Rozdział 20

Z Harrym i Louisem sprawy układały się o wiele lepiej, w weekend mieli wspólny czas dla siebie, gdzie spędzili godziny rozmawiając, dopóki tata Louisa nie wrócił do domu, a potem Harry wyszedł. To było ekscytujące i niebezpieczne, prawie zostali złapani.

Oczywiście, są sytuacje, w których Louis żałował, że nie mogą być razem, ale nie przeszkadzało mu to tak długo, jak mógł być z Harrym. Fakt, że mogli teraz swobodnie się umawiać bez problemów, był niesamowity, zwłaszcza, że Harry całował go teraz i jest słodki, ponieważ jest niezdarny. Louis poczuł trochę więcej mocy w tym obszarze ich związku, ponieważ miał więcej doświadczenia.

Przez resztę weekendu leniwie leżeli, oglądając filmy w telewizji, Louis pokazywał mu wszystkie znane celebrytki, komentując, które z nich lubi i nie lubi. Nawet jeśli nie lubi niektórych z nich, starał się nie nienawidzić ich, ponieważ są sławne z jakiegoś powodu i nie może nienawidzić tego, kogo nie zna. Po odejściu Harry'ego spędził czas ze swoim tatą i próbował przekonać go do Harry'ego jeszcze bardziej. Próbował być subtelny, nie zmuszając go do tego. Ale w końcu to nie zadziałało i szczerze nie był zaskoczony rezultatem. Podobnie jak Louis, jego tata był uparty, a gdy jego umysł był nastawiony na daną ideę lub opinię, nie było odwrotu.

To była sprawa Tomlinsona, wszyscy są twardogłowi i nie rusza ich nic, dopóki nie jest to bardzo solidny fakt, który popiera opinię. W przeciwnym razie nigdy nie zmieniłoby to jego umysłu. Tak jak wtedy, gdy Louis spotkał Harry'ego, wiedział już, że polubił tego faceta i że został źle zrozumiany. Na szczęście miał rację, tak myślał.

Harry był daleki od niebezpieczeństwa, był najbardziej romantyczną i niezdarną osobą w historii. Miał swoje chwile, w których potrzebował czasu sam na sam, gdzie był zły i musiał poświęcić chwilę. Uważał, że Harry ma problemy z gniewem, co może być prawdą, biorąc pod uwagę wszystko z przeszłości z domniemanym morderstwem.

Jest Harry i jego wszystkie myśli. Bardziej bał się, że Louis go opuści. To nie tak, że Harry jest niepewny, tak naprawdę nie jest. W rzeczywistości jest naprawdę pewny siebie, zwłaszcza ze względu na swój wygląd i osobowość. Nie obchodzi go, co ludzie o nim myślą, boi się, że zranią jego Louisa.

Po prostu nie może wyrzucić z siebie tej myśli, bo to byłaby jego wina. Byłoby to jego winą, gdyby tam nie był i chronił go, ponieważ był powodem, dla którego stanie się ranny. To byłaby jego wina, gdyby Louis miał podbite oko lub wielkiego siniaka na całym swoim pięknym ciele.

I to go tak bardzo przeraża, musi chronić swojego chłopaka i upewnić się, że nikt nie podniesie na niego ręki. Ale jest też myśl, że jeśli zostanie zraniony, może opuścić Harry'ego. Ponieważ, jak powiedział, byłaby to jego wina i być może Louis zrozumie to i zostawi go za spowodowanie bólu.

Coś w rodzaju tego, jak Harry wpadł w obłęd, kiedy przypadkowo spowodował, że zaczęły pojawiać się małe siniaki na dłoni Louisa tak naprawdę nie było to wcale celowe. Nie ma powodu, aby kiedykolwiek zranić Louisa lub kogokolwiek w ogóle, chyba że wyrządzi krzywdę komuś, kogo kocha lub troszczy się o niego. Dlatego też chroni Nialla i vice versa. Mówiąc o nim, Niall i Harry byli w jego pokoju szykując się do szkoły. Blondyn został wczoraj wieczorem, było to po prostu łatwiejsze niż powrót do domu. Pomimo sporu między Niallem a Louisem, Harry i on byli blisko jak zawsze.

Ich więź jest bardzo silna, podobnie jak taśma klejąca. I jak dotąd nic ich nie rozdzieliło i to było doskonałe. Miał swojego chłopaka, swojego najlepszego przyjaciela i jego szczęście. W tej chwili nic nie powstrzymywało go od uśmiechania się. Wciąż unikał tego w szkole, aby zachować swój wizerunek, jednak nie zawsze to działało, kiedy Louis dokuczał mu w klasie lub na lunchu.

- Wow, masz B w trygonometrii? Cholera, ja mam D... - Niall zagwizdał, przeglądając kartkę z ocenami, którą dostał Harry. Zerknął na Harry'ego, przykuwając uwagę i spojrzał na resztę ocen. Wszystkie były dobre, z wyjątkiem historii, był to nudny temat i nie mógł się do niego przekonać. - Jak szybko je zdobyłeś, albo raczej dlaczego?

Patrząc na twarz irlandzkiego chłopaka, Harry wzruszył ramionami i pociągnął w dół czarną koszulkę, wygładzając ją.

- Chcę tylko bardziej się postarać, szkoła jest ważna.
Niall głośno się roześmiał, kręcąc z rozbawieniem głową.

- Człowieku, nie okłamuj mnie, to jest wina twojej dziwki i bezczelnego chłopaka pana Tomlinsona.

- Zamknij się, on nie jest dziwką. - Harry skrzywił się, wyrywając kartkę z ocenami z ręki Nialla i zgniótł ją, wyrzucając papier do kosza. Nie mógł ryzykować, że Louis to zobaczy, bo wzbudziłoby to pytania, na które byłby zbyt zażenowany, aby odpowiedzieć.

Po tym, jak odgarnął włosy, Harry chwycił plecak i wyciągnął Nialla z pokoju. Nie zawracał sobie głowy żegnaniem się z mamą, ona też nie dba o niego. Wsiedli do samochodu i Niall podjechał pod dom Louisa, Harry nalegał, żeby go zabrali, ponieważ pada deszcz.

Kiedy weszli na podjazd, Louis wybiegł z kapturem na głowie i Harry wysiadł, pomagając mu usiąść na tylnym siedzeniu i nie zawracał sobie głowy tym, że mógł zmoknąć. Niall przewrócił oczami, kiedy Harry dał Louisowi swoją kurtkę, mamrocząc.

- Masz, twoja jest przemoczona.

- Po prostu zmokłem. - odparł Louis, ale Harry spojrzał na niego, przytulając go jeszcze mocniej, więc niechętnie wziął od niego tą rzecz. Zarumienił się trochę, kiedy Harry pocałował go w policzek, z nosem przy jego twarzy. Niall zobaczył go tak szczęśliwego i nie był pewien, czy to jest dobre, czy nie.

Jedynym powodem, dla którego nie lubił Louisa, jest to, że ma taki wpływ na jego przyjaciela. Nie, Niall nie podkochuje się w Harrym, on oczywiście lubi Zayna. Ale widząc, jak najmniejsza reakcja Louisa może tak szybko zmienić nastrój Harry'ego, jest nie tylko niebezpieczna, ale i przerażająca. Ponieważ może sobie wyobrazić, że Louis skrzywdzi kędzierzawego chłopaka. Fizycznie lub emocjonalnie potrafi wyrządzić takie szkody Harry'emu.

Poza tym jest też fakt, że Harry także może zranić Louisa. Nigdy nie chce myśleć, że jego przyjaciel jest agresywny, ale zawsze istnieje taka możliwość. Nie dlatego, że mu nie ufa, ani nie myśli, że jest typem takiej osoby, jednak dzieje się tak dlatego, że jest lekkomyślny, gdy jest zły, a czasem nie może siebie kontrolować. Posiadanie tak dużej siły i brak samokontroli nie jest dobrą rzeczą i może w przyszłości powodować problemy.

Próbował jednak odepchnąć te myśli i niemal wyszydził, widząc, jak Harry i Louis wtulili się w siebie, a ich wargi poruszały się obrzydliwie szaleńczo w stosunku do siebie nawzajem. Przysięgał, że zobaczył, jak język Louisa wślizgnął się w usta Harry'ego, sprawiając, że grymas pojawił się na jego twarzy i skupił się bardziej na drodze.
Próbował to zignorować, ale usłyszał, jak Harry cicho zaskomlał i się uśmiechnął.

- Hej, Louis, czy słyszałeś, że twój chłopak radzi sobie dużo lepiej w szkole? Powinieneś dać mu za to przyjemność, ha!

Louis odsunął usta od Harry'ego, przechylając nieco głowę i spytał z zakłopotaniem, ale z podekscytowaniem.

- Naprawdę, dużo się uczyłeś? To świetnie!

- Uh, tak. J-ja... Po prostu staram się poprawić, wiesz? - Harry zachichotał, ma kłopoty z kłamaniem Louisa. Może dlatego, że te niebieskie oczy sprawiają, że się topi i cierpi, że nie jest wobec niego uczciwy. Wygląda, jakby patrzył w jego duszę, nie znosi rozczarowania.

Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Niall wjechał na parking i wysiadł bez słowa. Harry zobaczył go pędzącego w kierunku Zayna i tak, to wiele wyjaśnia. Otworzył drzwi i pomógł Louisowi wysiąść z auta, zamknął drzwi i poszli do szkoły. Próbował upewnić się, że Louis nie zostanie zmoczony i odniósł sukces, gdy weszli do szkoły.

Praktycznie kapało z niego przez deszcz, ale Louis był tylko trochę wilgotny. Louis uśmiechnął się, dając jego opuchniętym ustom szybki pocałunek i powiedział.

- Dziękuję, skarbie, czy mogę pożyczyć kurtkę na cały dzień? - Harry kiwnął głową, pstrykając go w nos, bo Louis wyglądał naprawdę uroczo w jego ubraniu. - Jej, okej, muszę iść, ale do zobaczenia na lunchu. Pa

Harry posłał mu małe skinienie, kierując się do własnej szafki, jego włosy były trochę mokre. Z jakiegoś powodu sprawiło to, że przypomniał sobie moment, kiedy Louis czekał z nim w deszczu, chociaż kazał mu tego nie robić. Nienawidzi, gdy ludzie nie wykonują rozkazów, jednak lubił, kiedy Louis nie chciał tego zrobić, ponieważ okazało się, że jest pewny siebie i że jest on jego osobą, która robi to, co chce.

Westchnął, wyciągając książki ze swojej szafki i zauważył, że ludzie śmiali się cicho. Może dlatego, że ma przemoczone czarne ubrania lub po prostu dlatego, że zawsze się z niego śmiali i nie wie dlaczego. Potrafiłby z łatwością ich znokautować jednym uderzeniem, ale nie chciał.

Po spakowaniu rzeczy Harry poszedł do swojej klasy, a to wiązało się z przejściem obok sali Louisa. Zwykle uderzał w pośladki swojego chłopaka, to dziwne, ale to właśnie ich "sposób". Nie było to zamierzone, po prostu stało się to i nie narzekał. Jeśli jednak ktoś, kto nie był Louisem, uderzył go w tyłek, bez wahania uderzyłby go.

Kiedy jednak przeszedł obok sali Louisa, jego serce zatrzymało się, gdy zobaczył Louisa z Cassidy. Na szczęście nic seksualnego ani romantycznego się nie działo. Ale oni się trochę kłócili, Cassidy wyglądała tak, jakby próbowała go przekonać, podczas gdy Louis mentalnie kpił z niej i przewracał oczami.

Kiedy Harry szedł, próbował to zignorować, ponieważ to nie jego sprawa. Ale potem podsłuchał dziewczynę idąca i wykrzykującą do Louisa.

- On cię skrzywdzi! Czy nie zdajesz sobie sprawy, jak niebezpieczne to jest? Jest mordercą, kogoś zabił. Manipuluje tobą.

Harry zamarł, zaciskając ręce na książkach i wziął głęboki oddech. Próbował uspokoić się, kiedy Louis odparł.

- On mnie nie skrzywdzi, Cassie. On jest dobrą osobą, po prostu nie znasz go tak jak ja.

- On nie jest dobrym człowiekiem. Chce, żebyś tak myślał. Jest potworem, a ludzie tacy jak on nie zawahają się cię uderzyć. - odpowiedziała, przekonana o swoich słowach.

Jej słowa uderzyły w Harry'ego jak tona cegieł. Szybko odwrócił się i pobiegł w dół korytarza i starał się, aby nikt go nie zobaczył. Ktoś wpadł na chłopaka, jednak on zachichotał.

- O cholera, wpadłem na psychopatę. Lepiej stąd pójdę, zanim mnie dźgnie.

Harry szybko odwrócił się, gwałtownie popychając gościa w miejsce, gdzie upadł na ziemię z jękiem bólu. Ludzie sapnęli, szybko się od niego odwrócili, a oczy Harry'ego rozszerzyły się. Wszyscy wpatrywali się w niego i faceta, którego popchnął z przerażenia i dla większości ludzi wydaje się, że to normalna walka w szkole, ale jest inaczej, gdy jedno z dzieciaków ma kryminalną kartę z napisem "morderstwo".

Kiedy dzieciaki próbowały pomóc facetowi, Harry nawet nie musiał spychać nikogo z drogi, aby wyjść ze szkoły, ponieważ oni zrobili drogę tak aby ich nie dotknął. Jakby skrzywdził wszystkich po prostu przez dotknięcie skóry lub jakby jego oddech był trucizną.

Jakby był potworem.

Kiedy wyszedł na zewnątrz, zakrył twarz wielkimi dłońmi, ciężko oddychając w gardle miał guza, który błagał, aby łzy wypłynęły. Jednak nigdy nie mógł tego zrobić, zwłaszcza nie publicznie. Droga do domu była mokra i przygnębiająca, szare niebo pomagało mu w stanie psychicznym.

Wszedł do domu, zamknął drzwi i natychmiast zdjął koszulkę. Jego mama weszła z niechlujnymi włosami, bladą skórą i potknęła się o nogi, popijając piwo.

- Co ty robisz w domu? Wygląda na to, że jest siódma rano... t-ty... powinieneś być w szkole, tak?
Zignorował ją, widząc stan w jakim była i tylko jego mama byłaby osobą, która piła piwo, gdy powinno mieć się ochotę na kawę. Gdy był już w swoim pokoju, zatrzasnął drzwi i gniewnie zepchnął swoje rzeczy z biurka, usłyszawszy głośny trzask spadających na podłogę przedmiotów, wydał z siebie odgłos frustracji.

Jest tak wściekły, taki smutny i zdezorientowany. Uczucia się złączyły, zawsze miał trudności ze zrozumieniem, czy był szczęśliwy, czy smutny, ale czasami był jednym i drugim. Nienawidzi tego, że ludzie postrzegają go jako potwora, denerwuje go, że Cassidy i inni próbują powiedzieć, że skrzywdzi Louisa. Ponieważ Louis czyni go szczęśliwym, dlaczego miałby go zranić?

Nagle usłyszał huk grzmotu, przez co Harry wzdrygnął się, zakrywając uszy dłońmi, aby zablokować hałas. Upadł na kolana, zwijając się w małą kulkę, gdy dźwięk się powtórzył i po cichu próbował zablokować dźwięk swoim śpiewem, żałując, że nie może być szczęśliwy ze swoim chłopakiem i chciał, aby Louis trzymał go, gdy jego jedyny strach odejdzie. Ponieważ jest przerażony przez odgłos burzy, ale to jest coś, o czym dziecko może powiedzieć, a nie był dzieckiem.

Chyba, że oczywiście, jest „dzieckiem" Louisa i to wszystko.

__________
Zapraszam na moje inne tłumaczenia.

Jeśli szanujesz te kilka godzin, które spędziłam nad tłumaczeniem tego rozdziału to proszę zostaw po sobie gwiazdkę ⭐⭐⭐

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top