Klasa 1 rozdział 14

Dni mijały jak sekundy. Tydzień jak minuty a miesiąc jak godziny.Do Hogwartu zawitał przyjemna wigilijna atmosfera. Wszędzie pełno dekoracji, lampek, wieńców oraz olbrzymia choinka, którą-jak co roku- przynosił Hagrid. Wszyscy byli weseli i w atmosferze czysto wigilijnej. Chociaż do świąt zostały nie całe pięć dni uczniowie zaczynali się pakować,wreszcie wrócą do znajomego domu, rodziny i otoczenia.

Honey również czuła tego ducha  Bożenarodzeniowego, ale poczuła się smutna. Jej przyjaciele jadą do swoich domów a ona już była od początku roku.

Właśnie trwała kolacja. Wszyscy w pogodnych nastrojach. Rozmowy, żarty i na jadanie się łakociami. Ale tylko mała Black czuła się lekko smutna. Zauważył to Fred i szturchnął łokciem swojego brata. Ten nie zrozumiał przekazu brata, więc Fredie wskazał oczami na ich przyjaciółkę. George skinął głową i obrócił się w stronę Honey.

-Hej Honey posłuchaj bo zbliżają się święta...- zaczął George.

-I pomyśleliśmy czy nie zechciałaś byś z nami pojechać na święta do naszego domu?- zapytał Fred i obrócił się w jej stronę.

Święta poza murami zamku, Honey poczuła się, jakby ktoś jej zaoferował podróż dookoła świata. Ta propozycja była bardzo kusząca, nie mniej jednak musiała spytać się o pozwolenie McGonagall.

-Jakby coś to nasi rodzice zgodzili się, żebyś z nami pojechała- powiedział George i powrócił do swojej kolacji, jego brat również to zrobił.

Dziewczyna skinęła głową i również powróciła do swojego tosta z serem i osobno pieczony bekonem.

Przez całą kolacje zerkała na stół nauczycielski i czekała aż dyrektor i wicedyrektorka odejdą ze stołu.

Gdy nadarzyła się taka okazja. Wstała ze stołu i wyszła z Wielkiej Sali. Skręciła w prawo i później schodami w dół. Potem w lewo. Prościutko do pierwszego posągu i była niedaleko wejścia do Wielkiej Sali. Tylko to było wejście tylko dla nauczycieli.

Gdy zauważyła wyłaniających się nauczycieli podbiegła do nich i zagrodziła im drogę. 

-Co się stało moją droga?- zapytał Dumbledor.

-Bo niedługo są święta...- zaczęła niepewnie.

-I...?- zapytała McGonagall.

-Czy mogę w tym roku je spędzić z rodziną Weasley?

Opiekunowie dziewczynki zamarli. To pytanie było nie spodziewane. Spojrzeli na siebie. Myśleli przez chwilę i wreszcie odezwała się Minerwa.

-Albusie myślisz o tym samym co ja?- spytała dla pewności.

-Jeśli moja droga masz na myśli, że pozwolimy zrobić Honey tą przyjemność i zgodzimy się, to tak o tym myślę!- zapewnił.

Dziewczyna zaczęła skakać z radości. Była bardzo szczęśliwa. Przybliżyła się do dorosłych i z całej siły ich przytuliła. Zszokowani opiekunowie stali przez chwilę w osłupienie i niepewnie oddali uścisk.

-Dziękuję bardzo dziękuję!  Obiecuję będę grzeczna.- powiedziała odsuwając się od opiekunów.

-Nie ma za co Honey.- powiedziała uśmiechnięta McGonagall.- Teraz biegnij do przyjaciół i przekaż tą informację.

Dziewczyna posłusznie pobiegła do swojej wieży z najszczęśliwszą informacją w jej życiu.

-Jak jest taka szczęśliwa to mi serce mięknie. - powiedziała Minerwa.

-Cudownie widzieć ją taką szczęśliwą. Szkoda tylko, że niedługo zmieni się to uczucie na gorsze.- powiedział tajemniczo dyrektor i poszedł do swojego gabinetu.

Wicedyrektor przez chwilę myślała nad tym zdaniem.

-Co może być gorszego?- pomyślała.- Straciła matkę, jej ojciec jest w Azkabanie, nie ma prawdziwego domu. Co może być gorszego?- powtórzyła pytanie McGonagall.

Honey nie wiedziała, że najbliższe dwa lata będą najwspanialszymi w jej życiu dopóki nie pojawi się osoba, która zmieni losy nie tylko szkoły i bliskim, ale też i jej.

__________________

Honey biegła ile sił  w nogach. Chciała jak najszybciej znaleźć się w Wielkiej Sali, nie mogła się doczekać, gdy oznajmi swoim przyjaciołom tę cudowną informacje.Weszła do Wielkiej Sali, już w przejściu zauważyła, że Freda i George'a nie był.

-Gdzie oni poszli?- pomyślała- Pewnie są w swoim pokoju.

Odwróciła się w kierunku wyjścia i już miała postawić nogę na korytarzu, ale przypadkiem wpadła na pierwszorocznego z Hufflepuff. Oboje upadli na podłogę.

-Strasznie przepraszam.- powiedział nieznajomy jej uczeń

Dziewczyna kręciła głową na boki i uśmiechnęła się. Chyba miało to znaczyć nic nie szkodzi, pomyślał szatyn.

-Ty jesteś Honey,tak?- spojrzał na Black a ta potwierdziła.- Jejciu na prawdę przepraszam niezdara ze mnie.

Diggory podniósł się i podał rękę dziewczynie. Honey przyjęła pomoc i z pomocą Puchona wstała z ziemi.

-Jeszcze raz przepraszam za ten wypadek.- uśmiechnął się i pojawiły mu się urocze dołeczki.

Honey również się uśmiechnęła i pomachała ręką w geście pożegnania. Chłopak nie zdążył mrugnąć a jej już nie było.

-I jak Diggory?- spytał się jego przyjaciel Tom wychylając się za kolumny.

-Wszystko idzie zgodnie z planem.- powiedział odwracając się do Toma.

-Nie rozumiem tylko dlaczego tego nie zrobisz w... nie wiem piątej klasie?- zapytał zdekoncentrowany Tom.

-Ah... ty nic nie rozumiesz.- jęknął załamany.- Fred. Czy jak mu tam... Będzie ją nie odstępował ani na krok a to mi przeszkodzi w planach.

-A w ogóle to jaki jest twój cel tego cyrku?

-Jak to co?! Za przyjaźnie się z nią!

-I...?- Pomachał ręką dla przyspieszenia odpowiedzi.

-Utrę nosa Weasley'owi.- Na jego twarzy wystąpił diaboliczny uśmieszek.

Tym czasem na schodach niedaleko portretu Grubej Damy...

Honey zatrzymała się zdyszana na przed ostatnim schodku.

-Honey, dziecko co ty wyprawiasz? -spytała się śmiejący się obraz

-Nie czas na śmiechy, możesz mnie wpuścić?

-Oczywiście! Wpuszczam cię tutaj odkąd skończyłaś siedem lat.

Obraz oderwał się od ściany. Gdy powstała szczelina, w której Honey mogła się zmieścić, wbiegła do Pokoju Wspólnego. Później schodami na górę, skręciła w lewo prosto do skrzydła dla chłopców. Podbiegła do właściwych drzwi i zapukała. Musiała długo czekać. Zniecierpliwiona stąpała z nogi na nogę, żeby uspokoić swoje emocje.

Kiedy wreszcie drzwi się otworzyły staną w nich Lee, który był ubrany w piżamę.

-O cześć Honey!- przywitał się. Dziewczyna pomachała energicznie ręką.- Do Freda, prawda?

Dziewczyna kiwnęła głową. Chłopak otworzył szerzej drzwi i wpuścił Honey do środka.

-Fred masz gościa!- wydarł się Jordan.

Fred, który wcześniej leżał na łóżku wstał i spojrzał na przyjaciółkę.

-Cześć Honey co tu robisz?- zapytał marszcząc brwi.

Honey szybko podeszła do jego biurko i wzięła kartkę oraz długopis. Gdy szła w kierunku Freda pisała. Kiedy była blisko przyjaciela dała mu papierek. Chłopak zaczął czytać. Z zdania na zdanie na jego twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech.

Gdy skończył czytać wstał z łóżka i przytulił ją mocno. Był bardzo szczęśliwy. Podniósł Honey i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Kiedy zrobił trzecie kółko odstawił przyjaciółkę na ziemie.

-Na prawdę?- spytał dla pewności. Kiwnęła głową. Ponownie ją mocno przytulił.

-Może powiecie dlaczego jesteście tacy szczęśliwi?- spytał zaciekawiony George.

-Honey spędzi z nami święta!-powiedział do brata.

George przez chwilę analizował wiadomość. Kiedy ją zrozumiał szybko podbiegł do przyjaciół i ich przytulił.

-No jestem ciekawy jak będą wyglądały wasze święta? Rodzina Weasley'ów i mała Black w jednym domu! To chyba będą nie zapomniane święta!- powiedział uśmiechnięty Lee.

Wszyscy się zaśmiali. To prawda! Może tego roczne święta będą lepsze niż poprzednie...

______________

Cześć wam!

Nie mogłam usiedzieć normalnie w miejscu dopóki nie napisałam tego rozdziały.

Usiadłam, weszłam na wattpada i w kliknęłam "dodaj rozdział". A palce na klawiaturze w telefonie same zaczęły mi pisać.  To taki jakby trans😂😮

Moje życie jest dziwne😊

Więc tak moi drodzy jeśli będzie sześć głosów i pięć komentarzy robie kolejny rozdział.  Uda wam się na jutro rano?😎😌😏

Zobaczymy!!!

Do zobaczenia 😄

Wasza Weird_phone💞🌹

Poprawiony

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top