Klasa 3 Rozdział 1
Wybacz, że tak późno. Ostatnio mam urwanie głowy w szkole i naprawdę doceniam Twoją cierpliwość. :)~Becia Kaja I ja przepraszamy za długa przerwę.
Narracja 3 osobowa
Wakacje. Upragniony czas dla wszystkich uczniów. Pięknie świecące słońce, plaża, morze i grono przyjaciół z którymi spędza się jak najwięcej chwil.
Ale czy lato w Wielkiej Brytanii jest równie piękne? Standardem deszcz, siedemnaście stopni Celsjusza i zimny wiatr. Na szczęście w tym roku ta pora roku nie odstawała od przyjętych norm na świecie i upał doskwierał jak nigdy.
Honey spędzała wakacje w Norze. Uwielbiała to miejsce i traktowała jak drugi, ciepły i prawdziwy dom. Wszyscy domownicy uważali dziewczynę za rodzinę i przyzwyczaili się do jej obecności. Miała swój malutki pokoik, umowne miejsce przy stole i na kanapie, każdy spodziewał się jej przyjazdu na wakacje czy święta. W końcu po trzech latach od pierwszej wizyty musiało stać się to standardem.
-Co tam porabiasz?- spytał Fred. Był to jej najlepszy przyjaciel, zawsze rozmawiali o problemach, pocieszali się nawzajem i zawsze byli, gdy druga osoba tego potrzebowała. W ciągu tego całego czasu spędzonego ze sobą wytworzyła się między nimi specyficzna więź.
Dziewczyna wstała dosyć wcześnie, była to już końcówka wakacji i chciała je spędzić jak najlepiej. Dziś jednak zgarnęła tylko kubek lemoniady i po przywitaniu się z dorosłymi wyszła na dwór. Usiadła przy dużym kasztanie i powoli sączyła swój napój.
28 sierpnia. Jej urodziny. Właśnie tak zamierzała je spędzić. Dotychczas spędzała je w zamku, Profesor McGonagall kazała jej wracać do Hogwartu w pierwszym tygodniu sierpnia. Tym razem jednak wybłagała możliwość pierwszej jazdy czerwoną lokomotywą.
-Nic nowego.- odpowiedziała.
-A mogę się dołączyć?- Uśmiechnął się, a ta spojrzała na niego spod przymrużonych oczu i lekko pokiwała głową. Potem powróciła do wpatrywania się w przepiękne, niebieskie niebo na którym wisiały pojedyncze chmurki.
-Honey.- zagadał do Black. Dziewczyna odwróciła głowę w stronę przyjaciela.- Wiesz, która jest godzina?
To pytanie nieco zbiło z tropu dziewczynę. Podniosła swoją lewa rękę na, której znajdował się zegarek. Dostała go kiedyś od Dumbledora. Spojrzała na jego złote wskazówki i otworzyła szerzej oczy. Minuta… tylko tyle zostało. Trzynaście lat temu za minutę przyjdzie na świat.
-Dwunasta dwadzieścia cztery.
-Aaa! Tu się mylisz, ponieważ jest dwadzieścia pięć...- poprawił ją chłopak.
Nastolatka spojrzała na zegarek i zobaczyła, że wskazówka przesunęła się.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknął Fred i przytulił dziewczynę z całych sił. Dziewczyna drętwiała na chwilę ale zaraz oddała uścisk. Po chwili z jej oczu zaczęły kapać łzy. Trwali w tym uścisku parę minut. Otoczeni długa zielona trawą, polnymi kwiatkami i drzewami naokoło. Znajdowali się bowiem na polanie niedaleko Nory.
-Chodź, bo mam dla ciebie niespodziankę.- wyszeptał Fred.
Dziewczyna wzdrygnęła się gdyż poczuła oddech chłopaka na swojej szyi. Pokiwała głową i odsunęła się. Chłopak wstał pierwszy, otrzepał się i pomógł wstać przyjaciółce.
Tymczasem w domu działy się naprawdę ciekawe rzeczy.
-Pamiętajcie cicho macie być!- rozkazała Molly swoim dzieciom.
-A co my Ron? - spytał się Percy.
Młodszy zabijał wzrokiem prefekta i schował się za szafką. Inni również się pochowali. Ginny była na tyle sprytna, że schowała się pod stołem.
Wszyscy czekali na przybycie Honey. Impreza niespodzianka była wyśmienitym pomysłem. Oczywiście wpadli na niego bliźniacy.
- Dobra Honey już prawie jesteśmy. - powiedział Fred przyjaciółce.
-Co ty kombinujesz Fed? -Zastanawiała się dziewczyna.
-Zobaczysz.- powiedział, jakby czytał jej w myślach i przystanąłem przy drzwiach od domu. W głębi duszy stresował się jak nigdy dotąd, chciał, aby jego przyjaciółka wreszcie miała takie urodziny, na jakie zasłużyła. Wśród przyjaciół i rodziny. Ludzi, którzy ją kochają.
Otworzył drzwi i wpuścił ją pierwszą. Ta niepewnie stawiała kroki. Gdy przeszła przez próg podskoczyła z przerażenia a jej włosy zmieniły barwę na granatowy.
-Niespodzianka!
Spojrzała na swoich przyjaciół i zasłoniła usta ręką. Jej włosy znów zmieniły barwę, tym razem na czystą pomarańcz. Zrobili jej przyjęcie i chociaż nie chciała się znowu rozpłakać to na widok tortu, cudownych dekoracji i tych wszystkich uśmiechniętych twarzy łzy same wypływały spod jej powiek. Byli tu nawet Charlie i Bill, którzy nie odwiedzili ich domu do tej pory.
-Wszystkiego najlepszego moją droga.- Podeszłą do niej Molly i po chwili uścisnęła młodą.
-Bardzo dziękuję. Dziękuję za pamięć, za to przyjęcie, tyle pracy włożyliście w przygotowania.- Drżącą ręką pisała w powietrzu złote literki.
-Och dziecko nie musisz mi dziękować.- Powiedziała i ściszyła głos do szeptu.- Pomysł bliźniaków.
Honey odwróciła się w stronę rudzielców. Rozmawiali opierając się o ścianę a młodszy jadł jakieś ciasto. Gdy zauważyli, że dziewczyna się do nich zbliża uśmiechnęli się szeroko i wystawili ręce do przytulasa. Gdy skończyło się ich tulenie grupowe dała im szybkie całusy w policzki.
-Dziękuję wam. To moje najlepsze urodziny w życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top