C H A P T E R E I T H E E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi :)

Minęła może godzina po przyjściu chłopaka, a jednak serce ciągle cię bolało. Twoja poduszka była cała mokra od twoich łez z obu stron. Twoja koszulka też nie była w dobrym stanie, ale powiedzmy sobie szczerze - nic nie było w dobrym stanie.
Wstałaś z łóżka i podeszłaś do drzwi, aby podsłuchać, czy Gojo nadal był na dole i się awanturował. Na szczęście nie.
Westchnęłaś cicho i poszłaś do łazienki, aby zobaczyć swój stan. Wyglądałaś jak siedem nieszczęść. Sięgnęłaś po płyn micelarny oraz waciki i szybko oraz dokładnie zmyłaś resztki makijażu. Na koniec umyłaś twarz oraz zrobiłaś peeling. Nałożyłaś krew odżywczy i wymieniłaś koszulkę na luźną bluzę. Uśmiechnęłaś się na swój wygląd, bo bez makijażu oraz bez wyjściowych ubrań prezentowałaś się tak samo dobrze jak z nimi. Z uśmiechem na ustach wróciłaś do pokoju, jednak nie trwało to długo. Bo właśnie przed tobą stał sprawca całego zamieszania, jakim był Gojo Satoru. Chciałaś krzyczeć, ale białowłosy szybko do ciebie podszedł i przywarł do ciebie ręką.

-Proszę cię, nie krzycz.- powiedział cicho.- Chce to wszystko wytłumaczyć.

-Kurwa mać.- powiedziałaś cicho.- Jak ty się tu dostałeś?

-Miałaś otwarte okno.- spojrzałaś za siebie i faktycznie. Było otwarte na oścież gdyż było w miarę ciepło i chciałaś przewietrzyć pokój.

-Odejdź.- powiedziałaś przez ściśnięte gardło.- Nie mam ochoty teraz z tobą rozmawiać.

-Pozwól mi to wyjaśnić, błagam.- złapał cię za ręce. Nie odzywałaś się, więc kontynuował.- Wiem, że moje wyjaśnienia nie będą cię przekonywać, ale chcę powiedzieć prawdę.

-Prawda jest taka, że się mną bawiłeś prawda?

-Nie, Adamas. Nigdy.- złapał cię za policzki.- Nigdy bym się żadną kobietą nie bawił.

-To czemu kilka dni temu spędzałeś czas z Samatną, jednocześnie...jednocześnie bawiąc się mną?

-Miałem z nią układ, który jak pewnie się domyślasz polegał na seksie. Jednak i tak wszystko miałem zakończyć. Nudziło mnie to. Chciałem stałego związku, związać się z kimś. I wtedy pojawiłaś się ty.- złapał cię za podbródek.- Wtedy, kiedy postanowiłaś oblać mnie kawą...

-Do teraz mówię, że to nie było specjalnie.- przerwałaś mu szybko.

-Gdyby to było specjalnie lub nie, fakt jest taki sam. Od tamtej pory sprawiłaś, że moje życie stało się lepsze.

-Skoro sprawiłam, że twoje życie stało się lepsze, to czemu to zrobiłeś?

-Zapomniałem, że miłość w świecie, w którym się obracam nie istnieje. Wspólpracuje z ojcem Samanty. Jest to jeden z najbardziej przerażających ludzi na świecie. Lucas, kiedy się dowie, że spałem z jego córką chyba urwie mi łeb albo coś innego. Okazało się, że jeden klient chce nasz oszukać, a ja nie umiałem nic z tym zrobić. Zacząłem pić gdy nagle do pokoju weszła Samanta, która...cóż. Zrobiła to, co zrobiła.

-Ona nie miała prawa tego zrobić. Te zdjęcia...

-Tak, zapewni tak jest, jednak co z tego? Oni mają mnie w garści, a...

-Rozumiem.- przerwałaś mu.- Nie zostawię tak tego. Związek ma za zadanie pomagać sobie wzajemnie. Musimy się wspierać, Gojo. Więc to będziemy robić. Ja...przepraszam, że nie wysłuchałam cię wcześniej i...

-Nie przepraszaj mnie. To nie była twoja wina. Nie wiedziałaś, a ja ci nic nie powiedziałem.- uśmiechnął się delikatnie, a następnie poczłował cię szybko.- Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz, Adamas.

Następnie wyszedł przez okno tak samo, jak wszedł. Nie wiedziałaś, jak to zrobił, ale jedno jest pewne. Kochaj tych, którzy się dla ciebie poświęcą.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top