C H A P T E R S I X

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Hej kochani!
Na początku rozdziału chciałabym, abyście wiedzieli jedną rzecz, którą wyłapałam podczas sprawdzania jakiś błędów. Mianowicie w książce znajduje się pewna sytuacja, która jest taka sama, jak z książki "Zadufany Szef" od T.L Swan. Osobiście nie czytałam tej książki, ale ten fragment wysyłała mi moja koleżanka, która bardzo poleca tą książkę! Mówię, żeby nikt się do mnie nie sprół🙏

Kiedy wstałaś o szóstej - wiedziałaś jedno. Ten dzień będzie po prostu chujowy. Nie dość, że zasnęłaś gdzieś o drugiej nad ranem, to jeszcze czułaś nieprzyjemny ból w okolicach brzucha. Pomimo branych tabletek, nic nie pomagało. Aż w końcu zrozumiałaś, czemu tak się czułaś. Twoje przypuszczenia potwierdziła jedna wielka czerwona plama na jasnym prześcieradle. Okres.

Jęknęłaś czując, jak znowu ból przechodzi przez twój brzuch, aż do okolicy miejsca intymnego. Łzy cisnęły ci się do oczu. Tak bardzo chciałaś zostać w domu, ale wiedziałaś, że to niewykonalne.

Przetarłaś oczy i wstałaś. Już kręciło ci się w głowie, a to był dopiero początek. Jeżeli nie weźmiesz czegoś mocniejszego, to nie wiesz, jak wytrwasz ten dzień.

- O jezu, co ci się stało?.- zapytała Lisa, kiedy zobaczyła cię w progu drzwi.

- Dostałam okres...- mruknęłaś w twarz.- Kurwa, nie wytrzymam. Dałabyś mi te leki?

- Oczywiście, że nie. Endovelle musi przepisać ginekolog. Nie dam ci ich, bo nie wiem, jak na nie zaaragujesz.

- Wiem, ale tak bardzo mnie bo...

Przerwałaś, biegnąc do łazienki. Otworzyłaś toaletę i zwymiotowałaś. Ten ból cię przerośnie.

- Może nie idź dzisiaj do pracy?.- zagadała cię kuzynka, stojąc nad tobą i trzymając ci włosy.

- To jest mój drugi dzień w pracy, Lisa. To jest niedopomyślenia.

- Kurwa...odwiozę cię do pracy, bo sama nigdzie nie pójdziesz w takim stanie.

- Dobrze.

Tak bardzo się cieszyłaś, że ją masz. Gdyby nie ona to nie wiedziałabyś, gdzie się podziać i co ze sobą zrobisz.

***

Siedziałaś w swoim gabinecie, czekając na Alex, która napisała ci, że się spóźni kilkanaście minut z powodu korków, dlatego zaczęłaś czytać papiery bez niej. Przez to, że było ci słabo, literki na papierze mieszały się w jedną wielką czarną plamę powodowało, że nie wiedziałaś nawet, co czytasz. Odłożyłaś papier i wzięłaś tabletkę, chyba trzecią, a nie było nawet godziny dziesiątej. Nie mogłaś patrzeć na jedzenie, bo robiło ci się niedobrze, przez co jeszcze bardziej robiło ci się słabiej, a żołądek zaciskał ci się jak pętla. To było nie do zniesienia.

- Cholera jasna!.- do pokoju wparowała blodnynka.- Przepraszam za spóźnienie! Mam nadzieję, że szef się o niczym nie dowie i...- przerwała.- Boże, [T.I] co ci się stało?!.- zapytała podchodząc do ciebie.- Wszystko dobrze?

- Tak, tylko mam okres. Strasznie źle go znoszę.- uśmiechnęłaś się delikatnie.

- A wzięłaś tabletki?

- Tak, ale nic mi nie pomagają, ja chyba zaraz zejdę...

- Poczekaj, pójdę do koleżanki z innego wydziału. Ona ma jakieś mocno leki przeciwbólowe. Zaraz wracam.

Alex jak szybko przyszła, tak szybko wyszła.
Zaśmiałaś się z jej zachowania i wróciłaś do patrzenia na dokumenty. Jednak znowu nic nie rozumiałaś.

Rozsiadłaś się bardziej na krześle, czując, jak robi ci się słabo. To nic nie dawało.

- Zapomniałem wam przynieść jeszcze jednej teczki.

Do pomieszczenia wszedł nikt kto inny, jak szef. Udawałaś, że wszystko jest z tobą dobrze, jednak prawda była inna. Kurwa.

- [T.I], co ci jest?.- zapytał, rzucając gdzieś w kąt teczkę. Podszedł do ciebie i oparł swoją głowę o twoją.- Jesteś ciepła.

- Nic mi nie jest.

- Jesteś chora?

- Nie, to nic takiego.

- Widzę, że ledwo co stoisz na nogach.

- Ale ja siedzę.- mruknęłaś.

- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Gadaj.- zaczął naciskać. I chyba nie miał ochotę odpuścić.

- Mam okres, zawsze ciężko go przechodzę. Nic mi nie pomaga. Wzięłam chyba połowę leków przeciwbólowych i chyba jest tylko gorzej.

W pewnym momencie zrobiło ci się tak słabo, że osunęłaś się na jego ciało. Gdyby nie jego silne ramiona, to chyba byś poleciała na ziemię.

- Dzwonię po karetkę.

- Błagam cię, nie rób afery o okres.

Nie posłuchaj. A ty zamknęłaś oczy, czując, jak powoli odpływasz. Ledwo cię trzymał, bo Gojo wydzierał się do telefonu.

- Kurwa mać! Ona mi odpływa!.- darł się.- Że co ja mam zrobić?!

–Co...- zobaczyłaś, jak białowłosy grzebie ci w torebce. NO JESZCZE TEGO BRAKOWAŁO.- Odwal się od mojej torebki.

Nie posłuchał. A ty ledwo już kontaktowałaś. Zamknęłaś oczy, bo tak bardzo chciałaś iść spać.

- Jestem tu, adamas.- jego głos był taki spokojny.

Cieszyłaś się nim.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤❤❤
A tutaj mem:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top