C H A P T E R T H I R T E E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

- Że co?

Nadal zastanawiałaś się nad słowami Alex, która dzisiaj pojawiła się w twoim domu z jakąś torbą.

- Nie wiedziałaś, że dzisiaj jest impreza firmowa?

- Może zapomnieli mi powiedzieć...- mruknęłaś trochę zdziwiona informacją, którą przekazała ci blondynka.

- Albo Samatha ci nie wysłała wiadomości na maila.

- Myślisz, że jest do tego zdolna?

- Tak, ale za to mądrością to ona nie grzeszy. Myśli cyckami a nie mózgiem, bo zapomniała, że się z tobą przyjaźnie.

- Dobrze to określiłaś.

- Ona chyba jest zazdrosna o ciebie.

- O mnie?

- Nieraz widziała, jak szef się na ciebie patrzy jak w święty obrazek. Jakby nie widział nic lub kogoś piękniejszego od ciebie.

- To miłe co mówisz.

- To prawda, co mówię.- powiedziała poważnie.- Dlatego obydwie idziemy na tą imprezę i wlejemy w siebie tyle drinków, co nigdy świat nie widział.

- Będziemy tego później żałować.

- No i co z tego? Życie jest za krótkie, aby przejmować się jednym z tysiąca kaców, które mnie spotkają.

Miała rację. Po co się przejmować?

- Problem jest taki, że nie mam za bardzo w co się ubrać.- powiedziałaś

- I właśnie w tym momencie znowu przychodzę z pomocą.- uśmiechnęła się, wyciągając zza siebie torbę.- Proszę bardzo. Tutaj jest twoja sukienka.

- Słucham?

- Mamy takie same rozmiary, na pewno się zmieścisz w moją sukienkę.

Z czerwonej torby wyjęłaś krótką czarną sukienkę. Alex była od ciebie niska o jakąś głowę, więc obawiałaś się, jak to będzie wyglądać.

- Pasuje ci.

- No nie wiem, nie jestem przekonana...

- Nie pierdol. Idź się maluj i ubieraj.

Nie byłaś przekonana co do tego pomysłu.

***

Ubrałaś szpilki i ponownie poprawiłaś krótką sukienkę, która ledwo co sięgała ci za kolano. Gdybyś się skłaniała to chyba byłby dramat.
Wyszłaś z łazienki zakładając marynarkę i zeszłaś po schodach spotykając spojrzenie Lisy i Alex, która była ubrana bardzo podobnie do ciebie.

- Wyglądamy przepięknie! A teraz chodźmy!

Pożegnałyście się z Lisą, która powiedziała na koniec, abyście na koniec uważały i dzwoniły w razie potrzeby. Wsiadłaś razem z blondynką do przodu i pojechałyście do firmy, w której świeciło się światło na najwyższym piętrze.

- Nie mogę się doczekać! Będzie cudownie!

- Z pewnością tak.- powiedziałaś.

Zaparkowałyście na parkingu dla pracowników i wyszłyście z auta. Spojrzałaś jeszcze szybko na wyświetlacz telefonu i weszłaś razem z Alex do windy.

- Jestem ciekawa jak większość dziewczyn się odwali.

- Na pewno bardzo. Ja się dziwię, że sama się ubrałam jak na jakąś premierę.

- Wyglądamy przepięknie, więc się uspokój. Będzie dobrze.

- Oby.- powiedziałaś.

Z każdym mijanym piętrem słyszałaś corqz to głośniejszą muzykę. A kiedy drzwi się otworzyły, zobaczyłaś wiele tańczących ludzi.

- Ja idę rozpracować jakieś procenty.- uśmiechnęła się i uciekła w lewo.

- Idę z tobą.- dołączyłaś się.

Podała ci kubek z podejrzaną substancją i wypiłaś na raz czując pieczenie w gardle.

- Dobra, idę na parkiet!

Uśmiechnęłaś się sama do siebie i stanęłaś przy ścianie. Kiedy obserwowałaś przyjaciółkę czy z nią wszystko w porządku dostałaś wiadomość od nieznanego numeru. Jednak, kiedy ją przeczytałaś zrozumiałaś od kogo ona może być.

X: Przyjdź do biura.

I tak zrobiłaś. Weszłaś do windy i wścisnęłaś guzik. Po paru chwilach byłaś na piętrze, gdzie znajdowały się drzwi. I co najlepsze - nie było ochroniarzy.
Weszłaś bez pukania do pomieszczenia i napotkałaś diamentowe, a jednocześnie szafirowe spojrzenie białowłosego, który podszedł do ciebie powoli i zbliżył swoją twarz do twojej.
Czułaś jego ciepły oddech na sobie, a jednocześnie zimno, które przeszło przez twoje ciało.
Bałaś się.
Cholernie się bałaś tego, co zaraz nastąpi.

- Mogę wiedzieć, czemu tu jesteśmy?

- Nie lubię imprez.

- To czemu ją zorganizowałeś?

- To nie ja, tylko Samatha. Co roku je robi z nadzieją, że na którejś się pojawię, ale jak widać z marnym skutkiem.

- Leci na ciebie.

- Zauważyłem to w chwili, kiedy składała cv.

- To czemu tu pracuje?

- Bo dobrze zna się na zarządzaniu. Skończyła dobre studia i dzięki niej miałem dużo klientów.

- A ja? Dlaczego tu pracuje? Skończyłam słabe studia i...

- Zobaczyłem serduszko na twoim cv. Jest tak samo urocze jak ty.

- I to dlatego?

On się tylko zaśmiał, a w ostatecznej odpowiedzi zbliżył swoje usta do twoich.
Ta urocza chwila nie trwała długo. Gdyż w pewnym momencie jego dłonie powędrowały niżej, w okolicach, a następnie cię za nie złapał i posadził na biurku, całując twoją szyję.

- Chyba mam ochotę przekroczyć pewne granice.- mruknął.

- W takim razie je przekroczmy.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top