27. Bolesna prawda

Zerwałam się ze szpitalnego łóżka jak oparzona. To wszystko było tylko jebanym snem. On nie umarł, a to znaczy, że ją też mogę. Drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Zza nich wyłoniła się Layla.

-Boże, Emily nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałam!- blondynka podbiegła do mnie i delikatnie mnie przytuliła. Zaśmiałam się nerwowo. Znamy się tylko z pracy, w której nie pracowałam zbyt długo. Ale pomimo tego dziewczyna postanowiła mnie odwiedzić.

-Przynieść ci coś?- spytała po chwili.

-Przyszłaś porozmawiać czy mi usługiwać?

-Jak zawsze milutka- mruknęła pod nosem.

-Słyszałaś co dzieje się w mieście?- zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co jej chodzi.

-Wróciła była Aresa- wyjaśniła.

-Jakiego Aresa do chuja?

-To ten, który przyszedł do ciebie, kiedy pracowałaś w barze i coś tam pierdolił, że jest kogoś koszmarem.

-I co w związku z tym?

-Byli razem przez 4 lata. W pewnym momencie nawet się jej oświadczył. Jednak do tej pory nie wiadomo dlaczego wyjechała. Podobno cały czas jest zaręczony.

-C...co? On jest zaręcznony?

-Boże przepraszam! Myślałam, że nic was nie łączy- w moich oczach błysnęły łzy. Oszukał mnie. Dałam się wykorzystać!

-Możesz zostawić mnie samą?

-Jasne. Trzymaj się!- powiedziała odchodząc. Kiedy drzwi się zamknęły pozwoliłam, aby po moich policzkach popłynęły łzy.

-Jestem taka głupia!

W tym momencie zrozumiałam, że to wszytko było tylko pięknym snem. A raczej to ja chciałam, aby taki był. Po raz kolejny zaufałam nieodpowiedniej osobie. Może nie powinnam ufać nawet sobie?

Odpięłam kroplówkę i wszystko do czego byłam podpięta. Ustałam na równe nogi. Wzięłam telefon oraz kluczyki od Nissana i wyszłam z pokoju cała się trzęsąc. Wyszłam na zewnątrz.

-Nie może pani opuszczać budynku- powiedziała pielęgniarka, która tamtędy przechodziła.

- Chuj mnie to obchodzi!- krzyknęłam powoli tracąc kontrolę nad tym co mówię. Wsiadłam do auta odpalając silnik. Włączyłam jakąś playlistę na telefonie, a jako pierwsza poleciała piosenka „Young and Beautiful” od Lany Del Rey. Podgłośniłam piosenkę na maxa i ruszyłam z parkingu z piskiem opon. W tym momencie nic mnie nie obchodzi. Chciałam oddać życie za kogoś kto chciał, abym je straciła. Jechałam tak około 20 minut, aż nie dojechałam do mieszkania. Wysiadłam samochodu i weszłam po schodach na górę. Otworzyłam drzwi. W środku zastałam Haydena śpiącego na kanapie. Na jego widok zachciało mi się rzygać. Trzasnęłam drzwiami, choć nie myślałam, że zrobię to z taką siłą.

-Co jest?- spytał Hayden błyskawicznie wstając- Emily? Co ty tutaj robisz?

-Nie twoja kurwa sprawa!- weszłam do mojej sypialni i zobaczyłam tam moje zdjęcia. Na wszystkich się uśmiechałam i nie był to wymuszony uśmiech.

-Skarbie co się stało?- spytał robiąc krok w moją stronę.

-Nie zbliżaj się do mnie! Nie chcę cię znać!

-O co ci kurwa chodzi?

-O twoją narzeczoną! Okłamałeś mnie!

-Nie, Emily to nie tak...

-Nie próbuj tego wyjaśniać, bo ja już postanowiłam. Wyprowadzam się.

-Nie rób mi tego...proszę.

-To nic nie da Hayden. Stało się. Prawda zawsze wyjdzie na jaw.

-Ja...

-Wyjdź. Muszę się spakować.

-I gdzie ty pójdziesz?

-Jak najdalej od ciebie.

-Emily...

-Powiedziałam coś- warknęłam nieprzyjemnym tonem. Chłopak wyszedł z pomieszczenia. Po chwili usłyszałam huk. Jeden za drugim, a po chwili krzyk bruneta:

-Kurwa!

†††

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Na razie wezmę tylko dwie walizki. Po resztę wrócę jak będę gotowa. Wyszłam na korytarz zastając ogromny bałagan panujący wszędzie. Nie zwracając na to uwagi szłam przed siebie. Nagle przede mną stanął Hayden, lecz po chwili upadł na kolana.

-Błagam... Nie zostawiaj mnie Emy- Mogło mi się wydawać, ale w jego oczach błysnęły łzy.

-Nie naprawisz czegoś co jest zepsute- Powiedziałam chcąc już wyjść. To dla mnie za dużo.

-Kocham cię... Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- przy ostatnim słowie jego głos się załamał.

-Twoje słowa nie moją już dla mnie sensu. Odchodzę i nie chcę, abyś mnie szukał.

-Proszę...- w moich oczach również pojawiły się łzy.

-Oszukałeś mnie. Masz narzeczoną, a może nawet i dzieci. A ja głupia dałam się wciągnąć w twoją grę- Ominęłam go i otworzyłam drzwi wejściowe. Jednak zanim wyszłam usłayszłam:

-Я не отпущу, дорогая.

Tłumaczenie z Rosyjskiego: „Nie odpuszczę, Kochanie”.

Hejka! Było już tak pięknie prawda? Ale niestety to Dark Romance i wszystko zaczyna się jebać. Zabawa dopiero się zaczyna, a to znaczy, że dopiero się rozkręcam 😈. Mam nadzieję.że rozdział się spodobał. Wbijemy 2k wyświetleń do końca następnego tygodnia? Kocham i do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top