C H A P T E R E L E V E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Leki, które zostały ci przepisane pomogły jak nic innego wcześniej. Co prawda czułaś za to delikatne mdłości oraz lekki ból głowy, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co czułaś wcześniej.
Z tego, co zrozumiałaś, kiedy próbowałaś, zasnąć Gojo dał Ci wolne na cały tydzień. A był wtorek, więc zastanawiałaś się, jak spożytkować ten czas. Co prawda dostawałaś papiery do wypełnienia oraz odbierałaś telefony, aczkolwiek miałaś dużo czasu dla siebie. Lisa niestety nie mogła tego powiedzieć. Niestety biedna znowu dostała masę rzeczy do wykonania i wracała najpóźniej o godzinie dwudziestej drugiej.

- I jak się czujesz?.- zapytała cię Lisa wchodząc do twojego pokoju.

- Wiesz...trochę dziwnie. Jakbym brała...nielegalne substancję.

- Szkoda, że są na receptę...- zaśmiała się.- Ja idę do pracy, dzisiaj zapowiada się, że wrócę trochę wcześniej, więc może wejdę do sklepu. Chcesz coś?

- Chyba nie. Jeszcze zostało mi trochę słodyczy...- spojrzałaś z uśmiechem na reklamówkę.

- Czegoś tutaj nie czaję.- zwróciłaś uwagę na Lisę.- On załatwił ci zwolnienie, kupił ci reklamówkę pełną słodyczy, zabrał i zapłacił ci za ginekologa...jaki normalny szef tak robi?

- Może trafiłam na jakiś wyjątek?

- I mówi do ciebie Adamas?.- uniosła brew do góry.- Coś mi się nie wydaje.

- Sugerujesz coś?.- zapytałaś.- Że...

- Że wpadłaś mu w oko.

- Co? Na pewno nie. Jeszcze kilka dni temu...

- Wylałaś na niego kawę, wiem. Ale właśnie od tego wszystko się zaczyna, prawda?

- Od wykania na kogoś kawę?

- Od takich dziwnych upadków.- poprawiła.- Może spodobało mu się to, że ty też masz charakterek.- poruszyła brwiami.- Może lubi dominujące kobiety...

- Skończ!.- zakryłaś twarz dłońmi.- Nie chcę sobie już nic wyobrażać...

- O jezu, ale ty jesteś.- pokręciła głową.- Dobra, lecę do pracy, widzimy się wieczorem!

Lisa zniknęła na dole, a ty rozsiadłaś się wygodniej w swoim łóżku. Moment później zasnęłaś.

***

Obudził cię zapach czegoś ostrego, a jednocześnie tak smacznego. Spojrzałaś na godzinę w telefonie, która wskazywała dziewiętnastą dwadzieścia sześć. I stwierdziłaś, że jesteś dość głodna, dlatego cieszyłaś się, że Lisa wróciła wcześniej i zrobiła coś do jedzenia. Założyłaś szlafrok i zeszłaś na dół.

- Jak pięknie pachnie.- powiedziałaś wchodząc do kuchni.- Moje ulubione!

- Bardzo się cieszę.

-Co do kurwy?!.- krzyknęłaś widząc półnagiego Gojo w czarnym fartuchu.

- Nie przeklinaj, Adamas. To niegrzeczne.

- Mogę wiedzieć co robisz w mojej kuchni?

- Lisa do mnie napisała, abym do ciebie przyszedł, bo chciała abym miał na ciebie oko.

- Ale...chwila. Skąd ona ma twój numer?

- Pewnie ze strony.- uśmiechnął się, obracając się w twoją stronę z patelnią.- Siadaj do stołu, zrobiłem kolację.
- Mogę wiedzieć, dlaczego chodzisz bez koszulki?

- Poplamiłem się sosem pomidorowym.- spojrzał na swoją sylwetkę.- Ale chyba nie narzekasz, prawda?

- Podaj lepiej te jedzenie.- mruknęłaś, czekając aż kurczak wyląduje na twoim talerzu. Położył twoją porcję a na końcu dodał warzywa.
Byłaś tak głodna, że zaczęłaś pochłaniać jedzenie.- Ej, to jest dobre.

- Widzisz? Moją specjalnością jest gotowanie.

- I doprowadzanie ludzi do szału.

- Tak mi się odpłacasz?

- Bardziej bym chciała, abyś założył coś na siebie.

- Dlaczego?

- Bo czuję się niekomfortowo.

- Aż tak cię ośmielam?

- Raczej mnie wkurzasz.

- Ja? Przecież mnie uwielbiasz.

Zaczęłaś się denerwować, wymachując rękami. On tak cię denerwował, że myślałaś, że wino, które leżało obok ciebie wyląduje na jego łbie. Jednak tak się nie stało, ponieważ jeden z kieliszków przez twoje ręcę wylądował na podłodze.

- Kurwa mać!.- krzyknęłaś.- Cholera, zaraz to posprzątam.

- Nie.- powiedział stanowczo.- Czekaj.

Gojo podszedł do ciebie, złapał cię talię i podniósł, przenosząc cię na kanapę. Jednak on sam był niezdarny, więc kiedy cię przełożył, sam wylądował na tobie. Wasze oczy się spotkały, były blisko siebie. Tak samo jak usta, które po chwili się ze sobą połączyły.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top