C H A P T E R T H R E E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Przepraszam, że rozdział tak późno, ale nie mogłam napisać go wcześniej❤
Tak w ogóle...myślałam, że ten rozdział będzie krótrzy. A wyszedł naprawdę długi jak na mnie.

Do teraz nie wierzyłaś w to, co się dzieje. Byłaś na wielu rozmowach kwalifikacyjnych, ale nigdy nie spotkałaś się z taką! To było chore!
Od razu po powrocie do domu zabrałaś się za pranie tego garnituru. Tylko kurwa.
Jak się pierze garnitury? Rzuciłaś pokrowiec na stół i wystukałaś w internecie jak powinno się prać taki garnitur. Uśmiechnęłaś się na odpowiedź, która była podana jak na tacy, więc wzięłaś ubranie i poszłaś do łazienki, w której znajdowała się pralka. Ustawiłaś odpowiednie parametry i wrzuciłaś do niej garnitur. Oczywiście na razie bez koszuli. Teraz czekać na koniec tej roboty.

W międzyczasie przebrałaś się w dres i związałaś swoje włosy po czym poszłaś do kuchni robiąc obiad. Wyjęłaś warzywa z lodówki i wszystko podmażyłaś na patelni. Wrzuciłaś makaron do gotującej się wody i co kilka minut mieszałaś go, aby się nie przykleiły do dna lub do siebie. Kiedy już się ugotował, odsedziłaś go i wrzuciłaś do warzyw, a na końcu wymieszałaś. Na koniec jeszcze dodałaś ser i obiad gotowy. Lisa się zdziwi, kiedy zobaczy tak dobry obiad w swojej kuchni.

***

Właśnie prasowałaś koszulę, która teraz wyglądała jak nowa. A ten gbur myślał, że sobie nie poradzisz. Co za palant!

W między czasie do domu przyszła twoja kuzynka, która jak tylko usłyszała historię o tym, co dla niego zrobiłaś chciała zrobić pewną głupotę. I zrobiła, ale szybko usunęłaś tą opinię na Google. Lisa była człowiekiem, który jak tylko usłyszy "nie masz psychy" to ona odpowie "ja nie mam? No to patrz". I właśnie wystawiła mu taką opinię, że zastanawiałaś się, w którym momencie swojego życia przegapiłaś ten, kiedy dziewczyna zrobiła się taka wredna?

- No i na chuj ja to pisałam?

- Przypominam ci, że to będzie mój nowy szef.- mruknęłaś, nakładając jej obiad na talerz.

- Który właśnie cię wykorzystał, wiesz o tym?

- Oh Lisa...

- Wiesz...teraz sobie coś przypomniałam. Pamiętasz może Jeona? Tego mojego byłego, który kręcił ze mną i z jeszcze jedną dziewczyną na raz?

- Takich rzeczy się nie zapomina. Coś się z nim stało?

- Pamiętasz zemstę, jaką mu wyrządziliśmy?

- Tylko nie gadaj, że...

- Tak, ten proszek powodujący swędzenie jeszcze stoi w mojej szufladzie.- uśmiechnęła się złośliwie.

- Błagam nie. Nie dodasz mu do garnituru tego proszku. Nie zgadzam się.

- Jezu, ale przynudzasz. Zakochałaś się w nim, że tak bardzo nie chcesz mu zrobić przykrości, czy co?

- W sensie...- zaczęłaś cicho, a twoje policzki zrobiły się gorące.- Jest ładny, ale...

- Zakochałaś się w swoim szefie!.- krzyknęła.- O mój boże!

- Zakochanie jest wtedy, kiedy już pozna się tego drugiego człowieka, więc się uspokój. Lepiej jedz ten makaron. I przy okazji się nim udław.

- Ale jesteś!

Zaśmiałaś się pod nosem i poszłaś do swojego pokoju. Byłaś już dawno w piżamie bo jutro znowu będziesz musiała wcześniej wstać. Spróbowałaś zasnąć, i po kilku minutach odleciałaś.

***

Ten dzień miał pokazać, czy dostaniesz tą pracę, czy nie. Dlatego od razu po pierwszym budziku wstałaś i zaczęłaś się ogarniać. Ubrałaś czarną koszulę oraz czarne długie spodnie, do tego buty na wysokim obcasie. Na to wszystko ubrałaś jeszcze białą marynarkę i jakąś biżuterię, która podkreślała twój ubiór. Sięgnęłaś po torebkę i wyjęłaś z niej jedzenie oraz coś do picia. I nie.
To nie była kawa.

Na koniec jeszcze wzięłaś garnitur szefa i pożegnałaś się z Lisą po czym poszłaś w stronę firmy. Bałaś się, ale z drugiej strony byłaś podekscytowana. W końcu zdobędziesz pracę. I będą z tego niezłe pieniądze.

Weszłaś do budynku i poszukałaś wzrokiem tej niskiej blondynki z wczoraj. Kiedy ją zauważyłaś podeszłaś do niej z uśmiechem, a ona odwdzięczyła ci się tym samym.

- Hej, ja do szefa.- pokazałaś na garnitur.- Wiem, dziwna sprawa.

- Jasne, chodź.- obie weszłyście do szklanej windy.- Jestem Alex.

- Ja [T.I].

- Wiem, szef o tobie mówił Cassie.

- Em...komu?

- Jego sekretarka. Powiedział, że jesteś bardzo wyjątkowa i nawet jak nie uda ci się wyprać tego garnituru to i tak by cię przyjął.

- Jaka łaska na mnie spadła.- zaśmiałaś się.- Trochę się go boję.

- Nie dziwię Ci się, jest straszny, ale naprawdę nie masz czym się martwić.

- No...skoro tak mówisz.

Rozmowa z Alex trochę cię uspokoiła i minęła zdecydowanie za szybko, bo znowu stałaś przed gabinetem Gojo. Przełknęłaś głośno ślinę i zapukałaś. Z uśmiechem na ustach weszłaś do pomieszczenia, kiedy usłyszałaś ciche "proszę".

- Proszę bardzo. Oto pański garnitur.- podałaś mu materiał.- Może się Pan w niego ubrać, ale proszę w łazience, bo nie wiem, czy chciałabym oglądać pana ciało.

- Zabawna jesteś, adamas.

- Czemu tak Pan na mnie mówi?

- Już wcześniej mówiłem. Jesteś wyjątkowa. A twoje oczy to brylanty, które nie równają się z żadną ceną.

Nie wiedziałaś, co powiedzieć. Po prostu...nikt Ci tego nigdy nie powiedział. Nawet twój były chłopak Henry tego nigdy ci nie powiedział. Owszem, zdarzały się jakieś urocze słówka, ale nie było to na takim poziomie.
Prawdziwego mężczyzny.

- Jestem pod wrażeniem, Adamas.- uśmiechnął się delikatnie.- I dostaniesz tą robotę.

- Naprawdę?.- zapytałaś z nadzieją w głosie.- Bardzo dziękuję.

- Może dzisiaj tylko zobaczysz co i jak, co ty na to? Formalnościami zajmiemy się później. Alex się tobą teraz zajmie.

- Jasne.- uśmiechnęłaś się jeszcze bardziej i wyszłaś z gabinetu żegnając się z białowłosym. Jednak zapomniałaś swojej torebki, która leżała na krześle. Już miałaś do niej podejść, ale niestety jeden z obcasów się wykrzywił i przez to poleciałaś do przodu. Już miałaś się spotkać z uderzeniem o biurko, ale w idealnym momencie poczułaś palce na swojej talii. Spojrzałaś w górę widząc ten piękny uśmiech i te szafirowe oczy.

- Jesteś naprawdę wyjąkowa. I do tego wyjątkową niezdarą, Adamas.

- Widzę, że polubiłeś te przezwisko.

- Moje drugie ulubione słowo.

Chciałaś zapytać je o pierwsze, ale nie miałaś czasu. Wydostałaś się z jego ucisku i sięgnęłaś po torebkę.

- Teraz się nie zabije.- powiedziałaś na wychodnę, na co spotkałaś się z jego śmiechem.
JEGO. ŚMIECH.
O MÓJ BOŻE.

Z rumieńcem na twarzy wyszłaś z jego gabinetu. Starałaś się nie zachowywać dziwnie, jednak wzrok Alex spowodował, że się uśmiechnęłaś. Jednak o nic nie pytała, więc ruszyłaś razem z nią, aby pokazała ci firmę. Czyli twoje nowe miejsce pracy.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top