Ósiem

Gdy matjas opuścił pokUj lukaza to zobaczył swych przyjacweli na haju. Postanowił się zlitować i przenieść ich do pokoi. Jako pierwszego majtas zaniósł berrego
- kurwa jaki on ciężki nie wyrobię
Kiedy wszystkich starUchUF przeniósł do melin to zorientował się ze został jeszcze Piotruś pan. Gdy go niósł do pokoju, to zaczął być taki jakiś podniecony, wpatrywał się w tą cześć ciała u pejtera (skubany zbok)
Zaczął go całować po brzuchu, gdy nagle go coś olśniło, -Kurwa debilu kontroluj się! To nie czas na KfAuTy! Masz sprawę do załatwienia!- pomyślał majtas i niechętnie odsunął się od łóżka. Kiedy wszyscy spali, matthiaseks postanowił wyjść tylnym wejściem by załatwić ŚcIśLe TaJnOm MiSjEm.
-time skip-
Wiec po jakiejś godzinie ojciec Mateusz przyszedł z powrotem do rezydencji. Był radosny bo została mu ostatnia sprawa do osiągnięcia celu, a mianowicie coś zainstalować czy coś.
- następny dzień-
Ejmil pokuśtykał do piwnicy a dokładniej do pralni, trzymając w koszu brudne ubranka xd. Kiedy był na miejscu jebnął gdzieś biedny kosz z ubraniami a on zajął się telefonikiem prawdopodobnie AJFONEM. Chciał zadzwonić do swego MENSZA HONgkonga. No i sb tak gadał z nim ze zapomniał o praniu. Przypomniał sb dopiero wtedy kiedy ogarnął gdzie jest. Włączył jakąs zajebibi muzyczkę i zaczął śpiewać:
- NAJWIĘKSZY POLSKI CRUSHER, NAJWIĘKSZY POLSKI CRUSHER, itd.
Kiedy ta urzekająca piosenka się skończyła, to KTOŚ złapał go za ramię
- Piękny występ dżejmil, ale mogłeś zaśpiewać poka sowę
- lepszy kraszer nie znasz się
- oki skoro lubisz kraszera to zaśpiewajmy eluwine
- dobra xd- zgodził się szteilsson -E ELUWINA TAK KAŻDY SIĘ DZIEŃ MÓJ ZACZYNA
- (...) DLA RUCHANSKA CHCE ODDAĆ FIATA- wydukał majtas dotykając Emila po brzusiu
- C-co ty robisz?
- Śpiewałem
- chodzi mi o to- wskazał na ręce matjasa dotykające podbrzusza
- Aaa to nic- majtas pchnął dżejmila na pralkę, ciężko dysząc
- Nie wydaje mi się... Matthias serio puść mnie
Kiedy ręka majtasa sięgnęła po pasek u spodni Emila, to młodszy zaczął panikować
- Serio to nie jest zabawne, zostaw mnie, puść mnie!
- Rany, Ice spokojnie
- Nie rób mi tego...
-w tym samym czasie-
- Znowu u tego zjeba matjasa nie ma żarcia- wkurzył się lukaz. Minął tydzień od nieudanego obiadu, a nadal Bondevik odczuwał zawroty głowy itp.
Wyciągnął szklankę i zimniutkie z loduweczki piwo imbirowe
- Matthias! Uważaj kurwo na moje szwy! Będziesz płacił odszkodowanie!- Lukazek wyciągnął łeb jak sklep z lodówki - Co to było...?
- Spokojnie Ice, nie pieprzę twojej nogi tylko wiesz co *lenny*
- Majtas nie rób tego!- Emil płakał
Gdy usłyszał ten dialog, lukaz popędził do piwnicy, - Cholera, gdzie oni są?!
Wtedy doszedł do pralni. Rzucił się na matjasa i jak zaczął go lać po ryju to ejmil był w szoku.
Kiedy skończył swoje dzieło, złapał winowajcę za kołnierz, - Co ty kurwo odpierdalasz?!
- Rany lukaz wyluzuj!
- Co ty do kurwy nędzy zrobiłeś z moim bratem?!
- Lukaz zostaw go! Nie rób tego bo wyglądasz jak agresor lvl 1000000
- Co ty rozumiesz przez te słowa. Ty go bronisz?! Tego zasmarkanego gwałciciela matjasa?- lukaseks krzyknął z niedowierzaniem
- gwalciciel? Ja? Lukaz co ty ćpiesz? To dragi od Holandii?
- NO A CO TO JEST?!- lukas wskazał na rozpięty pasek u spodni, rozczochrane włosy i niechlujnie ułożoną koszulkę.
- Po prostu to był żart, no prawda wymknął się z pod kontroli, ale go nie zgwałciłem, co ty cpiesz?!
- pierdol się! Powinienem cię zabić kurwo! - darł się lukaz
- Lukas przestań! Zostaw go!
- Ale emilosł-
- Proszę lukaz
Wszyscy wpatrywali się w siebie gdy majtas chciał zakończyć ciszę
- Nnoooo ja idem kończyć instalacje wifi bajoooo- i sb poszedł skubany
-Powinienem zabić sukinsyna- warknął dżukas
- Ale po co
- Po co? Spójrz na siebie!
- On się tylko wygłupiał i śpiewał eluwine, wiec proszę cię zostaw mnie.
Ejmil poszet a lukaz pomyślał - I tak się dowiem prawdy hon hon hon hon

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top