Klasa 1 Rozdział 12

Dziękuję mojej becie sabriina556 za ten poprawiony rozdział!!!!! Dziękuję za ciężką prace i dalszą współprace! 

Niedziela minęła bardzo szybko. Nie zdążył nikt mrugnąć a już nastała noc. Wszyscy uczniowie szykowali się do zaśnięcia. Jutro poniedziałek co za tym idzie kolejny tydzień nauki. Chociaż był to trzeci dzień nauki uczniowie już mieli dość.Jednak nie wszyscy poszli spać. Fred gdy tylko wybiła godzina dwudziesta pierwsza czmychnął ze swojej wieży i udał się do Skrzydła Szpitalnego.

Po drodze miał pewne trudności. Gdy tylko wszedł w pierwszy korytarz wszystkie pochodnie jak jeden mąż zgasły tworząc piękny koc ciemności jaki okrył cały zamek. Wszystkie duchy, postacie na obrazach oraz myszy zapadły w sen.Fred nie czuł strachu. Jedyne czego chciał, to dostać się do jego przyjaciółki. Poczuć to nieznane ciepło kiedy tylko na nią spojrzy czy dotknie.Dotarł do skrętu w stronę drzwi do Skrzydła Szpitalnego poszedł prosto i podniósł klapę w podłodze. Gdy do niej wskoczył zamkną ją za sobą i zagłębił się w wilgotny, mroczny i krótki korytarz. Do upragnionego celu doszedł po minucie. Przesunął kamienną płytę i podpierając się na obu dłoniach podciągając się wyszedł z korytarzyka.Poprawił płytę w podłodze i podszedł do Honey. Spała, tak pięknie wyglądała. Mimo oznak zmęczenia wyglądała jak anioł.

- Czy to sen czy jawa, że istniejesz? - szepnął do siebie. Honey poruszyła się na łóżku. 

Otworzyła szerzej na wpół otwarte oczy i spojrzała na przyjaciela, jednak od razu je zamknęła i powróciła do snu.Fred usiadł obok niej na krzesełku i wziął jej rękę w swoją dłoń. Został tam na resztę nocy nie śpiąc do poranku. Miał małą nadzieje, że znów ujrzy oczy Honey. Trwał przy tej myśli aż do świtu, gdy to po cichu wrócił do wieży swojego domu. Kładąc się w łóżku momentalnie zasnął.


_____________________________

 Nastał nowy dzień. Poniedziałek. Początek nowych doświadczeń. Początek nowych zaklęć ale i też związana z tym nauka. Fred nadal siedział przy Honey spoglądając raz na jej twarz raz za okna sali..

- Pani Pomfrey jak tam Honey? - spytała się pani McGonagall pielęgniarki gdy szły do Skrzydła.

- Dobrze pani profesor. Poleży trochę na łóżku a potem na smaruje jej nogę specjalnymi ziołami, które pozwolą jej normalnie chodzić, ale będzie musiała codziennie smarować się tym. Rano i wieczorem. - poinformowała nauczycielkę pielęgniarka.

- No chociaż tyle. - przyznała wicedyrektorka.

Gdy dotarły do drzwi Skrzydła, otworzyły je i zamarły przez chwilę. Zobaczyły tam pierwszorocznego z rudymi włosami siedzącego przy łóżku jedynej pacjentki.

- Czy ty widziałaś to co ja? - spytała się pielęgniarka lekko zszokowana.

- Jeśli masz na myśli pana Weasley'a, który siedzi przy Honey, to tak widziałam. - powiedziała McGonagall gotowa wejść do środka i ukarać ucznia.

- Nasza mała Honey dorasta. - spojrzała na lekko uchylone drzwi, które cicho zamknęła.

- Co na merlina się tutaj dzieje?!- wykrzyknęła szeptem Minerwa oddalając się od Szkrzydła.

- Moja droga Minerwo to jest miłość.- Spojrzała na nauczycielkę. - Oni na razie nie wiedzą co do siebie czują. Myślał, że to tylko miłość jak brata do siostry. Ale rzeczywistość jest inna. Ciągnie ich do siebie gdyż ich duszę stworzyły nie rozerwaną więź. Kiedy dorosną zrozumieją co to za uczucie i zobaczysz będą mieli z niej wiele kłopotów.- Jakich kłopotów? - zdziwiła się Minerwa i odwróciła się w stronę pielęgniarki.- Honey teraz jest słodka i niewinna. - poinformowała wicedyrektorke - Gdy dorośnie będzie piękną i niezależną kobietą. Będzie miała sznureczek adoratorów. - zażartowała pani Pomfrey- A Fred będzie mieć z nimi problemy i coś czuje, że kilka dziewczyn również nie zostawi go w spokoju.

- To prawda. - przyznała McGonagall - Oboje będą mieli chwilę rozpaczy, kłótni a może czasami żalu. Ale czy ich... jak ty to powiedziałaś... więź przetrwa?

- Więzi nie da się rozerwać. Można ją jedynie lekko zniszczyć ale i tak naprawi się szybciej niż myślimy- przerwała jej Pani Pomfrey.

Kobiety zamilkły i ponownie skierowały swój wzrok na drzwi.-Czy to co mówiła pani Pomfrey jest prawdą,pomyślała nauczycielka, jeśli to prawda w dalekiej przyszłości będą najszczęśliwszymi ludźmi na całym świecie.Pani McGonagall poczuła pojedynczą łzę na policzku. Martwiła się o dziewczynkę. W ciągu tych jedenastu lat bardzo związała się z Honey. Traktowała ją jak córkę, której nigdy nie miała. To ona pomagała jej chodzić, czytać czy nauczyć jej języka migowego. Uważała się za jej matkę ale czy Honey ją tak postrzega? To było dobre pytanie.

- Zostawmy ich jeszcze samych. - powiedziała pani Pomfrey i odeszła do swojego gabinetu.

- Ale przecież Weasley ma lekcje! - powiedziała wicedyrektorka a pani Poppy zatrzymała się.

- Zwolnisz go z jednego dnia, myślę, że zaraz wróci do swojego dormitorium.- Pielęgniarka wzruszyła ramionami.

- Dlaczego ty to robisz? - zaciekawiła się Minerwa.

Pani Pomfrey zatrzymała się i wstrzymała oddech. Zamknęła oczy i przypomniała sobie swoją miłość z czasów szkolnych

.- Kiedyś też miałam taką osobę. - przyznała się

- Co się stało, że nie jesteście razem? - spytała się Minerwa i podeszła do Poppy.

- Miałam wtedy szesnaście gdy go poznałam. - zaczęła wspominać - Ja byłam z Hufflepuff'u a on z Ravenclaw'u. Nasze pierwsze spotkanie było wręcz przypadkowe. Wpadliśmy się na siebie. Ja wracałam z biblioteki a on z kolegami szedł na błonie. Jeden z jego przyjaciół popchnął go na żarty i we mnie wpadł. Nic nam się nie stało na szczęście. Pomógł mi w zebraniu książek, które chwile temu trzymałam. Została na podłodze jedna książka. Chciałam już ją chwycić i wtedy nasze dłonie się zetknęły. Spojrzeliśmy na siebie. Czułam małe iskierki, on zapewne też. Pomógł mi wstać i się przedstawił ja również powiedziałam moje imię. Później nieco zawstydzona uciekłam a on poszedł na błonie. Od tamtego incydentu minęło kilka dni i znów na siebie wpadliśmy. Rozgadaliśmy się trochę. - zaśmiała się krótko i poczuła w oczach łzy. - Później zaczęliśmy się spotykać jako przyjaciele. Dopiero pod koniec szkoły zaprosił mnie do Hogsmeade na karmelowe piwo. To miała być randka. I była najlepsza jaką przeżyłam. Spytał mnie czy nie zostanę jego dziewczyną. Zgodziłam się. Po szkole poszłam na praktyki do św. Munga a on został aurorem. Ale nie myśl, że się rozstaliśmy. O nie! My zamieszkaliśmy razem. Było wspaniale. Poprosił mnie o rękę, mieliśmy cudowny dom w zacisznej wsi daleko od zgiełku miasta. Aż do dnia kiedy zachorował. Badania wykazały na raka mózgu. Był zdruzgotany. Ja również ale od niego nie odeszłam. Zajęłam się nim. Lekarze powiedzieli, że dają mu nie więcej niż rok. Wykorzystaliśmy go jak najlepiej potrafiliśmy. Po roku trafił do św. Munga. - rozpłakała się Poppy. Minerwa przytuliła ją na pocieszenie. - Przed śmiercią powiedział, że wcześniej go już interesowałam a tamten wypadek był - jak się okazało - zaplanowany. - zaśmiała się. - Po Prostu nie wiedział jak do mnie zagadać. Gdy jego ostatnie sekundy przybyły powiedział, że kocha mnie na zawsze. Kiedy umarł na moich oczach rozpłakałam się. Podczas pogrzebu widziałam. Albo raczej mi się wydawało, że widziałam jego ducha. Ciało miał szesnastolatka. Takiego jakiego go poznałam. Uśmiechnął się do mnie i pokazał, że ma mnie w sercu. I to prawda cały czas go mam. Ukończyłam szkolenie na pielęgniarkę i zatrudniłam się w tej szkole. - rozejrzała się dookoła - Każdy korytarz przypomina mi nasze wspólne chwile. A wracając do twojego pytania. - odwróciła się w kierunku również zapłakanej McGonagall. - Oni przypominają mi nas. Mnie i Alberta. Tak samo zakochani. Chcę, żeby mieli lepszy scenariusz swojego wspólnego życia niż ja.

Nauczycielka przytuliła mocno swoją przyjaciółkę. Nigdy nie mówiła jej o tym. Teraz rozumie, że to wrażliwy temat.

- Chodźmy Poppy...- zwróciła się do niej po raz pierwszy po imieniu nauczycielka. - Zrobimy sobie herbatkę i uspokoimy się, dobrze?

Nauczycielka objęła ramieniem zapłakaną pielęgniarkę i ruszyły w kierunku gabinetu pani Pomfrey. Kiedy stracisz przyjaciela nie masz jednego kawałka serca. Gdy ginie ktoś z twojej rodziny nie masz już połowy. Jednak gdy ginie prawdziwa miłość nie masz serca bo oddałeś go innej osobie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top