Rozdział 30
To był ten czas w ich związku, w którym Harry zakochał się w Louisie. Był tam, w drzwiach w czarnym garniturze, ładnie przylegającym do jego pięknego ciała i czerwoną muchą, która pasowała idealnie do szyi Harry'ego.
Jego oddech się zatrzymał, piękno w wyglądzie Louisa zaskoczyło go całkowicie. Louis jest już tak piękny, ale to było coś innego, jego włosy zostały postawione do góry, ma lekki zarost na twarzy, ale ledwo widoczny, a oczy oświetlały całe nocne niebo, tak jasne i niebieskie, i to najbardziej niesamowity kolor w historii.
Harry odchrząknął, widząc, jak Louis patrzył na bukiecik, który trzymał Harry. Uśmiechnął się, uniósł brew i powiedział wyższemu chłopcu.
- Wiesz, że one są dla dziewczyny, prawda?
- Poważnie? - Harry zmarszczył brwi, rumieniąc się, gdy Louis skinął głową. - Pomyślałem, że możesz przypiąć go do garnituru. Wyszukałem to w google! Możesz, a nawet nauczyłem się, jak to jest. Kurwa, przepraszam, już to zepsułem, a jeszcze nie wyjechaliśmy.
Louis zachichotał, kręcąc głową i pochylił się, by dać swemu zakochanemu chłopakowi słodki pocałunek. Wziął bukiecik, przypinając go do smokingu i miał biały kolor, żeby nie było za dużo czerwieni. Harry najwyraźniej wyszukał więcej niż Louis, ponieważ wyglądało to świetnie.
Harry uśmiechnął się, odetchnął z ulgą i pociągnął Louisa za biodra. Louis wydał z siebie pisk, chichocząc, gdy Harry przycisnął usta do niższego chłopca. Jednak szybko odpowiedział, pozwalając, by jego dłoń spoczęła na garniturze Harry'ego i bawiąc się jego kołnierzykiem.
Nagle obaj odskoczyli od siebie, słysząc, jak ktoś odchrząknął i odwrócili się, by zobaczyć, jak jego rodzice patrzyli na nich z inną miną. Jego tata był bardziej surowy, podczas gdy mama wykazywała lekki dyskomfort i nutkę wstrętu, ale było oczywiste, że próbowała to ukryć.
Jego tata wziął głęboki oddech i podszedł do nich, mówiąc do Harry'ego.
- Chciałem przeprosić. Louis powiedział mi, co naprawdę się stało, i żebyś wiedział, jeśli kiedykolwiek zechcesz pójść na posterunek i porozmawiać z policją, to nie jest za późno, aby twoje imię zostało oczyszczone, nawet jeśli już odsiedziałeś swój czas.
- Dziękuję, proszę pana. - powiedział Harry z lekkim uśmiechem, mentalnie uderzając Louisa za opowiadanie tego wszystkim. Nie było to złe, że wiedzieli, ale był bardziej zawstydzony, że sam tego nie powiedział.
Następnie dodał.
- I zaopiekuj się moim synem, on wiele dla mnie znaczy i ufam, że naprawdę go kochasz i to nie jest jakiś żart.
Objął ramieniem Louisa, mówiąc uczciwie ojcu swojego chłopaka.
- Nigdy bym tego nie zrobił, też wiele dla mnie znaczy. Nigdy wcześniej się nie zakochałem, ale jestem w stu procentach pewny, że on jest miłością mojego życia.
Rumieniec pokrył policzek Louisa i trącił Harry'ego jęcząc.
- Przestań! Przez ciebie się rumienię, palancie. Chodź, bo się spóźnimy.
Zanim zdążyli wyjść, jego mama powiedziała.
- Chwila, chciałam przeprosić, Harry, nie powinnam była tak na ciebie naskakiwać. Nie miałam prawa powiedzieć do ciebie czegoś takiego. Kocham cię, Louis. Jesteś moim pierwszym urodzonym dzieckiem i jeśli naprawdę kochasz Harry'ego i... facetów i w ogóle, to chciałam powiedzieć, że cię wspieram, będę musiała się do tego przyzwyczaić, ale to twoje życie.
Louis uśmiechnął się do niej, przytulił mamę do siebie i westchnął beztrosko, śmiejąc się smutno. Poczuł taką ulgę, że ten ciężar zerwał się z jego ramienia, wiedząc, że jego mama próbowała go zaakceptować. Nie wszyscy będą w pełni z tym w porządku, ale fakt, że są w połowie drogi, bardzo pomógł.
Odsunął się, szybko całując jej policzek i dziękując, poszedł z Harrym. Rodzice patrzyli, jak wchodzą do samochodu jego ojca, co było bardzo przekonujące do pożyczenia. Żadne z nich nie miało własnego samochodu i nie chciało jeździć samochodem.
Jazda do szkoły odbyła się w ciszy. Ale to było w porządku, ponieważ trzymali się za ręce i obaj się uśmiechali. Harry rozpuścił długie włosy, i idealnie ułożył, kiedy wysiadł z samochodu. Po zaparkowaniu podeszli do podwójnych drzwi, jednak Louis go zatrzymał.
Spojrzał na Harry'ego w zamyśleniu, pozwalając, by jego dłonie wędrowały od pasa do szyi i szybko poprawił mu kołnierzyk. Ludzie przechodzili i wpatrywali się, ale oboje byli zbyt skupieni na sobie, Louis stanął na czubkach palców, składając szybkiego całusa na jego ustach.
Następnie weszli razem trzymając się za ręce.
-
Bal był idealny, gwiazdy zwisały z sufitu i migoczące światła wokół ścian, a na środku znajdował się wielki księżyc. Stoły miały białe obrusy, wszędzie żyrandole i jedyną piękniejszą rzeczą dla Louisa niż temat balu był Harry.
Stał przy ścianie, rozmawiając z Niallem, podczas gdy Louis siedział i jadł z Zaynem i Liamem. To, że umawiają się na randki, nie oznacza, że nie mogą być ze swoimi przyjaciółmi. Wziął łyka i ugryzł ciastko, które leżało na środku stołu.
- Gdzie jest Sophia? - Zayn zapytał Liama, zdezorientowany, bo nie widział dziewczyny przyjaciela.
Facet skinął za nim, gdzie dziewczyna tańczyła z przyjaciółmi.
- Chciała się z nimi spotkać, ale zaraz poproszę ją, żeby ze mną zatańczyła.
Skinął głową, a Louis obejrzał się, gdzie Harry i Niall się śmiali. Uśmiechnął się, widząc, jak oczy Harry'ego trochę marszczyły się, a usta miał praktycznie otwarte ze śmiechu przez to co powiedział Niall, pochylając się, aby złapać oddech.
To są momenty, które Louis kocha. Te, kiedy Harry się rozluźnia i dobrze się bawi, nie przejmując się tym, że ludzie patrzą na niego i nie pozwalają mu się bawić tak, jak powinien. Wiedział, że trudno to zrobić zważywszy na przeszłość, ale najwyraźniej się z tym uporał i być może teraz wszystko będzie dobrze.
Gdy grała powolna muzyka, Louis niezręcznie siedział, podczas gdy Liam wstał i poszedł do Sophii. Lekcja tańca z Harrym nie poszła zgodnie z planem, więc pomyślał, że nie będą razem tańczyć, ale zmarszczył brwi, gdy Zayn poszedł, by poprosić Nialla do tańca.
Dwie pary poszły razem z innymi, a Niall oparł czoło o Zayna, podczas gdy Sophia położyła swoją głowę na ramieniu Liama. Nie przeszkadzało mu, że Harry nie może tańczyć, nie zamierzał go zmuszać. Miał jednak nadzieję, że to zrobią.
Nagle usłyszał głęboki, znajomy głos.
- Chcesz zatańczyć, aniołku?
Louis podniósł wzrok, uśmiechając się, i zobaczył, jak Harry wyciągnął rękę. Z wahaniem wstał, przyjmując jego dłoń w swoją i zapytał.
- Jesteś pewien? W porządku, jeśli nie chcesz. Znam cię i...
- Zamknij się. - zachichotał Harry, prowadząc Louisa na parkiet i przyciągając go do siebie.
Powiedzieć, że martwił się, że coś zrobił źle, było niedopowiedzeniem. Harry nadal był niezdarny i starał się właściwie tańczyć, jednak jego gołębiate palce i długie nogi nie pomagały w tańcu, i zmarszczył brwi, kiedy nadepnął na palce Louisa, więc szybko przeprosił.
- Przepraszam, Lou.
- W porządku, po prostu się zrelaksuj, kochanie. - wyszeptał Louis, a następnie wziął swoją rękę od Harry'ego, zmieniając taniec i przeniósł dłonie Harry'ego wokół swojej talii. Swoje dał leniwie wokół szyi wysokiego chłopca i przycisnął czoło do jego, chodząc po palcach i uśmiechając się.
Kącik jego oczu zmarszczył się, cienkie wargi wygięły się w łuk, a Harry nie mógł uwierzyć, że był na tyle szczęśliwy, by mieć kogoś tak pięknego jak sam Louis. Trzymał go jeszcze bliżej, całując czubek jego nosa i kołysali się przy muzyce, zamiast wykonywać odpowiedni taniec. Słodki głos Christiny Perri grającej w tle.
Po kilku piosenkach zapadła cisza i nagle jakiś głos powiedział.
- Witajcie, szanowni koledzy z Cheshire High, mam nadzieję, że macie cudowną noc, bo teraz jestem tutaj, aby ogłosić króla i królową balu 2014 roku.
Harry i Louis zostali we własnym świecie, szepcząc cicho i wciąż wtuleni w siebie. Żaden z nich nie był niepokojony przez to który wygrał, ponieważ bardzo wątpili, czy którykolwiek z nich był chociaż nominowany.
Jednak główny głos powiedział.
- A twoim królem zostaje... Harry Styles.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się, praktycznie dusiły w powietrzu i zamarł, gdy padło na niego światło. Jego brwi zmarszczyły się przez zmieszanie, odsuwając się od Louisa. Zapadła cisza, a on nie wiedział, co zrobić. Na scenie była dziewczyna, opalona z ciemnymi włosami i patrząca na niego, jakby miał chorobę, gdy Louis popchnął go na scenę.
Najpierw poczuł potrzebę zostania na swoim miejscu, ale potem Niall i Zayn popchnęli go do przodu wraz z Liamem i niezręcznie wszedł na scenę. Tłum gapił się na niego i niechętnie pozwolił mężczyźnie założyć koronę.
Stał tam, słysząc, jak królowa mówi swoją mowę, a Louis stał w tłumie z uśmiechem. Ale jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył Ricka w kącie. Zauważył linę i było tak, jakby wszystko było w zwolnionym tempie. Zasłony odsunęły się od miejsca, w którym ukryli plakat, czerwona farba spadała na Harry'ego, a cztery słowa na papierze, sprawiły, że serce Louisa rozpadło się na milion kawałków.
Szkolny zabójca numer jeden.
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz przyzwoitych ludzi, którzy wpatrywali się w niego. Louis rzucił się, przepychając ludzi z drogi i na scenę. Harry gapił się na Ricka, który się uśmiechał. Kiedy podszedł, by go uderzyć, Louis powstrzymał go i powiedział cicho.
- Harry, Harry, uspokój się.
Harry zamarł, odwrócił się i zobaczył, że tłum patrzył prosto na niego. Włosy miał przemoczone farbą, garnitur cały zniszczony, a korona, którą miał na głowie leżała teraz na podłodze. Spojrzał na Ricka, potem na Louisa i wyrwał się z uścisku chłopaka, biegnąc w dół po scenie i z sali. Co zaskakujące, Liam wszedł na scenę i uderzył Ricka w twarz, powodując, że dyrektor w końcu coś z tym zrobił.
Nic z tego jednak nie wynikło, ponieważ Harry odszedł.
Louis szybko ruszył za nim, ignorując zaniepokojone spojrzenie Nialla i otwierając drzwi prowadzące na korytarz. Widział, jak Harry wybiega ze szkoły i dyszał, zimne powietrze uderzyło w jego skórę, kiedy wyszedł na zewnątrz. Dostrzegł Harry'ego, który chodził, lekko się trzęsąc, a jego oczy były smutne, i słyszały jego ciche szlochy.
Zmarszczył czoło i złapał Harry'ego za rękę, zatrzymując go.
- Harry...
- Zostaw mnie w spokoju, Louis. - odpowiedział ochrypłym głosem i patrzył w dół.
Oczywiście, Louis tego nie zrobił, więc odwrócił się, by stanąć przed Harrym, unosząc jego podbródek, na którym miał zaschniętą farbę i zobaczył łzy w oczach chłopaka. Westchnął smutno i potrząsnął głową.
- Nie waż się płakać przez tego palanta, skarbie. Jest debilem. Za to, Liam go znokautował.
- Co on zrobił? - zapytał zszokowany.
Uśmiechając się, Louis skinął głową.
- Tak, on się o ciebie troszczy.
Zapadła cisza, Harry patrzył, jak Louis wyciąga trochę farby z jego włosów. Oboje drżeli z zimna, stojąc tylko w garniturach, ale Harry był teraz jasnoczerwony, wszystko z powodu faceta, który nie zdawał sobie sprawy, że żadna z plotek nie była prawdą, że Harry zabił swojego ojca. Tak, zrobił to, ale zrobił to w samoobronie. Louis może być gejem, ale to nie znaczy, że zasługuje na zastraszanie.
Po chwili Harry wyszeptał.
- Chcę być normalny, Lou. Nie chcę, żeby ludzie postrzegali mnie jako m-mordercę. Chcę po prostu pójść na bal, bez ludzi patrzących na mnie tak, jakbym był szalony i chcę być z tobą i nie mieć takiego gówna. Chcę cię kochać i nie bać się tego pokazać. Jesteś moim wszystkim i wiedząc, że tak się stanie, to za bardzo boli, bo ty na to nie zasługujesz.
- Chęć i potrzeba to dwie różne rzeczy, ja też tego chcę, kochanie, ale tak się nie stanie. - wyjaśnił cicho Louis, wycierając trochę farby, która była na policzku Harry'ego, i spojrzał na niego z sympatią.
Następnie zapytał, kiedy zauważył wyraz jego twarzy.
- Kochasz mnie?
- Oczywiście. - odpowiedział natychmiast Harry.
Louis uśmiechnął się, przyciskając usta do Harry'ego i powiedział.
- I to powinno wystarczyć. Nieważne, czy ludzie uważają cię za niebezpiecznego, kocham cię, a ty kochasz mnie, jesteśmy zakochani i to wszystko nie ma znaczenia. Myślą, że mnie skrzywdzisz, ale ja wiem, że tego nie zrobisz, oni sprawiają, że czuję się szalony, że się z tobą spotykam, ale wiem, że to najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjąłem. Nie żałuję, że z tobą rozmawiam, nie żałuję, że cię denerwuję, ponieważ nie mogę nawet myśleć o nikim innym, z którym wolałbym spędzić życie.
Te słowa sprawiły, że oczy Harry'ego zalały się łzami i tym razem były to szczęśliwe łzy. Przycisnął wargi do Louisa, pozwalając, by miłość weszła do środka, a jego nos z farby rozmazał się na ciele Louisa. Ich nos zderzył się, gdy całowali się przed szkołą, w której zawieszają Liama, a prawdziwa przyjaźń została uformowana między pięcioma chłopakami. Harry był za to bardziej wdzięczny niż ktokolwiek inny.
Jego mama nie może się wyleczyć, ale to nie miało znaczenia. Może porozmawiać z policją o tym, co naprawdę się stało, ale jeśli tego nie zrobi, to też będzie w porządku. Ma swojego chłopaka, który wierzy w niego bardziej niż kogokolwiek inny, jego lojalnego najlepszego przyjaciela i dwóch nowych, którzy są za nim.
Ale najważniejszy był jego denerwujący, słodki i zgryźliwy chłopak, który może być bezczelny, a czasem węszy w miejscu, w którym nie powinien. Gdyby jednak nigdy tego nie zrobił, Harry nie uśmiechałby się, a ich dwójka nie całowałaby się na balu, z czerwonymi nosami i opuchniętymi wargami. Harry nie był niebezpieczny, był kochany. Był miłością Louisa i ich związek rozkwitł od tego, że pewnego dnia wpadli na siebie na korytarzu. Harry przypomniał sobie, jak zostali zapytani, czy wierzą, że każdy ma szczęśliwe zakończenie, a teraz ma swoje własne z Louisem.
Jego anioł bez skrzydeł.
KONIEC
__________
Chciałabym wam z osobna z całego mojego serca podziękować za czekanie z niecierpliwością na nowe rozdziały, komentowanie i gwiazdkowanie. Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczy chociaż jedna gwiazdka.
Naprawdę nie wiem co mam napisać, nigdy nie byłam dobra w pisaniu tego typu rzeczy, więc po prostu DZIĘKUJE ZA CZYTANIE tego tłumaczenia.
Podziękujmy również frytkalou za sprawdzanie wszystkich rozdziałów i zapraszam do niej na fanfiction o Larrym.
Jeśli znacie jakieś dobre opowiadania po angielsku o naszych chłopcach, a nie jest przetłumaczone to chętnie przyjmę. Napiszcie nazwę/podeślijcie linka do mnie w wiadomości prywatnej.
Również zapraszam na moje inne tłumaczenia i social media:
Twitter: lauvedd
Tumblr: lauvedd
Dziękuje za poświęcony mi czas ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top