Ósiemnaźcie
- KURWA MAĆ W DUPE ZAJEBANA
- Cicho dziwaku przywołasz tu tego popierdolca Matthiasa
- ONA MA KSIUNSZE ZAKLENC. ON MA WSZYSTKIE ZALKECIA DO DYSPOZYCJI!- lukaz zaczął jeszcze głośniej drzeć mordę, - NIECH NAS KURWA USŁYSZY I TAK WSZYSTKO POSZŁO W PIZDU.
- nie sądzę żeby tak zrobił...
- Dlaczego nie, Emil?- przerwał mu trollkas, - On ma do dyspozycji ksionszke zaklenic, będzie jej używał jako dodatkowych tortur dla nas!- lukaseks się uspokoił i dostał ataku płaczu
- No weź się uspokój lukaz bo brzmisz jak popierdolony- powiedział Emilus Niezręcznius Rumienius
- ale to wszystko poszło w pizdu!
- To prawda znalazł ksiunszke ale nadal żyjemy, oddychamy,- powiedział ztelison wzruszając ramionami, - I możemy z nim wygrać bez ksionszki!
- ale to będzie najtrudniejsza część tej chorej gry...
- CICHO!- dżejmil syknął. Usłyszeli skrzypiące drzwi, był to majtas kiler.
- czy to ten psychol?
- nie kurwa ojciec Mateusz
- aok
Emilek maskonurek popatrzył na swoją kostkę. Była tak okropna ze się zrzygał, a lukazowi włączył się instynkt macierzyński
- emilek twoja kostka! Jaka ohydna!
- dobra przymknij się
Lukaz zaczął szukać czegoś do oczyszczenia rany. Gdy znalazł zaczął przechodzić do czynów, a emilosław obserwował pedofila. Majtas wyciągnął jakąś rzecz na co dżejmil się wkurwil - Co do cholery on robi?
- Co to jest? - zapytał dżukas. To co zobaczył przypawilo go o zawau. On miał KSIUNSZKE ZALENIĆ.
Nagle wyciągnął jakiś pilocik. Służył on do kontrolowania ich. Lecz dżejmil miał astygmatyzm jakiś i pomylił pilocik z telefonem
- TO TELEFON!
- co
- on jest w wiadomościach. Ale jak? Przecież tutaj nie ma zasięgu!- powiedział ztelson a lukaz skończył myć kostkę Dżejmila
-myśle ze to adapter
- chuj z tym - odpowiedział młodszy. Nagle majtas podniósł głowę, a bracia zastygli w bezruchu. Kiedy zorientowali się ze idzie w kierunku schodów to się uspokoili. Wykorzystali to i wyszli z łazienki. Stanęli na środku korytarza i głównie lukaz rozmyślali.
- wiec zaczynamy działać?
- o kurwa odwazyles sie. Dawaj idziemy. Nie mógł pójść daleko.
W tym samym czasie majtas się wkurwiał bo mu net źle chodził. To zmora każdego człowieka zwłaszcza ucznia który ma e-lekcje. Kiler podniósł głowę sprawdzając czy dwie ofiary są w pobliżu. Mimo to jak o nich pomyślał to wywołał powstanie w jego spodniach. Łaził bez celu po domu, i postanowił poszukać jakiegoś winka by uczcić jego zwycięstwo w tej chorej grze. Uśmiechnął się smutno bo sb przypomniał ze nie będzie miał z kim świętować. (Po chuj ich zabijałeś ćwoku. dop.aut). Lecz stwierdził ze ma wyjebane, więcej wina dla niego hehes. Postanowił je otworzyć, ale z powodu tego ze jest tępy to zgubił korek. W tym momencie nasze ofiary pobiegły do piwnicy. Niestety chuj zauważył cienie wiec polazł tam gdzie je ostatnio widział czyli za szafę ale mu coś nie pyklo.
- ej lukaz. Szuka nas?
- nie kurwa sra na podłogę
- badum tssss
Bracia poszli do sąsiedniej pralni i ukryli się za beczką. Słyszeli niski śmiech majtasa. Lukaz dostał flashbackow z ich GoRoNcEj NoCy, kiedy majtas nie był ohydnym pedofilem.
- dobra dżejmil musimy się rozdzielić, NIE PRZYJMUJE PROTESTÓW
- kurwa...- zawył dzejmilson
- będziemy biegli jak pojebani...
- lukaz ty nie jesteś poważny..
- TO NJE CZAS NA PROTESTY GNOJU
Emil się wkurwił trochę. Zaczął zdejmować zegarek, - Kurwa mac masz pamiątkę po mnie, przecież zdechnę
- dobra działamy.
W tym samym czasie chuj szukał swoich kozłów ofiarnych. Uśmiechnął się szeroko gdy usłyszał kroki.
Emil szedł jak człowiek, lecz nagle zauważył zwłoki PEJTERA. Natychmiast pojawiły mu się flashbacki z wczorajszego dnia, w którym nie uratował młodego. Nogi mu odmówiły posłuszeństwa i UPAT. Zaczął drzeć mordę. Łzy napełniały mu oczy. Już drugi raz chciał się zrzygac ale się powstrzymał.
- japierdole ale jestem debilem. Nie uratowałem go. Jestem jebanym egoistą elo
W tym samym czasie lukaz realizował planikkkkkkkk. Lecz mu przeszkodził krzyk dżejmila. Osrany bondewik zamienił się w strusia Pędziwiatra i pobiegł tam gdzie się znajdował braciszek.
- Emilosła-
- kurwa uważaj!
Obaj odwrócili głowy. Za nimi stał MATJAS. Zesrali się nie na żarty.
- o kurwa hejka! - przywitał ich matjaseks, - Szukałem was dzisiaj! Jak tam wasz pla...- przerwał zauważając Emila ryczobongo.
- moje nowe dzieło jest cudowne cnie?
- Majtas to nie jest śmieszne- powiedział lukaseks, - BaWi CiE tO?
- owszem bawi. Przecież i tak wygram te grę
- WYGRYWAJĄC CO TY DRANIU?!- dżukas w tej chwili chciał śmierci majtasa. Kiedy się uspokoił to dodał, -Weź mi KURWIU powiedz co ty wygrywasz? Podnieca cię torturowanie swojej rodziny?!- zaśmiał się krótko, - Co cię podnieca w torturowaniu DZIECI?!
- ...Tak naprawdę nie chciałem zabijać Pejta. On nic nie jest wart...
- TY NIKOGO NIE POWINIENEŚ ZABIJAĆ!
Nastała cisza, lecz Emil przerwała ją nagłym atakiem na zboka. Lukaz był w szoku i stwierdził -nasz emilek dorasta :,)
W końcu dżukas do niego dołączył.
-time skip bo się długo napierdalają-
- Wow lukaz nie wiedziałem ze umiesz się bić hehs.- bondewik cofnął się i odepchnął ejmila do tyłu. Jednak emilek maskonurek był zbuntowany to odepchnął łapska lukaza, bo chciał się napierdalac z majtasem
- Dawaj Emil! - drwił chuj
Lukaz próbował przyciągnąć do siebie brata lecz mu coś nie pyklo.
- Emil bachorze czekaj!- zawołał lukaz ale został zignorowany :(
Majtas z łatwością unikał ataków dżejmila, nagle złapał za łydkę stelizona i rzucił nim o ziemię. Chwycił za głowę chłopaka i popatrzy się na lukaza. Po chwili wykręcił głowę młodszego pod dziwnym kątem. Dżukas popadł w rozpacz. Już wiedział ze to koniec oglądania memów z ajzenbiślą, wkurwiania Emila, nawet nie mogli poleciec do muzeum penisa :(
Bondewik wydał z siebie głośny szloch ze aż w Hiszpanii było słychać. Majtas jakby nigdy nic rozłożył ręce i stanął za lukazem.
- wszystko będzie dopsze lukazku mój <3 - powiedział najłagodniejszym tonem, dotykając szyji lukaza, chciał zakończyć grę ale nie chciał by bondewik umierał.
Dżukas sięgnął po ramię chuja i wbił paznokcie szybko przesuwając w dół tworząc krwawiącą ranę. Mathjas się zadarł i puścił szyje lukaza. Ten to wykorzystał i spierdolił. Chujowi przypomniało się dzieciństwo. Był wtedy wolniejszy od trollkasa ale teraz ÓRÓSŁ i jest szybszy. Podszedł do emilosława, klepiąc go po czole i czym prędzej pobiegł po dżukasa trollkasa lukaseksa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top