Klasa 1 rozdział 13


Tydzień. Tyle minęło od wypadku Honey. Biedna Black jeszcze się nie wybudziła ze swojego snu. Jej sny były bardzo dziwne, przyznała się po latach, że śniła nie śniąc i była obecna. Słyszała co do niej mówili jak również najdrobniejszy szmer czy uderzanie się fiolek  na wózku pani Pomfrey.

Fred od chwili wypadku cały czas czuwa przy Honey. Spotkani dwaj starsi uczniowie pokazali mu tajne przejście do Skrzydła Szpitalnego( z którego korzystał w nocy), codziennie po lekcjach przychodził do Honey i opowiadał jej o spędzonym dniu . Kiedy pani Pomfrey prosiła go o odejście do swojego dormitorium  on wychodził z Skrzydła i czekał aż pielęgniarka pójdzie spać. Wtedy skręca w prawo i otwiera klapę w podłodze. Przechodzi przez krótki korytarz i przesuwa płytę tuż przy łóżku Honey.

Była niedziela. Wszyscy uczniowie wypoczywali idąc do biblioteki, na błonie lub spotykając się z przyjaciółmi. Ale Fred postanowił, że pójdzie do Honey.Kiedy miał już wychodzić z wieży zatrzymał go jego brat-Percy.

-Fred co ty robisz?

-Ja idę do...

-Honey.- przerwał mu Percy.Fred zrobił wielkie oczy.- Co się dziwisz? Przecież wiem, że w nocy wymykasz się z wieży i idziesz do niej.

-No i co z tego?! To moja... przyjaciółka.- Fred zawahał się przez chwilę. Czy na prawdę tak zachowywali się przyjaciele?

Percy spojrzał na niego wymownie.

-Tylko przyjaciółka?- spytał podejrzliwie.

-No może...- Spuścił głowę.

-Posłuchaj mnie- powiedział Percy i chwycił obiema rękami jego barki.- Dzisiejsza noc ma być ostatnią kiedy tak się wymykasz, rozumiesz?- uśmiechnął się puszczając oczko.

-Spoko Percy przecież mnie znasz, że ponownie tego nie zrobię.- zapewnił Fred.

-Właśnie dlatego ci mówię, że to ostatni raz.

Fred szybko wyrwał się z uścisku brata i podbiegł do Honey.

-Ta dziewczyna ma dobry wpływ na niego.- pomyślał Percy- Ach Fredie nawet nie wiesz w co ty wdepnąłeś.

Fred biegł jak szalony do swojej przyjaciółki. Mijał zwinnie każdy zakręt i sprawnie wymijał każdego napotkane na drodze ucznia.

W Skrzydle był po pięciu minach. Wszedł do sali i od razu podszedł do swojej przyjaciółki. Usiadł koło niej na łóżku i jej się przyglądał.

Włosy rozłożone na całej powierzchni poduszki. Jej skóra nie co zbladła. Przymknięte oczy. 

-Cześć Honey- przywitał się z nią Fred- Dzisiaj jest niedziela. Tak bardzo chciałbym, żebyś się obudziła. Poszlibyśmy na błonie chociaż nie wiem jak to z twoją nogą.- Zaśmiał się krótko- Wybudź się Honey. Nawet nie wiesz jak jest mi...nam smutno. Teraz pewnie tego nie słyszysz i mówię sam do siebie, ale muszę to powiedzieć. Jesteś dla mnie kimś ważnym.  Nawet nie wiesz przez co teraz przechodzę. George mówi, że bez ciebie nie przeżyje nawet minuty i... nic nie rozumiem już -przyznał. Chwycił za leżącą bezwładną rękę Honey.- Kiedy dorośniemy nie wiem jak będą się toczyły nasze relacje. Zapewne za tobą będą uganiać się  wszyscy chłopcy a ja... sam nie wiem. Za pewne będę nikim.Mają ciebie przy boku, wiem, że będziesz najlepszą przyjaciółką i towarzyszem żartów na długie lata. Zapamiętaj, ja zawsze będę cię chronić-zawsze.

- Jak można tak mówić o sobie?!- pomyślała- On jest najlepszy ze wszystkich. Wszyscy moi przyjaciele tacy są, najlepsi! Fred, dla mnie też jesteś osobą bardzo ważną i ja też będę się starać z całych sił aby cię chronić- wszystkich wokół mnie.

Black nagle poczuła jakby podwójną dawkę energii. Spróbowała ścisnąć rękę Freda.Chłopak po wyznaniu opuścił głowę i myślał co będzie dalej? Nagle poczuł uścisk na swojej ręce. Spojrzał na złączone dłonie i szybko zeskoczył z łóżka.

-Honey! Otwórz oczy, proszę!- schylił się w stronę dziewczynki.

Honey spróbowała otworzyć oczy. Na początku poraziło ją  intensywne światło słoneczne. Szybko zamknęła oczy. Jeszcze raz spróbowała, ale tym razem zamrugała kilka razy. Gdy przystosowała się do światła spojrzała na przyjaciela. Zauważyła w nim czarne wory pod oczami oraz ubytku na masie ciała.

Podparła się na łokciach i spróbowała usiąść w pozycji pół leżącej. Kiedy to zrobiła wzięła dłoń Freda i zaczęła ją kciukiem głaskać. Chłopak również to zrobi. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.

-Bardzo się cieszę, że się obudziłaś, wiesz?- zapytał szczęśliwy Fred.

Honey nie odrywając wzroku od czekoladowych oczu chłopaka powoli pokiwała głową.

Trwali w tej... Jakby to określić... w tej jakże  przyjemnej atmosferze przez długi czas. Każdy cieszył się z obecności drugiej osoby. Dziwne było to uczucie dla Honey, czuła się w niej nad wymiar dobrze. Unosiła się, czuła jakby jakiś ciężar został z niej zdjęty. Dziwne to było...

Tą piękną chwilę przerwała pani Pomfrey wchodząca do Skrzydła Szpitalnego.

-O widzę, że nasza pacjentka obudziła się?- zapytała się jak każda normalna pielęgniarka. 

Kobieta powoli podeszła do dwójki dzieci. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Ten widok był tak uroczy i rozczulający.

-Zrobię jej lekarstwa a kiedy wrócę będziesz musiał opuścić salę.- poinformowała pielęgniarka i odeszła w stronę szafeczek na eliksiry i zioła.

-Więc mamy jeszcze trochę czasu dla siebie.- oznajmił Fred i usiadł koło przyjaciółki. Honey przesunęła się, żeby mi zrobić miejsce.- Jak się czujesz?- zapytał zatroskany.

Honey pokazała kciuk w górę, że jest dobrze. Więcej nie "rozmawiali" tylko patrzyli się na siebie, czasem zerkając na widok za oknem na końcu sali.

Fred w pewnym momencie napadła myśl; czy Honey słyszała to co mówił jej przez ten cały czas czy dopiero się obudziła i nic nie słyszała?

Honey natomiast analizowała każdą wypowiedź przez te cztery dni gdyż dopiero trzy dni wcześniej"wybudziła się" i słyszała wszystko co działo się na sali. Czy ona jest dla niego tak ważna? Czy on po prostu z niej kpi? Nie jest dziewczyną "sprawną", normalną.

-Niestety chłopcze muszę cię poprosić o opuszczenie sali- powiedziała Pani Pomfrey stawiając tacę na stoliku obok łóżka.

Fred kiwną głową. Zszedł z łóżka i odchodząc odwrócił się do Black i wyszeptał; Wrócę.

-Fajny chłopak z niego, prawda?- zapytała pielęgniarka nalewają eliksiru do kubka.

-Nawet bardzo fajny proszę panią.- uśmiechnęła się.

-Widać, że bardzo cię lubi.- powiedziała podając jej kubek z ziołami.

-To jest mój najlepszy przyjaciel- przyznała się.

Pielęgniarka uśmiechnęła się. Gdy podała wszystkie leki poinformowała Honey, że ma złamaną nogę i będzie musiała zostać tu z dwa lub trzy tygodnie jeśli eliksiry będą dobrze działać.

Honey rozłożyła się na łóżku. Ręce wzięła za głowę i patrzyła w sufit. Uśmiechnęła się szeroko, ponieważ ma w życiu osobę, która odwzajemnia (chyba) jej uczucia i jest to chłopak, który wpadł na nią na Pokątnej przy sklepie ze zwierzętami...

_______________________

Cześć wam!

Nie wiem czy rozdział jest taki super. Chciałam, żeby  był taki kapke wzruszający ale kicha😭😭

Oczywiście komentarze📬 i gwiazdecz💫 dla mojej weny💡 i motywacji💪!

Do zobaczenia czarodziej😄

Wasza Weird_phone💞🌹

Poprawiony

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top