another life
You had that same look in your eyes
I love you, don't act so surprised".
Weszłam pod prysznic i szybko wzięłam gorącą kąpiel. Wytarłam się ręcznikiem, i ubrałam się w czyste ubrania. Wyszłam z łazienki zabierając ze sobą wszystkie rzeczy. Rozsiadłam się na kanapie włączając „Haunted Hill House" (Nawiedzony dom na wzgórzu) Już w pierwszych minutach serial naprawdę mnie wciągnął. Mój spokój przerwało powiadomienie, o wiadomości. Włączyłam urządzenie. Na ekranie wyświetliła się wiadomość:
Hayden: 22 na torze, Aniołku.
Zwrócilam uwagę na moją nową ksywkę, która nawet do mnie nie pasuje.
Ja: O co ci kurwa chodzi?
Hayden: Widzimy się na miejscu.
Po tym wyciszyłam telefon. Jeśli myśli, że może mi rozkazywać to grubo się myli. Może i pieprzyliśmy się w jego aucie, ale nie oznacza to, że nie jestem zła. Nie jestem już jego własnością. Nigdy nią nie byłam.
(Wtedy powinnam pomyśleć, że kłamstwa zawsze wyjdą na jaw. Nawet jeśli nie chcesz, aby tak było)
Około godziny 21:00 skończyłam oglądać wszystkie odcinki. Zakończenie było chujowe, ale cóż... Życie. Wstałam z materaca i zgarnęłam kluczyki do toyoty oraz telefon i fajki. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Otworzyłam auto i weszłam do środka. W środku unosił się charakterystyczny zapach, którego nie potrofiłam opisać. Był mieszanką moich perfum, zapachu skóry oraz papierosów. Odpaliłam silnik włączając playlistę. Pierwsza poleciała piosenka „Stay" od Ari Abdul. Naprawdę polubiłam jej twórczość.
†††
Po około 20 minutach byłam na miejscu. Mój samochód lśnił w blasku księżyca. Ale mimo tego nie mogłam dostrzec Mustanga. Usiadłam na masce odpalając papierosa. Zaciągnęłam się dymem, który po chwili wypuściłam. I wtedy się pojawił. Wyjechał z ciemnej części toru. Obrócił swoje auto w okół własnej osi tym samym będąc teraz przede mną.
-Mam dziwne Deja vu- powiedziałam bardziej do siebie. A on był cichy jak myszka. Nie odezwał się słowen nawet gdy wysiadł.
-Język ci ucięli?- spytałam Haydena. Pokręcił z rozbawieniem głową. Ja nie popierałam jego rozbawienia.
-To cię kurwa bawi?- spytałam ponownie.
-Lubię kiedy się denerwujesz, Aniołku- odpowiedział przybierając neutralny wyraz twarzy.
-Nie mów tak do mnie- powiedziałam będąc już zdenerwowana.
-Właśnie o tym mówię- wzięłam głęboki oddech.
-Dobra. Po co tutaj w ogóle przyjechałam?
-Bo tobie zależy tak samo jak mnie, Emily- przybliżył się niebezpiecznie blisko mnie. Oparł rękę na masce tuż obok mojej.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Widzę jak się zachowujesz kiedy jestem obok.
-Mówisz, że masz na moim punkcie obsesję, ale nigdy nie powiedziałeś mi tego w twarz- stwierdziłam.
-Z tego co wiem dla ciebie liczą się czyny, a nie słowa. Mam rację?
-Skąd możesz mieć taką pewność?
-Znam potrzeby oraz fantazje swojej kobiety- powiedział nie pokazując żadnej emocji.
-Nie jestem twoja do cholery!
-Tak? Twoje serce mówi co innego- położył dłoń do mojego serca, które waliło jak pojebane.
-Dobra może i masz rację. Podniecasz mnie, ale nie moglibyśmy ze sobą być.
-I tak się z tobą ożenię. Czy tego chcesz czy nie. Jeśli będę musiał to za parę lat siłą zaprowadzę cię do ołtarza, Aniołku- jego ręka znajdowała się teraz na mojej szyi, którą ścisnął.
-Do tego czasu już będę martwa.
-W New Castle nic ci nie grozi dopóki jestem tu ja.
-To samo mówiłeś tej swojej Alex?
-Emily... To kurwa stara sprawa.
-Chętnie posłucham tego co masz do powiedzenia- Hayden westchnął, ale skinął głową.
-Wszystko zaczęło się sześć lat temu. Byliśmy razem przez 4 lata. Byłem wtedy młody i głupi. Nie wiedziałem jakie konsekwencje powstaną po związaniu się z dziewczyną chorą psychicznie. Ona choruję na Zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, a to znaczy, że osoba na nią chorująca wymyśla dziwne scenariusze. Najczęściej o obiekcie swojej obsesji. Jak możesz się domyślić jestem to ja. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Kiedy było już naprawdę źle zawiózłem ją do szpitala psychiatrycznego. Siedziała tam 2 lata, ale teraz wyszła. I próbuje wmówić wszystkim dookoła, że jestem jej narzeczonym. A tak kurwa nie jest! To wszystko wymyślił jej jebany umysł. Gdybym wtedy powiedział: nie wyglądałoby to inaczej.
-Hayden... To nie twoja wina. Rozumiem cię w stu procentach i naprawdę dziękuję, że odważyłeś się mi to powiedzieć. To dla mnie wiele znaczy.
-Boję się, że pewnego dnia zrobi coś tobie, aby w ten sposób dostać się do mnie.
-Przecież mówiłeś, że jestem bezpieczna w New Castle.
-Tak, ale nie zatrzymam cię tutaj na zawsze.
Hejka! Długo wyczekiwany rozdział. Jest ponad 1k słów, ale mam nadzieję, że docenicie moje starania.
Mała informacja: Do Epilogu zostało jeszcze 9 rozdziałów. Przepraszam za błędy, kocham i do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top