C H A P T E R F I V E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Czy miałam wstawić rozdział wczoraj?
Tak.

Czy zapomniałam?
Tak xd

H- Ej, ty chyba mi nie mówisz całej prawdy.

Twoja kuzynka zaatakowała cię od razu po wejściu do mieszkania.

- Nie rozumiem, o co ci chodzi.- uciekałaś wzrokiem, byle na nią nie patrzeć.

- Nie oszukasz mnie. Widziałam cię w aucie tego przystojniaka. Boże, ale on był hot.- rozmarzyła się.- Kto to był?

- Mój szef.- odpowiedziałaś trochę zbyt nerwowo. Ta cała sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć.

- Pierwszy dzień w pracy i już takie stosunki z szefem?.- zapytała sugestywnie poruszając brwiami.

- Uwierz mi, to było jedno wielkie nieporozumienie.

Trzeba było powiedzieć, że mieszkasz dalej i takiej szopki by nie było. A teraz musiałaś się tłumaczyć.

- Nie mogłam wyjść swoimi drzwiami. Trochę zrozumienia.- jęknęłaś siadając na kanapie.- Odwal się.

- Moja mała kuzynka.- usiadła obok ciebie i poklepała po włosach.- Jesteś urocza, kiedy się denerwujesz.

- Zaraz coś ci zrobię.- powiedziałaś z zaciśniętymi zębami.

- Też cię kocham, kuzynko.- uśmiechnęła się wrednie.

***

- Za chwilę jest przerwa.- powiedziała szczęśliwa Alex.- Możesz umówić Gojo na spotkanie o trzynastej? Wtedy będzie musiał umawiać projekt z sąsiednią firmą.

- Jasne.- sięgnęłaś po telefon i wybrałaś numer. Krótka rozmowa wystarczyła, a ty już się zestresowałaś. Typ był dość niemiły, a już chciałaś mu powiedzieć, żeby spierdalał. Powstrzymałaś się jednak.

- Ludzie mnie za bardzo denerwują.- mruknęłaś rzucając słuchawką.

- Coś o tym wiem. Pracuje tutaj od półtora roku i uwierz mi, ta praca taka jest.

- Ważne, żeby pieniądze się zgadzały.- dodałaś.

- Racja.- uśmiechnęła się.- Zaraz idziemy na stołówkę. Jestem tak głodna, że chyba zaraz zjem siebie. A jeszcze muszę zanieść szefowi jedzenie.

- Nie wytrzymasz z głodu?.- zapytałaś, patrząc na koleżankę.

- Nie jadłam od rana NIC! Zaraz mnie coś rozniesie!
- Wiesz...skoro tak się sprawy mają...może ja bym mu zaniosła ten obiad?

- Zrobiłabyś to dla mnie?.- zapytała z nadzieją dziewczyna.

- Jasne, przecież nie mogę pozwolić, abyś umarła z głodu, prawda?

- Będę twoim dłużnikiem kochana!.- wstała od biurka.- Chodźmy!

Poszłaś razem z dziewczyną na stołówkę. Było dość dużo ludzi, ale korzystając ze swojej pozycji, nie musiałaś długo czekać na obiad. Alex również wzięła porcję dla szefa, którą podała tobie.

- Mam nadzieję, że wywalisz się na niego i znowu mu nie pobrudzisz garnituru.- zażartowała.- Teraz byś mu prała ten komplet, abyś nie wyleciała z pracy.

- Odpukaj to lepiej.- zagroziłaś jej palcem, na co blondynka się zaśmiała. Przewróciłaś oczami i ruszyłaś w stronę gabinetu szefa.

Bałaś się, że po wczorajszej sytuacji Gojo będzie na ciebie zły, czy może - zażenowany tą całą sytuacją. Cóż, ty po części byłaś. Spokojnie, ty idziesz tylko zanieść mu obiad, przecież...nic się nie stanie, prawda?

- A niech cię, Alex.- mruknęłaś wychodząc z windy przypominając sobie słowa dziewczyny.
Zapukałaś i czekałaś na odpowiedź. Długo nikt się nie odzywał, albo ty jesteś głucha. Dlatego weszłaś do gabinetu, spotykając spojrzenie szefa i tej pięknej dziewczyny, która była jedną z jego sekretarek. Niestety, nie pamiętałaś jej imienia, ale wiedziałaś, że jej nie polubisz. Właśnie zjechała cię wzrokiem, jakbyś conajmniej odgapiła od niej stylówkę.

- Witaj, adamas.- uśmiechnął się do ciebie.

- Alex nie mogła, więc przyniosłam ci obiad, szefie.- również się uśmiechnęłaś i wręczyłaś mu jedzenie.

- Oh, dziękuję.- przyjął z wdzięcznością pakunek.- A wy się chyba nie znacie. To jest Samanta.

- Hej, [T.I].- podałaś jej rękę, na co ona tylko przewróciła oczami i niechętnie ją uścisnęła. Dobra, nie warto się tym przejmować.- To może ja już pójdę.- powiedziałaś, czując tą niezręczność w powietrzu.

Wychodząc spojrzałaś jeszcze na Gojo, który faktycznie - patrzył się na ciebie.
Alex miała rację. Miał intensywne spojrzenie w stosunku do mnie.

***

- Głowa mi pękła.- jęknęła Alex.

- Zaraz ci pomogę.- powiedziałaś, przeżuwając makaron. Wyrzuciłaś opakowanie do kosza i zaczęłaś pisać coś w że zeszycie.- Poznałam tą Samantę.- wypaliłaś.

- Co?! Jak?!

- Normalnie. Była w gabinecie Gojo i tak jakoś wyszło. Chyba mnie nie polubiła.

- A robili coś?

- Sprawdzali jakieś papiery.- odpowiedziałaś po chwili namysłu.

- To dobrze, że tylko to. Bo ostatnio ich przyłapałam, kiedy ona...

Alex nie skończyła wypowiedzi, ponieważ ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Kiedy ona co?.- zapytałaś nie zauważając, że białowłosy za tobą przebywa.- Alex, kurwa, jak ja tego nie...

- Adamas, co to za przekleństwa?

-Aa!.- pisnęłaś przestraszona.- Co ty tu robisz?!

- Zapomniałaś czegoś.- położył na twoim biurku kolczyk.- A dokładnie mówiąc chyba zgubiłaś.

- Oh...dziękuję.- westchnęłaś, dotykając swojego lewego ucha, gdzie faktycznie nie było kolczyka.- Dziękuję bardzo.

- Nie ma za co.- niezauważalnie dotknął twoich włosów, a na końcu uśmiechnął się do ciebie.

- Do zobaczenia, Adamas.- i wyszedł. A ty siedziałaś w szoku. Spojrzałaś na Alex, która siedziała z otwartą buzią.

- Zacznij pracować.- powiedziałaś nerwowo. Ty również starałaś się pracować, ale jego dotyk cię zdekoncentrował.
Cholera.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top