6
— Spełnię jedno twoje życzenie, tylko zabierz mnie tam.
Igrałam z ogniem. Wiedziałam o tym. Ale musiałam tam iść, bo inaczej bym eksplodowała na miejscu. Potrzebowałam oczyścić myśli. Mikhail'owi spodobała się moja oferta, było to widać w jego oczach. Zaoferowałam mu coś w zamian.
— Chodźmy.
Czy miałam żałować tej nocy?
Zdecydowanie tak.
Klub do którego poszliśmy miał nadzwyczajny urok i pierwsze co rzucało się w oczy po wejściu to ogromna, szklana piramida odwrócona do góry nogami. Rzucała setki kolorowych świateł przecinających ciemność, co w pierwszej chwili mnie oślepiło. Wokół nas była masa ludzi, a powietrze wypełniał żywy pulsujący rytm. Czułam, jak serce bije mi mocniej w piersiach. Mikhail jednak się nie zatrzymywał i z typową dla siebie pewnością i nonszalancją prowadził mnie przez tłum. Jego kroki prowadziły nas w głąb klubu, mijając rozmawiających ludzi i rozświetlone bary.
Gdy dotarliśmy prawie na sam środek wnętrza klubu, gdzie unosiła się ogromna, szklana piramida, miałam wrażenie jakbym wchodziła do innego wymiaru. Światła odbijające się od szklanych ścian tańczyły na skórze, tworząc kolorowe refleksy, które sprawiały, że poczułam się jak w magicznej krainie.
Mikhail przystanął na chwilę, obserwując mnie z boku. Jego spojrzenie emanowało pewnością siebie, ale także czymś głębszym, czego nie potrafiłam jednoznacznie zdefiniować.
Mikhail uśmiechnął się enigmatycznie.
Westchnęłam, wiedząc, że to, co się zaraz wydarzy, mogłoby zmienić wszystko. Ale potrzebowałam tego. Potrzebowałam ucieczki od wszystkiego, co mnie w ostatnim czasie spotkało. Od ciężaru odpowiedzialności, który ciążył na moich barkach i przygniatał w nocy.
Razem przemierzaliśmy dalsze zakamarki klubu. Mieszanka podniecenia i niepokoju przeszyła moje ciało.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do najbardziej ekskluzywnej części klubu, gdzie światła pulsowały jeszcze intensywniej, a muzyka grała jeszcze głośniej, wiedziałam, że to będzie noc, której nigdy nie zapomnę.
— Zaczekaj tu na mnie — powiedział, starając się przekrzyczeć. Wskazał na barierkę na brzegu parkietu, przy której się znaleźliśmy i nim zdołałam cokolwiek odpowiedzieć, zostawił mnie samą. W jednej chwili miliony myśli sprawiło, że miałam ochotę wybiec i uciec, ale wiedziałam, że byłoby to głupie i nierozważne. Przed Mikhailem nie było ucieczki. Czekałam więc cierpliwie na jego powrót, obserwując tymczasem zatraconych w zabawie ludzi. Ich twarze oraz sposób poruszania się, zdradzały, że czuli się wolni od jakichkolwiek problemów i zmartwień. Żyli chwilą, muzyką i atmosferą. Złapałam się barierki, uniemożliwiając moim nogom poniesienie mnie na parkiet.
Zamknęłam na moment oczy, aby wczuć się w panujący klimat i poczuć wibracje bawiących się ludzi i dudniącej na cały regulator muzyki. Kiedy je otworzyłam, powiodłam wzrokiem po tłumie, aż zatrzymałam go na postaci, która mogła być wyłącznie moim wyobrażeniem. Te oczy, te usta, ta twarz patrząca na mnie po drugiej stronie parkietu.
Ciepłe łzy wypełniły kąciki moich oczu...
— Raphael — szepnęłam.
W tym samym momencie przed moją twarzą znalazł się kolorowy napój. Spojrzałam na Mikhail'a, który podał mi go, wpatrując się we mnie oczekująco. Przyjęłam go z cieniem wahania. Zapewne nie umknęło to jego uwadze, ale nic na ten temat nie powiedział.
— Napij się, dobrze ci zrobi — powiedział.
Niepewnie wzięłam pierwszy łyk, ale każdy kolejny był zdecydowany i przyjemnie grzał moją krtań. Brakowało mi alkoholu i tego, w jak relaksujący stan po nim popadałam. Przeszło mi przez myśl, że jeśli właśnie miałam halucynacje o Raphael'u, to nie powinnam tego pić. Ale od razu zdusiłam w sobie tę myśl. Ukradkiem wróciłam jeszcze wzrokiem do miejsca, w którym go widziałam, ale nie było po nim śladu.
— Chcę potańczyć. — Spojrzałam na niego, z resztkami wygasającej wstrzemięźliwości, oczekując pozwolenia. Gdy kiwnął głową, udzielając mi go, oddałam mu pustą szklankę i ruszyłam na parkiet. Wtopiłam się w tłum, chcąc stać się jego częścią. Moje ręce uniosły się w powietrzu, nadając moim ruchom płynność i gracji. Zamknęłam oczy i poczułam, jak muzyka wibruje w moich żyłach.
W otoczeniu ciemności, którą podkreślały światła wiszącej nad nami piramidy, skupiłam się na tańcu, jakby to było jedyne, co istniało. Zapominałam o troskach, o Mikhailu, o całym świecie zewnętrznym. Tylko ja i muzyka. I fantazja, że Raphael gdzieś tu jest i na mnie patrzy.
Z rytmu wybiło mnie ciepło czyjegoś oddechu na szyi. Instynktownie, choć niezdarnie odchyliłam się, obracając w stronę intruza. Był nim mężczyzna zbliżony do mojego wieku, zadbany, choć w ewidentnie pogniecionej już koszuli i zadziornym, pijackim uśmiechem. Uniósł rękę, chcąc zaprosić mnie do tańca. Ja jednak miałam inne plany i nie uwzględniały one jakiegokolwiek mężczyzny.
— Nie, dzięki — krzyknęłam do niego przez niosące się głosy i muzykę. Odwróciłam się do niego plecami, będąc pewna, że zrozumiał aluzję i odszedł, jednak mężczyzna nie miał zamiaru się poddać. Zbliżył się jeszcze bardziej, próbując złapać mnie za rękę. Jego niepożądany dotyk, a moje ciało spięło się z obrzydzeniem.
Kontrola.
Zanim jednak zdążyłam zareagować, nagle poczułam, jak ktoś staje obok mnie. Wzrok Mikhail'a, który pojawił się tuż obok, płonął determinacją i niebezpiecznym błyskiem. Stanął obok mnie z pewnością siebie ze spojrzeniem utkwionym w intruzie.
— Odejdź — rzucił groźnie.
Mężczyzna cofnął się zaskoczony, widząc postać Mikhaila. Jednak zamiast ustąpić, spojrzał na niego z wyzwaniem w oczach.
— A jeśli nie? — Próbował stworzyć pozory pewności siebie, ale ewidentnie przemawiał za tym alkohol.
— Jeśli nie, to wyjdziesz stąd bez części ciała, którą obecnie myślisz. I nie chodzi tu o głowę.
Mężczyzna wtedy zrozumiał, że lepiej będzie, jeśli szybko się wycofa. Bez słowa obrócił się na pięcie i zniknął w tłumie, zostawiając nas w spokoju. Przeniosłam wzrok na Mikhail'a, który przez chwile go obserwował, jakby był gotowy na każdą ewentualność. Gdy przeniósł go z powrotem na mnie, nie wiedziałam, co powiedzieć. Mieszanka lęki i ulgi zalała moje ciało.
— Dziękuję — odpowiedziałam zmieszana, czując jak kręci mi się w głowie od braku powietrza. — Był...
— Musisz się nauczyć radzić w takich sytuacjach — przerwał mi, po czym przyciągnął mnie do siebie obejmując moją talię w ten sam sposób w jaki większość mężczyzn wokół trzymała swoje partnerki, mimo że muzyka w tle nie nadawała się do niczego wolnego. Znów poczułam ciepło bijące od jego ciała. Oddech na swoim uchu, gdy się do niego nachylił. — Nie zawsze będziesz miała broń lub kogoś do obrony. Naucz się wzbudzać konkretne reakcje, poznawać słabości. Wykorzystaj to, aby zdezorientować osobę i aby uciec.
Słuchałam uważnie jego słów, ale zdawały się do mnie nie docierać. Muzyka, ludzie, on, jego ciało, zapach... Poczułam, że znajduje się w centrum chaosu. Moje zmysły się rozjeżdżały, a ja aż musiałam się oprzeć o niego. Bez cienia wahania objął mnie jeszcze mocniej, pozwalając mi na to.
— Jestem tutaj cały czas, ale nie jestem w stanie uchronić cię przed wszystkim — powiedział. — Aby przeżyć i zająć należne ci miejsce, musisz na nie zapracować. Udowodnić, że nie ma nikogo, kogo powinni bać się bardziej. Bratva od zawsze opierała się na dyktaturze, a jej ludzi w ryzach trzymał terror.
Mikhail wydawał się być obecny, ale jednocześnie oddalony o kilometry. Jego słowa brzmiały jak przepowiednia, a ja wciąż starałam się przetrawić wszystkie emocje, które wypełniały moje wnętrze. Był niczym postać z mitologii, której rady należało słuchać, ale także się jej obawiać.
Zamknęłam na chwilę oczy, próbując uporządkować myśli. Wszystko to było dla mnie zbyt przytłaczające. Potrzebowałam oddechu, ale jednocześnie nie chciałam, aby ta chwila się skończyła. Była tak intensywna, że czułam się jakbym żyła w innym wymiarze.
Kiedy znów otworzyłam oczy, zauważyłam, że Mikhail patrzy na mnie, jakby był w stanie odczytać moje myśli. Jego spojrzenie było intensywne, przenikliwe, jakby chciał wejrzeć w głąb mojej duszy.
Opierałam się o niego, czerpiąc z tej bliskości mroczną energię, która może i mnie pochłaniała, ale także chroniła.
***
Po wielogodzinnym spacerze, klubie i tańcu, ledwo byłam w stanie wrócić do hotelu. Byłam wdzięczna Mikhail'owi za zamówienie taksówki. Zmęczenie pochłaniało mnie na tyle, że nie miałam siły się martwić o wspólny pokój i łóżko, dzięki czemu miałam to już całkowicie gdzieś a jedynie o czym marzyłam to o śnie.
Po powrocie wzięłam szybki prysznic, ubrałam piżamę i rzuciłam się na łóżko, przykrywając się aż po szyję. Nim jednak zamknęłam oczy, spojrzałam jeszcze na Mikhaila, który stał przed oknem i wpatrywał się w nie w milczeniu. Wyglądał, jakby był nieobecny, jakby jego myśli były gdzieś indziej, daleko stąd.
Mikhail był jak cień. Emanował tajemniczością i spokojem. Jego sylwetka była wyraźnie zarysowana przez światła nigdy nie śpiącego Las Vegas.
Zastanawiałam się, co kryje się za tą obojętnością, za jego nieprzeniknioną postawą. Czy to był sposób, w jaki chronił się przed światem, czy może jedynie maska, za którą ukrywał swoje prawdziwe uczucia i myśli?
— Mikhail? — To był chyba pierwszy raz, kiedy zwróciłam się do niego po imieniu.
W milczeniu, które zawisło między nami, czułam napięcie, jak niewidzialną nić, która łączyła nasze dusze, ale jednocześnie znajdowaliśmy się na jej dwóch różnych końcach.
Mikhail obrócił się w moim kierunku. Jego spojrzenie jeszcze nigdy nie było tak łagodne i ludzkie, jak teraz. Jakby pozwolił sobie na cień człowieczeństwa.
— Tak? — odpowiedział spokojnym tonem, ale w jego głosie dało się wyczuć nutę zainteresowania.
Przełknęłam ślinę, zbierając się w sobie, żeby zapytać go o to, co dręczyło mnie już od samego początku mojej niewoli.
— Dlaczego ja? — spytałam szeptem. — Co jest we mnie takiego wyjątkowego, że usilnie starasz się mnie wprowadzić w swój świat, jakbym miała się stać jego częścią?
Mikhail przez chwilę milczał, jakby ważył słowa.
— Już się nią stałaś, Malio. To trudne do wyjaśnienia, ale uwierz mi, że twoja obecność ma znaczenie i odmieni losy wielu ludzi.
— To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
— Wkrótce ją poznasz. Tymczasem skup się na tym, co ci przekazuję. Jutro ci się to przyda i będziesz miała szansę się wykazać.
Mikhail spojrzał na mnie głęboko, jego spojrzenie pełne było tajemnicy i emocji, których nie rozumiałam. Jego słowa brzmiały jak zagadka, której nie potrafiłam rozwiązać. Byłam zaskoczona i zdezorientowana. To, co mówił, brzmiało jak wyzwanie, ale także jak zaproszenie do czegoś większego niż ja sama.
Potem jednak coś, co zdezorientowało mnie jeszcze bardziej. Podszedł, nachylił się i ucałował moje czoło.
— Śpij, Malio
Zamknęłam oczy, czując jeszcze ciepło jego ust na moim czole. Był to gest, który sprawił, że serce zabiło mi mocniej, ale także wzbudził wątpliwości i pytania. Co tak naprawdę czuje wobec mnie Mikhail? Czy to tylko część jego strategii, czy może coś więcej?
Momentalnie przypomniałam sobie twarz Raphel'a w klubie. Wydawała się tak realna, ale nierealnie szybko zniknęła. Tej nocy przyśnił mi się, stojąc nad basenem w domu Stefano. Zupełnie, tak jak tamtego wieczora, gdy go do niego wepchnęłam. I tak samo jak wtedy, chciało mi się śmiać.
***
Kolejny dzień minął szybko i nerwowo. Przesiedziałam go w większości w pokoju, ucząc się na pamięć segregatora, w którym znajdowały się zdjęcia, a także informacje o osobach, z którymi mieliśmy się dzisiaj widzieć. W większości byli to mężczyźni, ale znalazła się także jedna kobieta.
Każda z osób, która miała być obecna, związana była z handlem żywym towarem. Z tego, co udało mi się wyczytać, odpowiadali za konkretne sektory, miejsca, a nawet stany. Zastanawiało mnie, jak to działało. Jak taki handel mógł funkcjonować niepostrzeżenie dla walczącym z tym służb?
Oczekiwanie na spotkanie z tymi ludźmi, przyprawiało mnie o mdłości i wprawiało mnie w niepokój. Ale wiedziałam, że to część mojej nowej rzeczywistości.
Mikhail był zajęty od samego rana, rozmawiał przez telefon, ogarniał sprawy związane z biznesem, czasami zamawiając nam coś do jedzenia i picia. Obserwowałam jego działania z dystansem, zastanawiając się, co tak naprawdę kryło się pod tą tajemniczą fasadą. Ale na razie musiałam skupić się na swoim zadaniu.
— Skończyłam — powiedziałam w końcu, gdy było już blisko wieczora.
— Przeczytaj to jeszcze raz — polecił. — Na spotkaniu musisz pokazać, że znasz się na rzeczy, że wiesz, o czym mówisz. Jak test, Malio. Test twoich umiejętności i lojalności.
— Zrozumiałam — mruknęłam i niechętnie sięgnęłam po odłożony segregator. Udawałam, że czytam choć w rzeczywistości analizowałam możliwe scenariusze przebiegu spotkania.
Gdy nadszedł wieczór, Mikhail kazał mi się przygotować. Poczułam nieprzyjemny supeł zaciskający się w moim brzuchu, jakbym szykowała się egzekucję.
Czym prędzej wzięłam prysznic, a następnie owinięta szlafrokiem usiadłam skupiona przed lustrem. Byłam wdzięczna, że Mikhail sam musiał wziąć prysznic i nie było go w pokoju. Nałożyłam delikatny makijaż, podkreślając policzki, a także usta. Następnie włosy, lekko falujące po suszeniu, wyprostowałam prostownicą, tworząc subtelny, ale zdecydowany look. Gdy spojrzałam na siebie w lustrze, w moich oczach starałam się wypatrzeć determinację i gotowość na to, co miało nadejść... ale mi się nie udało.
Z drżącymi nogami wstałam i sięgnęłam po zawieszony w szafie komplet od stylistki na dzisiejszy wieczór. Wybrała dla mnie elegancką, czarną sukienkę o kroju kopertowym. Miała długość do kolan i delikatnie opadała wzdłuż sylwetki, podkreślając kobiece kształty. Materiał był gładki i lekko błyszczący, dodając sukience luksusowego wyglądu. Dekolt był głęboki, idealnie podkreślając szyję. Sama kreacja była ozdobiona dyskretnymi zdobieniami na mankietach i w pasie, które dodawały subtelności i klasy. Całość była dopasowana do ciała.
Stałam przed lustrem i zasuwałam z boku sukienkę, gdy Mikhail wyszedł wyłącznie z opasanym wokół jego bioder ręcznikiem. Zatrzymał się na chwilę, ewidentnie wstrzymując oddech. Jego wzrok przeszył mnie niczym strzała, oceniając każdy mój ruch i zmianę w wyglądzie. Była to chwila, w której czułam się jak pod mikroskopem, a każdy detal mojego wyglądu był analizowany i oceniany.
— Świetnie się prezentujesz. Cieszę się, że nie muszę wzywać stylistek — rzucił z wyczuwalnym sarkazmem i podszedł do szafy. Jego głos brzmiał o wiele bardziej spokojnie, niż się spodziewałam.
Nie odpowiadałam na ten komplement ani na docinkę. Dokończyłam poprawki i wyprostowałam się, gotowa na kolejny etap tego wieczoru. Było to jak próba. Wiedząc, że każde słowo, każdy gest będzie oceniany.
Mikhail wrócił do łazienki, aby się przebrać i aby po chwili powrócić do pokoju, ubrany w elegancki garnitur, który pasował do charakteru i pozycji, jaką zajmował. Jego spojrzenie przesunęło się po mnie, analizując mnie w milczeniu. Czułam, jak skóra na moich plecach mrowieje pod jego spojrzeniem, a ja dostaję gęsiej skórki.
— Czegoś ci brakuje — powiedział, stając za mną, gdy wciąż siedziałam przed lustrem. Spięłam się, obserwując nasze odbicie i to... jak wyglądamy razem.
— Obcasy mam w szafie, już je zakładam — powiedziałam pośpiesznie, chcąc wstać, ale zatrzymał mnie, kładąc mi ręce na ramionach.
— Nie o to mi chodziło — powiedział tajemniczo i nachylił się, aby wysunąć szufladę toaletki. Było w niej bordowe pudełko z logiem ekskluzywnej i horrendalnie drogiej biżuterii. Wziął je, a następnie postawił przede mną. Widząc moje niepewne spojrzenie, kącik jego ust drgnął. — Otwórz.
W środku leżał delikatny naszyjnik i dopasowane do niego kolczyki, wszystkie wykonane z błyszczących rubinów. Błyszczących w blasku światła, niczym iskry ognia. Ich intensywna czerwień przyprawiła mnie o niemalże zdumienie. Przypomniałam sobie moment, w którym Raphel zabrał mnie na spotkanie, gdzie po raz pierwszy poznałam Mikhaila. Było to jeszcze we Francji, a on nie omieszkał skomentować, jak bardzo pasowałyby mi rubiny, które zdobiły także pierścionek jego matki. Ale to nie było wszystko. Bo ta chwila przywołała także wspomnienie, gdy Raphael także podarował mi biżuterię, gdy szliśmy na bal. A ja sobie wtedy wyobrażałam, jak potężnie wyglądałabym u boku jego... albo Mikhail'a. Gdybym była z nimi na równi.
— Nie wiem co powiedzieć... dziękuję — wydukałam, zakładając kolczyki.
— Nie patrz na nią, jakbyś to ty stanowiła dodatek. To rola tych kamieni, a nie twoja. Ty jesteś wyjątkowa i tak też się masz prezentować, rozumiesz? Teraz jesteś kobietą Bratvy — oznajmił. — M o j ą kobietą.
Na jego wyznanie, eksplodowała we mnie mieszanka skomplikowanych emocji. Byłam zaskoczona i zdezorientowana jego słowami. Miałam wątpliwości. Czy to, co mówił Mikhail, było prawdziwe, czy tylko częścią jego strategii? Jeszcze niedawno byłaby to realizacja moich skrytych fantazji, ale nie byłam już tamtą wersją siebie, która stała z Raphael'em i pragnęła znaleźć się na szczycie. Kim byłam ja teraz? Czego chciałam?
Zawiesiłam spojrzenie na biżuterii, czując się, jakbym patrzyła na czekającą koronę.
Sięgnęłam po naszyjnik, ale w tym samym momencie jego palce dotknęły moich, co sprawiło, że zadrżałam. Mikhail wyjął go z pudełka, następnie zakładając go na moją szyję. Choć był niewielki, był zimny i ciężki.
Przez chwilę zamarłam, czując jego dotyk na mojej skórze, jakby elektryczny prąd przeszył moje ciało. To był gest, który wykraczał poza zwykłą uprzejmość czy troskę. To był gest, który mówił o czymś więcej. O tym, że czy mi się to podoba czy nie, znalazłam się w złotej klatce. Do której wyłącznie on miał klucz.
Nasze spojrzenia spotkały się w lustrze, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. Byliśmy tylko ja i Mikhail, jakbyśmy stanowili odrębny świat, odcięty od reszty rzeczywistości.
— Czas iść. Załóż buty — przerwał w końcu ciszę.
Gdy wstałam, znów miałam wrażenie, jakbym stała się inną osobą.
***
Spotkanie, na które zmierzaliśmy, odbywało się w ekskluzywnym hotelu położonym na obrzeżach Las Vegas. Gdy wysiedliśmy z samochodu i przekroczyliśmy próg, natychmiast otulił nas luksus i elegancja. Przestrzeń była przemyślana w najdrobniejszych detalach, a atmosfera emanowała prestiżem.
Mikhail prowadził mnie przez elegancko urządzony hol, aż do windy i do tajemniczego pomieszczenia. Znajdował się w nim ogromny stół, przy którym czekały już osoby o których cały dzień czytałam. Mężczyźni o zimnych, przeszywających spojrzeniach i tajemniczych uśmiechach. Ich stroje i wygląd sugerowały, że byli zamożni i wpływowi. Każdy z nich emanował pewnością siebie i dominacją, co tylko potęgowało atmosferę napięcia w pomieszczeniu. Kobiety, która także miała być obecna, nie było.
— Miło cię widzieć, Mikhail — odezwał się jeden z nich i zawiesił wzrok na mnie. — A także twoją towarzyszkę.
— Wzajemnie, Wilson — odparł Mikhail, po czym zajęliśmy nasze miejsca. — Przejdźmy do interesów.
W jednej chwili każdy z nich wyciągnął kopertę, a z niej jakieś zdjęcie. Wszystkie zostały położone na stole. Przedstawiały młode dziewczyny, niektóre z nich kobiety zbliżone do mojego wieku. Nie wiedziałam, czemu miały służyć. Czy teraz będą licytować ich życie?
— Wybierz. — Zajęło chwilę nim dotarło do mnie, że Mikhail zwrócił się do mnie.
— Co? — szepnęłam.
— Które serce mam ci dostarczyć? Wskaż je, Malio.
Zrobiło mi się słabo. To był mój test, mój moment, w którym musiałam udowodnić, że jestem tego warta, że się nie waham. Mężczyźni przy stole patrzyli na mnie badawczo. Ale ja wpatrywałam się w oczy kobiet i miałam wybrać, której chcę odebrać życie, aby dać je sobie.
To nie śmierć była najgorsza.
Tylko to co umarło w nas za życia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top